niedziela, 12 października 2014

35. I need a little loving tonight, Hold me so I'm not falling apart

Bardzo bardzo bardzo ważna notka! :)

Rozdział dedykuję wszystkim czytelnikom, którzy są tu ze mną i wywołują uśmiech na mej twarzy :)
Ale chciałabym wyróżnić kilka osób;
-Niewi (ostatnio byłaś na końcu, to dziś jesteś pierwsza ^^ Jak to mawiają, ostatni będą pierwszymi :D)
-Wierną Czytelniczkę 
-Słodką Czekoladkę (moja ty Twin kofana, czekam na dalsze zaczepki :3)
Oraz oczywiście moją Kaktuuseq :) Mam nadzieję, że nie udusisz mnie w szkole za to, co przeczytasz pod rozdzialikiem :3 
Miłego czytania dla wszystkich :)


*oczami Rydel*

-Po co tam idziemy? - zapytałam zdezorientowana, wciąż nic nie rozumiejąc. Rocky wprowadził nas do naszej altanki, gdzie było porozsypywane pełno kwiatów. Brunet puścił nasze dłonie i wskazał palcem jedno miejsce. Podążyłam wzrokiem w kierunek, który wskazał i aż zaparło mi dech w piersiach. Podobnie zareagował Jake.
Aktualnie nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy płakać.

*oczami narratora*

Pod jedną ze ścian altanki, siedziała skulona, młoda dziewczyna. Mogła mieć może z 19, 20 lat. Miała na sobie sukienkę w kolorze błękitu, który idealnie wpasowywał się w jej oczy. Wiele osób ma niebieski odcień tęczówek, jednak w tych, kryło się coś... magicznego. Lśniły, niczym ocean za dnia, kiedy to promienie słońca obijają się o wzburzone fale. Dziewczyna miała podkurczone kolana, które oplotła rękoma. Brązowe włosy, lekko falowane, spływały po jej ramionach, kończąc się na wysokości pasa. Jej śnieżnobiałą cera, przypominała nieco urodę królewny Śnieżki - delikatna, niczym płatek śniegu.
Wpatrywała się przestraszonym wzrokiem w trójkę nastolatków, którzy stali przed nią, badawczo przyglądając się nieznajomej.W końcu głos, zabrał Jake;
-Kto to jest?
-Nie wiem. Znalazłem ją tutaj przed chwilą, ale nie chce się odezwać. 
-Myślisz, że była na imprezie?
-Pewnie tak...
-Jakbyście nie zauważyli, ona tu jest! - warknęła Rydel, uciszając tym samym swojego brata i Jake'a. - Jeszcze ją spłoszycie... - dodała już spokojniej.
-Ale my nie znamy nawet jej imienia...
-Mindy... - po usłyszeniu cichego dźwięku, który z początku przypominał pisk małej myszki, trójka przyjaciół odwróciła głowy w kierunku brunetki. - Ekhm... Ja... Ja nazywam się Mindy... - dodała po chwili, widząc ciekawe spojrzenia obecnych. 
-Mindy. A więc, co Cię tu sprowadza? - zagadał Rocky, jednak zamiast odpowiedzi, dziewczyna ponownie schowała twarz we włosach. Załamany brunet schował twarz w dłoniach. 
-Dajcie znać, jak coś wskóracie... - westchnął Rocky, po czym oddalił się od altany. Teraz, w środku pozostała tylko Rydel, Jake i tajemnicza dziewczyna. Blondynka wzięła cichy wdech, po czym ostrożnie, powoli podeszła do dziewczyny i przysiadła się obok niej, na ziemi. 
-Rydel jestem. - powiedziała promiennie, z typową dla siebie radością i optymizmem. Wyciągnęła dłoń w kierunku Mindy. Dziewczyna początkowo ostrożnie uniosła wzrok na blondynkę, jednak po krótkiej chwili podała jej dłoń. Mocny, aczkolwiek ciepły uścisk Delly dodał dziewczynie trochę otuchy. 
-Pamiętasz coś może z wczorajszego wieczoru? - zagadnęła blondynka. Mindy, zaczęła błądzić wzrokiem - od dziewczyny, po altance, aż po Jake'a, który przyglądał się uważnie tej sprawie. W końcu wzięła głęboki wdech i drżącym głosem, poczęła mówić;
-Ja... Pamiętam, że przyszłam tu tylko na chwilkę, bo dostałam zaproszenie i... I potem wiem, że spotkałam... go... - mówiąc to przerwała na chwilkę i wskazała palcem Jake'a - No a później wiem, że chodzliśmy po mieście i on dał mi jakiś pierścionek... A potem znowu tu wróciliśmy... I trochę wypiłam... I nic nie pamiętam... Rano obudziłam się w tej sukience, otoczona kwiatami, balonami... Tym wszystkim... - dokończyła łamiącym się głosem. Wyglądała, jakby zaraz miała wybuchnąć płaczem. Mimo wszystko, spod jej rzęs nie wypłynęła ani jedna łza. 
-Czyli to z Tobą się ożeniłem! - zaklaskał w dłonie Jake, ciesząc się z własnego odkrycia. 
-Jestem Twoją... żoną?! - powiedziała histerycznie Mindy, a chłopak dostał kopniaka od Rydel. 
-Nie przejmuj się... Ślubu udzielał mój głupi braciszek, więc uroczystość jest nieważna... - uspokoiła ją Rydel, której słowa, wyraźnie uspokoiły brunetkę. Zdziwiło to trochę niedoszłego pana młodego, w którego głowie zaczęło pojawiać się setki pytań. Dlaczego przejął się reakcją dziewczyny, której w ogóle nie zna? Tego sam nie wiedział...
-Czyli... Oprócz tego małego zamieszania, nic się nie wydarzyło? - próbowała się upewnić dziewczyna.
-Oprócz tego, że spędziłaś tu cały dzień i dwie noce, to nic ciekawego się nie działo. - zaśmiała się blondynka. Oczy Mindy natomiast, wyszły ze swoich orbit. 
-Co?! Byłam tu tak długo? Moja przyjaciółka będzie się martwić... Ja... Ja muszę ją zawiadomić... - zaczęła szybko mówić. Następnie podniosła się z ziemi, próbując utrzymać równowagę na szpilkach, które miała na swoich nogach. 
-Może Cię odwieźć? - zaproponowała Rydel, również wstając.
-Nie trzeba... Ale dziękuje. - odpowiedziała już głośniej i pewniej. Następnie niezauważalnie wymknęła się z altanki i pognała w kierunku wyjścia z ogrodu. Rydel i Jake spojrzeli na siebie zdezorientowani.
-To było...
-Dziwne. - dokończyła za przyjaciela Delly, mając na myśli zaistniałą sytuację.
-Tak... Dziwne... - powtórzył jakby nieobecny Jake, wciąż wpatrując się w miejsce, w którym przed chwilą zniknęła dziewczyna. - Zaraz wracam. - powiedział szybko i również wybiegł z altanki. Delly zmarszczyła brwi i postąpiła kilka kroków przed siebie.
-Tsa... Zdecydowanie dziwne. - skwitowała. Następnie westchnęła głośno i skierowała się do swojego domu.
W tym samym czasie, Jake dogonił Mindy. W tej chwili, szli chodnikiem, opuszczając posesję Lynchów. Ona, szła przodem, on, poruszał się tyłem tak, by cały czas patrzeć na dziewczynę.
-Czego chcesz? - zapytała, lecz w jej głosie nie było słychać wrogości, czy pogardy. Było to normalne pytanie, jednak zachowanie chłopaka, wywołało uśmiech na twarzy brunetki, który od razu został odwzajemniony.
-Dlaczego tak Ci ulżyło, gdy dowiedziałaś się, że nie jesteśmy małżeństwem? Jestem aż taki straszny? - zapytał unosząc jedną brew do góry. Mindy zatrzymała się, podobnie zrobił więc i Jake. Dziewczyna przejechała po nim wzrokiem i założyła kosmyk włosów za ucho. 
-Nie chodzi o Ciebie. Jesteś całkiem spoko i wydajesz się miły. - powiedziała niepewnie i dość cicho, tak, że nawet Jake ledwo co ją usłyszał. 
-Więc o co chodzi? - dopytywał chłopak. Brunetka przewróciła oczami. Już chciała coś powiedzieć, jednak przygryzła dolną wargę. Po raz pierwszy to ona miała przewagę nad chłopakiem - i miała zamiar to wykorzystać. Zachichotała cicho i ponownie ruszyła przed siebie powodując tym, że Jake znów rozpoczął poruszać się tyłem.
-No powiedz... - nalegał chłopak, jednak Mindy była nieustępliwa. Milczeli, aż ich 'spacer' dotarł do przejścia dla pieszych. Jako, że Jake był odwrócony plecami do jezdni, nie widział zbliżających się samochodów. 
Wyszedł na ulicę. 
Widząc to, Mindy momentalnie zareagowała. Ze strachem w oczach wyciągnęła przed siebie ręce i chwytając za ręce od Jake'a, przyciągnęła go do siebie najmocniej i najszybciej jak umiała. 
Zetknęli się ciałami. 
Teraz, dzieliły ich twarze dzieliły już tylko milimetry, a między ciałami, mogli wyczuć bijące serce tej drugiej osoby. Patrzeli na siebie, coraz ot bardziej zagłębiając się w sowich oczach. 
Auto przejechało.
A oni wciąż tak stali. W pewnej chwili, jako że Mindy wciąż trzymała ramiona Jake'a. chłopak uniósł swe ręce i złączył swe dłonie z dłońmi dziewczyny. Następnie zataczając koło, opuścił ręce z powrotem ku dołowi. 
Uśmiechnął się do niej. 
Ta chwila mogłaby trwać dłużej, gdyby Mindy nie poczuła się speszona. Momentalnie schyliła głowę w dół i wyplatając palce z uścisku chłopaka odsunęła się od niego. Potarła ręką swoje ramię i westchnęła cicho.
-Jak widzisz jestem dość nieśmiała... I wizja małżeństwa w wieku 20 lat po prostu mnie przeraziła. Nie chodzi o Ciebie, chodzi o mnie. - wyjaśniła, spoglądając płochliwie na Jake'a. Ku jej zdziwieniu, na twarzy chłopaka widniał szeroki uśmiech. 
-To dobrze. Już się bałem, że urok osobisty mi się popsuł. - położył dłoń na sercu i odetchnął. Ku jego zadowoleniu, wywołało to cichy śmiech ze strony dziewczyny. - Lubię Cię wiesz? - powiedział, jakby od niechcenia, ale ta jedna uwaga, sprawiła, że w sercu dziewczyny zatańczyły dwa płomyki. - Dasz mi swój numer? - powiedział wyciągając z kieszeni spodni telefon i nie czekając na odpowiedź, podał go dziewczynie. Mindy, nie czekając ani chwili dłużej, nacisnęła kilka przycisków na ekranie, po czym z powrotem oddała urządzenie chłopakowi. 
-Teraz będę wiedział gdzie dzwonić, jakbym chciał się z Tobą spotkać. - puścił dziewczynie oczko, po czym oparł się o słup od znaku drogowego. 
-Proponujesz mi randkę? - zapytała niepewnie dziewczyna, a kąciki jej ust uniosły się ku górze. Ku jej zdziwieniu, szeroki uśmiech zniknął z twarzy Jake'a. On sam natomiast zaczął nerwowo się kręcić i błądzić wzrokiem po ziemi. - Powiedziałam coś nie tak? - zaniepokoiła się Mindy. 
-Nie... Tylko... Chodziło mi o zwykłe spotkanie... Ja... Naprawdę Cię polubiłem... I może nawet mi się podobasz... Ale... Ja nie mogę. Przykro mi. - powiedział, próbując nie zranić dziewczyny. W tej chwili, karcił się w myślach za swoją śmiałość. 
Czasami nienawidził swojego charakteru. Podrywał wiele dziewczyn, a czasami sygnały które im wysyłał, były zbyt mocne. Ale przyzwyczaił się do tego - w towarzystwie Delly, sióstr Marano, czy... Veroniki zachowywał się tak, i to było dla niego normalne. One traktowały go jak przyjaciela mimo iż on, czasami traktował je jak nowo poznane dziewczyny, które próbuje poderwać. Nie było to złe, a jego przyjaciółki były do tego przyzwyczajone. Po prostu taki miał charakter.
Gdy zaczynał się temat tego, czy mógłby się z kimś umówić, zawsze się denerwował. Dlaczego? Można by rzec, że jego serce od dawna należy do jednej osoby...
-Rozumiem... - westchnęła cicho dziewczyna, po czym schyliła głowę. Nie trwało to jednak długo, gdyż już po chwili na jej twarzy ponownie zagościł uśmiech. Uniosła swą twarz ku górze, by jeszcze raz spojrzeć na Jake'a. - Naprawdę miło było mi Cię poznać. - powiedziała, po czym rozłożyła swe ręce. Chłopak nie czekał ani chwili dłużej - od razu mocno przytulił się Mindy. Para powiedziała sobie jeszcze kilka słów na pożegnanie, po czym, gdy zaświeciło się zielone światło, Mindy ruszyła przed siebie. Jake stał tak jeszcze chwilę, patrząc na oddalającą się dziewczynę, po czym sam, z uniesionymi ku górze kącikami ust, ruszył w powrotną drogę - ku domowi Lynchów.
*****

 -Oddawaj tego pilota! - Rydel wrzasnęła już po raz kolejny na swojego brata, który nie miał zamiaru spełnić prośby blondynki.
-Ale ja chcę to oglądać! - sprzeciwił się Rocky, kolejny raz wiercąc na kanapie, na której siedział. Koło niego znajdowała się Rydel, która próbowała wyrwać z rąk brata przedmiot, uważany w niektórych przypadkach za świętość. W pewnym momencie, do salonu wszedł Riker. Rozdzielił kłócące się rodzeństwo i wyrywając z rąk bruneta pilot, klapnął na sofie.
-Ej! - zbuntował się Rocky.
-Gdzie dwóch się kłóci tam trzeci korzysta. - zaśmiał się blondyn, kierując urządzenie w stronę ekranu.
-Od kiedy ty taki mądry? - prychnęła Rydel, jednak na jej twarzy gościł szeroki uśmiech.
-Zdarza mi się. - odparł obojętnie najstarszy Lynch, po czym odłożył pilot na stolik. Momentalnie spojrzenia jego młodszego rodzeństwa, skierowały się na obiekt kłótni.
-Nawet o tym nie myślcie. - odparł stanowczo Riker, nie spuszczając wzroku z ekranu. Rydel i Rocky westchnęli cicho, po czym opadli bezradnie na sofę.
Cała trójka oglądała kanał, na którym co chwilę były puszczane jakieś teledyski, czy piosenki. Dla niektórych ludzi, jest to marnowanie czasu, jednak dla nich... jest to równie wspaniałe i pasjonujące zajęcie. Oglądając twórczość innych, sami mogą doskonalić swoje błędy, a także czerpać różne inspiracje. Czasami, słuchając jakieś piosenki, całkiem przypadkiem komuś wpadnie do głowy jakaś melodia, albo rytm, czy choćby takt. I to jest inspiracja. Kreatywni ludzie, potrafią ją czerpać z wszystkiego. A to rodzeństwo, zdecydowanie było pomysłowego. Mogli zrobić coś z niczego. Mogli dodać barw najszerszemu z dni. Mogli zawsze znaleźć sposób na nudę. Mogli dawać radość, śmiech, a zwłaszcza wspomnienia.
Mogłeś być ich fanem i ich podziwiać, mogli być Twoim wzorem. Ale żeby dokładnie ich poznać, wystarczyłoby Ci jedno popołudnie, jeden wieczór...
Rodzina Lynchów należała do osób otwartych. Łatwo nawiązywali nowe znajomości, a i nie brakowało chętnych do zaprzyjaźnienia się z nimi. Ci ludzie mieli w sobie po prostu coś, co Cię do nich przyciągało. Nie tyle, że nie mogłeś się temu oprzeć - nie chciałeś tego robić. Ich wesołe twarze sprawiały, że i ty się uśmiechałeś.
Oczywiście, jak każdy człowiek mieli swoje problemy. Związki, wrogowie, hejterzy, kłopoty, smutki - to wszystko nie było im obce. Wbrew pozorom, są oni zwykłymi nastolatkami, którzy mają życie jak inni. A życie nigdy nie jest kolorowe. To od Ciebie zależy, ile wniesiesz w nie barw. A oni potrafili sobie z tym wszystkim radzić.
Nagle, w telewizji zaczęła lecieć jakaś piosenka. Momentalnie wszyscy, jakby drgnęli, a kąciki ich ust zaczęły się powoli unosić ku górze. Dobrze wiedzieli, co to za piosenka.
-Pass Me By! - pisnęła radośnie Rydel, po czym podnosząc się, wskoczyła na sofę i zaczęła tańczyć i śpiewać. Początkowo śmiejący się z niej bracia, po chwili sami dołączyli do dziewczyny, wydzierając się w niebo głosy.
-Kto obdziera kota ze skóry? - zaśmiał się Ell wchodząc do pomieszczenia i zatykając sobie uszy dłońmi. Rodzeństwo Lynch nie zwróciło na niego uwagi. Jedynie Rocky spojrzał na przyjaciela i wyciągając ku niemu dłoń, wciągnął go do 'tanecznego koła'. Teraz, cała czwórka wariowała i śpiewała, nie zwracając uwagi na nic, co się wokół nich dzieje.
Podczas gdy dzikim tańcom nie było końca, przez szum muzyki rozległo się ciche pipanie. Rydel niczym oparzona wyprostowała się i poczęła błądzić wzrokiem po pokoju. Gdy napotkała na swojej drodze pilot od telewizora, zeskoczyła z kanapy i chwytając urządzenie ściszyła trochę telewizor. Następnie sięgnęła do kieszeni swoich spodni, aby móc wyciągnąć z niej swoją komórkę.
-Co jest? - zaciekawił się Riker, spoglądając na wyświetlacz przez ramię siostry.
-Dostałam wiadomość... Od Lau... - powiedziała, jakby nieobecna, wczytując się w treść sms'a.
-Tylko ty jesteś na tyle genialna, żeby nie umieć przeczytać sms'a podczas głośnej muzyki. - zaśmiał się Rocky, za co został obdarzony groźnym spojrzeniem ze strony swojej siostry. 
-Ciii... - zachichotała i ponownie schowała telefon do kieszeni spodni.
-I co napisała?
-Że Ross jest u nich w domu i że nie wygląda najlepiej. - dziewczyna momentalnie posmutniała. - Może do niego pójdę? Martwię się...
-Rydel, coś tak sądzę, że dziewczyny się nim dobrze zaopiekują. Zresztą, ma trzy laski w jednym domu, pokrzywdzony nie będzie. - zaśmiał się Ell.
-Poza tym, bardziej przydasz się tutaj.
-A to niby w czym? - zaśmiała się blondynka.
-No ktoś nam obiad musi ugotować. - odparł całkiem poważnie Rocky, przez co Rydel przewróciła teatralnie oczami. - No ej! Wyobrażasz sobie takiego mnie w kuchni? Z dostępem do noży? I pieca? I...
-Dobra! Zrozumiałam! - dziewczyna wyrzuciła ręce w powietrze.
-Ja pójdę sprawdzić co u niego. - zaoferował się Riker. Wszystkie spojrzenia zwróciły się ku niemu. - No co?
-Idziesz tam dla Rossa, czy dla Vanessy? - Rocky zmrużył oczy.
-Zawsze można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. - pstryknął palcami, po czym skierował się na schody.
Wtem, jakby celowo, do salonu wszedł Jake, trzymając w rękach telefon.
-I jak? Załatwiłeś te 'ważne' sprawy? - zaśmiała się Delly, wybudzając z transu chłopaka.
-Co.? Aha... Tak tak... Załatwiłem... Em... - gubił się we własnych słowach.
-Coś nie tak? - zmartwił się Ellington.
-Nie... Wszystko ok. - zbył go. - Widzieliście prognozę na dzisiejszą noc? Ma być ponoć straszna burza... - zmienił temat, mając nadzieję, że jego przyjaciele połkną haczyk. Ku jego ucieszy, tak się też stało.
-Skąd wiesz? - zaciekawił się Ellington.
-W internecie krąży komunikat. W wiadomościach pewnie też powiedzą.
-No... To trzeba coś zaplanować. - Rydel zatarła złowieszczo ręce.
-Może by jakieś nocowanie zrobić? Albo coś?
-Czekajcie... Riker ma zamiar dołączyć do Rossa i dziewczyn... Można by to wykorzystać. - Rydel poruszyła znacząco brwiami, a na twarzach chłopaków pojawiły się chytre uśmiechy.
-Cóż mogę więcej powiedzieć? Zapowiada się ciekawa noc. - podsumował to wszystko Rocky, po czym całe grono rozsiadło się na kanapach, obmyślając plan dzisiejszego wieczoru.

***

Bum!
Ach... Rozdziału nie było dłużej, a jak już jest, to taki trochu nudnawy, w ogóle mało się dzieje - wiem. Ale czasami muszą się pojawić takie rozdziały, bo zapoczątkują one nowe wątki :3
W następnym rozdziale, dzieje się więcej ^^ 
Pff... Teraz ważniejsza sprawa. Zaczęłam się poważnie zastanawiać nad zrobieniem sobie krótkiej przerwy od blogów. Powodów jest kilka:
-ostatnio na nic nie mam czasu
-dałam się wrobić w olimpiadę z polskiego (z czym związane jest przeczytanie dodatkowych 3 lektur i masa nauki)
-słowa mi się nie kleją w pisaniu
-ogrom nauki, jeszcze nigdy nie miałam tylu rzeczy naraz do wykucia ;-; 
Do tego dochodzi jeszcze kilka spraw osobistych, ale nie będę się tu o tym rozpisywać ;)
Także... Sama nie lubię, kiedy jakiś blog jest zawieszany, ale czasami trzeba się postawić w sytuacji tej drugiej osoby :(
Tak więc... Myślałam już nad tym od dłuższego czasu. Nie chcę Wam wstawiać jakiś rozdziałów pisanych na siłę, czy na szybko, a nie chcę też, żebyście musieli strasznie długo na nie czekać.
Tak więc... Znikam na dwa tygodnie. Mój oficjalny powrót będzie 27.10 (poniedziałek) - wtedy też pojawi się 35 rozdział. Jakby co, to Wasze rozdziały postaram się komentować, po prostu potrzebuję trochę czasu, żeby wszystko uporządkować ze mną ^^
No cóż... Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie i wybaczycie, oraz że mnie nie opuścicie ;) 
Przepraszam , ale myślę, że ta krótka przerwa dobrze mi zrobi :) 
Dziękuje za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem, one naprawdę są dla mnie bardzo ważne :)
Na koniec dodam jeszcze, że z góry przepraszam za moją rzadką nieobecność na gg ostatnimi czasy, ale ja naprawdę na nic nie mam czasu ;-; Nie wyobrażam sobie, co mają Ci, którzy są teraz w liceum, albo (jak Niewi :3) na studiach. Współczuję :/
Pff... To żem się rozpisała. :3 Jeśli ktoś z Was dotarł do tego momentu, to jeszcze raz przepraszam za tą zawieszkę. Od razu mówię, że dotyczy ona moich DWÓCH blogów. :/
To na koniec życzę miłego tygodnia. Przetrwajcie jakoś tą szkołę ^^
Już za Wami tęsknie :*
~MiLka <3

Na pożegnanie dodam Wam jedną z moich trzech ulubionych piosenek. :)

 
I tradycyjnie gifek :3 Do za dwa tygodnie misie :3



 

18 komentarzy:

  1. Super rozdział ^^ Nie zabije cię;** bo ja chyba też zrobię sobie przerwę, też nie wyrabiam, tylko pamiętaj wrócić i to w wielkim stylu<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak trzeba to trzeba. Mam tylko nadzieję, że nie przedłużysz "urlopu"
    Rozdział świetny jak zawsze i czekam już z niecierpliwością na nexta.
    I teraz przepraszam, ale będę musiała 'zaspamować'
    Zapraszam ciebie jak i innych na mojego najnowszego bloga:
    twoworlds-onefeeling-raura.blogspot.com/?m=1
    Dzisiaj wstawiłam 1 rozdział.
    Chętnie bym zobaczyła komentarz z twojej strony. Przepraszam z spam i dobranoc :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumiem cię...
    Ale będe czekać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super <3
    Końcówka bardzo ciekawa :)
    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozumiem i będę czekała na twój powrót :*
    Świetny rozdział, wcale nie jest nudnawy :)
    Czekam na nexta! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej no.... ja smutam :(
    Ale tak na serio to Cię rozumiem :) sama mam przerwę w pisaniu (czyt. brak weny i pomysłów) ale komentuje xd. Gratuluje z powodu olimpiady!
    Zapewne dałaś się wrobić, bo są do tego powody xd
    Mam nadzieję, że przerwa dobrze Ci zrobi :))

    PS. Kocham tą piosenkę!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Będę czekać:):)Bo warto
    Rozdział wspaniały

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale super rozdział. Ciekawe co planuje Rydel :-Dnie zawieszaj bloga!!! Jest najlepszy. Kocham go jak ciebie. Czekam na next :-*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe co będzie dalej? Co wymyśli Rydel?
    Co do tej przerwy...nie przejmuj się. Ja se poczekam.
    Sorry, że tak mało komentuje, ale czytałam bloga od zera, żeby być na bieżąco i strasznie dużo czasu mi to pochłonęło.
    Od teraz postaram się wrzucać jakieś tam komentarze, choćby takie z dupy, zresztą jak to zwykle w moim komentowaniu bywa gdyż, iż to nie ma ładu ani składu, żebyś wiedziała, że czytam.
    Rozumiem cię. Też nie lubię pisać nic na siłę.
    To...do napisania tak? :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział.... Omg ^^ Cudowny <3 Jak ty ;3 Ja nie będę ci robić wyrzutów i zwyczajnie zaakceptuję twoją decyzję :) Blogi są doskonałe, ale skoro masz tyle na głowie to pewnie ledwo co z domu wychodzisz ;-; Ja tak ostatnio mam... Niestety. Będę na ciebie czekać i na rozdziały na obu blogach <3 Buziaki skarbie ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Okej zacznijmy od pierwszej bardzo ważnej rzeczy....Co ci do cholery odwaliło....żeby opuszczać bloggera...mnie...wszystkich. Ja nie wiem co ja ci zrobię. Już szykuje zemstę idealną. Poleję się krew....buhahah....dobra za dużo czekolady. Ale teraz na serio...dliaciego odchodiś...why?? My sobie jeszcze porozmawiamy...pamiętaj. Profesor Słodka zawsze na posterunku...!!!
    A teraz trochę mniej drastyczna kwestia. Jak ja kocham te rozdziały...co się szykuje? Nie no jeśli wymyśla to Ryd będzie ciekawie a nawet lepiej. Hahaha...Gdzie jest moja Raura...no słucham. Ja rozumiem, że nie ma jej wplecionej w wątek....ale ja potrzebuje ich tak samo jak tlenu do życia...tak więc kolejny raz się pytam Where are they??Hahaha...wali na łeb...cóż za zaskoczenie. Mindy cóż za słodka istotka...serio pokochałam ją. Ale jak przyjaciółkę....oj no wiesz o co mi chodzi. Poza tym ja nie jestem Bi ani les....(chociaż po naszej ostatniej talk mam dziwne uczucia....hahaha....pamiętasz<3 nie no żartuje).
    Jeszcze raz powtarzam jestem tiak bajdzo zlia..ale próbuje jakoś wytłumaczyć twoją nieobecność...ale wiec jedno...chyba nie jesteś sama. W sumie też muszę zrobić sobie przerwę. Tak więc chyba się na tobie nie wyżywam....jeju jak to brzmi. Haha...tak więc czekam na nexta...znaczy na twój powrót....bo to jest najważniejsze...ale w sumie to się pokrywa. Powrót i next....więc w sumie to to samo. Ta mój mózg i jego zagadki....Buziaki kochana...już czekam na nasz talk<3

    OdpowiedzUsuń
  12. będę czekać kochana ;x
    już za tobą tęsknię :(
    rozdział świetny ;x

    OdpowiedzUsuń
  13. Już szykowałam opierdziel za Mindy - nie żebym jej nie polubiła ale shippuje Jake'a z Vera. Ale ta żonę można wykorzystać żeby wykazać jakieś uczucia panny do naszego ciacha xd
    Zawieszka na 2 tyg pfff co to jest ;)
    Nie no tak na poważnie to jeśli uważasz że to ci dobrze zrobi to jak najbardziej weź urlop xd
    Ale wchodź na.to GG bo pogrąże się w rozpaczy :((
    Jakiś taki krótki ten rozdział co nie??
    Tak się wydaje.
    Nevermind...
    No się robi mała masakra na studiach. Ale poważniej się zacznie jak kolokwia będą
    Trza się ogarnąć.
    Będę tęsknic :* i czekać na.rozdział.
    I.dzięki za wyróżnienie :D jestem taka wyjątkowa i zajebista yeah xd

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana Milko :)!
    Serdecznie dziękuję Ci za komentarz pod IX Rozdziałem. Ogarniam powoli to wszystko, ale wymaga to sporo czasu i energii. Przepraszam Cię, że nie komentowałam, ale w moim 13-letnim życiu jest ogrom zamieszania i nawet nie miałam czasu na czytanie moich ukochanych książek, a co dopiero blogów. Jeśli nie będę komentować to przepraszam, ale komp jest w stanie krytyczny i czarny ekran, i dupa nic się nie da robić, a mama grozi mi zabraniem telefonu. Nie ma to jak wsparcie w rodzinie, c'nie >.<? Wracając... Przeczytałam tego bloga i przyznaję, że moje pierdoły to nic w porównaniu jak ty piszesz *o*. Epic <3!!! No, a relacja Laury i Ross'a jest jak Nory i Patch'a *3*. Od nienawiści po miłość. Rikessa przeurocza, a Rydellington kuźwa mać najlepszee! Ratliff był dla mnie na początku cichą osobą, ale dzięki tobie fascynaiszon (Dżoana xd). Kocham go ;-;. Raura - nareszcie, aczkolwiek trochę pokomplikowałaś relacje między nimi. Jednak ten masaż wynagrodził wszystko, hahaha <3. Co do przerwy to rozumiem, ale pamiętaj, że w trudnych chwilach najbardziej ciągnie do pisania. Szczególnie mnie, ale ja to leń... Pozdrawiam, zafascynowana
    imaginary

    P.S Zabieram się za drugiego bloga, wkrótce! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. żałuję, że całe dwa tygodnie będę musiała czekać na Twój fantastyczny powrót, ale czuję, że będzie warto! mam nadzieję, że nadrobię sobie te dwa rozdziały z tamtego bloga przy okazji!
    kochana, odpoczywaj. każdemu dobrze robi przerwa, sama mam teraz nawał pracy i spraw osobistych na głowie. wiadomo, kiedy się w życiu coś komplikuje, to i wena nie taka sama :)
    jeśli chodzi o rozdział. zakończyłaś go w takim momencie, Ty niemilcu! tak czekałam na jakiś wątek, nawet najmniejszy, w wykonaniu Raury, a tu nic. jesteś okropna! i jak ja przeżyję bez ich cudownej miłości i masażu? mrrrr, te wspomnienia <3
    Jake. jeju, już pomyślałam, że wielka miłość rozkwitnie, a tu znowu jakieś rozterki. co prawda domyślam się, o kogo chodzi, ale mimo wszystko.. Mindy wydawała się naprawdę miła i mam nadzieję, że jeszcze ją wpleciesz w opowiadanie.
    aha, no i Ell mógłby coś zadziałać z tą Rydel. oj, mógłby :D
    no nic, czekam z niecierpliwością. niczym się nie przejmuj i odpoczywaj. do napisania, Mileczko!
    #neverletmegiveup.blogspot

    OdpowiedzUsuń
  16. Jejku tak mi glupio ze pisze dopiero teraz... ale zawalona wlasnymi problemami nie moglam znalezc na to czasu ale ubolewalam nad tym okropnie no ale twoj wielki powrót ma byc jutro no szybko zlecialo i bardzo dobrze! Oby nic sie nie opuznilo:)) mam nadzieje ze u ciebie jest juz dobrze zycze weny i nue moge sie doczekac!

    OdpowiedzUsuń