Rozdział dedykuję Happy ^^, która jak się ostatnio dowiedziałam, nosi to samo imię co ja *o* Haha tylko nikomu go nie zdradzaj, to będzie nasza tajemnica ;p Tak więc masz tutaj trochę tej swojej Rikessy, o którą męczysz mnie w komentarzach :D
*następnego dnia*
*następnego dnia*
*oczami narratora*
-I że niby ja dobrze gotuję? Dziewczyny! To jest wspaniałe! - pochwaliła siostry Marano i Veronikę Rydel. Ponieważ dziewczyna zaprosiła wczoraj wszystkich na kolację, jej przyjaciółki wpadły na pomysł zrobienia wspólnego obiadu. Zaprosiły rodzeństwo Lynch z Ell'em, oraz Maię i Jake'a. Laura była jeszcze rano trochę przybita po wczorajszej rozmowie z siostrą, ale gdy zobaczyła swoich przyjaciół, uśmiech ponownie zagościł na jej twarzy. Aktualnie grono przyjaciół spożywa posiłek, przygotowany przez wszystkie gospodynie.
-Oj tam oj tam. Nie przesadzaj. - uśmiechnęła się Vanessa. - Ale dziękujemy. Miło nam, że Wam smakuje.
-To jest takie dobre, że nie jestem pewny, czy nie wsadziłyście tam czegoś żeby nas otruć. - wystraszył się Riker.
-Nie chcemy Was otruć. W naszych zamiarach jest utuczenie Was, a później zjedzenie na deser. - wyszeptała Van do ucha przyjaciela złowieszczym głosem. Następnie zatarła złowieszczo dłonie, jak to robi Dundersztyc podczas budowania swoich inatorów. Chłopak zaśmiał się nerwowo.
-Wiesz, że jesteś straszna? - spytał najstarszy. Gospodyni już miała mu odpowiedzieć, ale przerwał jej dzwonek do drzwi.
-Przecież wszyscy już są. - zdziwiła się Veronika.
-No chyba, że Laura zaprosiła jakiegoś nowego chłopaka. - powiedziała Maia poruszając znacząco brwiami. Została za to obdarzona groźnym spojrzeniem ze strony brunetki. Australijka uniosła ręce ku górze w geście samoobrony.
-Możemy nie gadać o Maxie. - westchnęła młoda Marano. Mimo iż wiedziała, że jej przyjaciółka tylko żartowała, to jej uwaga trochę ją dobiła.
-Nie przejmuj się nim Lau. To jego wina, że nie docenił jaka jesteś wspaniała. - powiedział Ross i posłał przyjaciółce szczery uśmiech, który ta od razu odwzajemniła. Dzwonek do drzwi rozległ się po raz kolejny.
-Nie przejmuj się nim Lau. To jego wina, że nie docenił jaka jesteś wspaniała. - powiedział Ross i posłał przyjaciółce szczery uśmiech, który ta od razu odwzajemniła. Dzwonek do drzwi rozległ się po raz kolejny.
-Pójdę otworzyć. - oznajmiła Vanessa i odkładając sztućce, wstała od stołu. Następnie skierowała się do holu zostawiając w salonie jedynie śmiejących się przyjaciół. Podeszła do drzwi i zwinnym ruchem je otworzyła. To, kogo za nimi zobaczyła, bardzo ją zdziwiło, a zarazem uszczęśliwiło.
-Przepraszam, mógłbym pożyczyć.. O, hej Van! - powiedział Garrett na widok swojej znajomej.
-Cześć. A co ty tu robisz? - zdziwiła się dziewczyna.
-Przyszedłem się spytać, czy macie pożyczyć mąkę. Babcia robi obiad i zabrakło nam, a w niedzielę większość sklepów jest zamknięta. - wytłumaczył chłopak.
-A gdzie mieszka Twoja babcia? - zainteresowała się Nessa.
-Tutaj, na przeciwko.
-Ooo... To widzę, że jesteśmy sąsiadami.
-Mówiłem, że nasze spotkanie na plaży nie było przypadkowe.
-Ja nie wierzę w przypadki.
-No to jest nas dwoje. - dodał chłopak z uśmiechem. Dziewczyna natomiast słodko się do niego uśmiechnęła.
-Może miałbyś ochotę zjeść ze mną i resztą moich znajomych obiad? - zaproponowała Vanessa.
-Z wielką chęcią, ale jak już mówiłem, moja babcia szykuje obiad. I chyba by się na mnie obraziła. - zaśmiał się. - Ale następnym razem z wielką chęcią.
-No tak. Rozumiem. W takim razie wchodź. - powiedziała wskazując ruchem dłoni, że chłopak ma wejść. - Dam Ci tą mąkę i przy okazji poznasz moich przyjaciół.
-Tych dzikusów, o których mi opowiadałaś na plaży? - spytał Garrett, a dziewczyna kiwnęła głową. Odkąd zobaczyła Garretta uśmiech nie schodził jej z twarzy. - Z wielką chęcią. - zaśmiał się. Dziewczyna zaprowadziła chłopaka w kierunku salonu, w którym znajdowali wszyscy jej goście. Gdy wraz z Garrettem przekroczyła próg pomieszczenia, wszyscy siedzący przy stole jak jeden mąż zamilkli i odwrócili się w ich stronę.
-Przedstawiam Wam Garretta, naszego sąsiada. Garrett, poznaj proszę Maię, Rydel, Ell'a, Rockyego, Jake'a, Rikera, Rossa, Veronikę i moją siostrę Laurę. - przedstawiła wszystkich Vanessa, wskazując po kolei na każdego siedzącego przy stole. - No a ja jestem Vanessa, ale to już wiesz. - powiedziała uśmiechając się szeroko do chłopaka. Nie uszło to uwadze pewnego blondyna, który teraz bacznie obserwował parę stojącą w drzwiach. A zwłaszcza przyglądał się oczom Vanessy, które wpatrywały się w chłopaka, jak w obrazek.
-Czekaj, to jest ten przystojniak z niezłą klatą, o którym opowiadałaś nam na plaży? - spytała Rydel uśmiechając się szczerze do bruneta. Chłopak lekko zakłopotanie podrapał się po karku, natomiast Van zrobiła się cała czerwona. Nie ma to jak dobra przyjaciółka!
-Yyy... - zakłopotał się Garrett.
-Witaj w rodzinie! - wykrzyknął Rocky i wraz z Ellingtonem pierwsi podbiegli do nowo poznanego kolegi. Przybili z nim piątki, a w ich ślady poszła reszta chłopaków. Następnie każda z dziewczyn uścisnęła chłopaka, uśmiechając się do niego. Na samym końcu do bruneta podszedł Riker. Garrett wyciągnął do niego rękę, aby przybić z nim piątkę, jak z pozostałymi. Najstarszy z Lynchów wyciągnął ku niemu dłoń, aby ją uścisnąć. Zdezorientowany chłopak podał mu swoją dłoń, którą blondyn mocno uścisnął. Właściwie, po prostu ją zmiażdżył wykorzystując w tym całą swoją siłę. Twarz Garretta zrobiła się cała czerwona, co nie uszło uwadze starszej z sióstr Marano.
-No... To już wszystkich znasz. - zaśmiała się zakłopotana i odsunęła Rikera od jej znajomego.
-No Van. Skarbie, nie mówiłaś, że masz nowego kolegę. - powiedział blondyn obejmując przy tym dziewczynę.
-Skarbie? - powiedziała Vanessa i Garrett równocześnie, po czym posłali sobie uśmiechy.
-Nie mówiłaś, że masz chłopaka... - zakłopotał się brunet.
-Bo nie mam. - odpowiedziała szybko i posłała Rikerowi wkurzone spojrzenie, zrzucając przy tym jego rękę ze swojego ramienia. - Chodź Garrett. Dam Ci tą mąkę. - powiedziała i pociągnęła za sobą wciąż zdezorientowanego chłopaka do kuchni zostawiając resztę znajomych w salonie. Wszystkie spojrzenia były skierowane na wkurzonego Rikera.
-Brat, pozwól ze mną na chwilkę. - powiedział Ross i nim blondyn zdążył odpowiedzieć, pociągnął go za ucho do łazienki. Gdy się tam już znaleźli, młodszy z braci zamknął drzwi, aby nikt nie usłyszał ich rozmowy. Ross odwrócił się w kierunku brata, który aktualnie rozmasowywał sobie małżowinę uszną.
-Ała! Skąd to znasz? - spytał wciąż trzymając się za obolałe ucho.
-Laura to na mnie stosowała, gdy jeszcze byliśmy ze sobą pokłóceni. Ale wolałbym z Tobą pogadać raczej o jej starszej siostrze. - powiedział krzyżując swoje ręce na piersi.
-O co Ci chodzi? - zdziwił się Riker.
-O co mi chodzi? Widziałem Twoje spojrzenie, gdy Vanessa wprowadziła tego chłopaka do salonu. Pewnie gdybyście byli sami od razu byś się na niego rzucił. A potem? Chłopie! Prawie zmiażdżyłeś mu dłoń! I co to miało być? Van, "skarbie". - zakończył Ross robiąc w powietrzu cudzysłów na ostatnie słowo. - Zachowałeś się, jakbyś był o nią zazdrosny. - powiedział już spokojniej.
-Ja? Zazdrosny? O Vanessę?
-Tak. Ty!
-Wydaję Ci się... - powiedział i machnął ręką.
-Nie. To Tobie się wydaj, że już nic między Wami nie ma. A tak na prawdę ona wciąż Ci się podoba.
-W życiu! To co kiedyś do niej czułem to dawno i nieprawda. Jedyna dziewczyna, o której mogę powiedzieć, że ją kocham, to Emily. No i Delly, bo to moja siostra.
-To wytłumacz mi Twoje zachowanie przy tym chłopaku!
-Po prostu intuicja. On nie jest dla niej dobry!
-A ty skąd to wiesz?! - powiedział, a właściwie wykrzyczał Ross.
-Po prostu wiem!
-Ta.. Jasne!
-Mówię Ci, że byłaby z nim nieszczęśliwa!
-Skąd wiesz?!
-Bo wiem!
-Bo wiem, to nie odpowiedź!
-Ta ak!
-Nie e!
-Ta ak!
-Ta ak!
-A kto według Ciebie jest dla niej dobry?!
-Ja na przykład! - wykrzyknął już wkurzony Riker, a dopiero po chwili zrozumiał, co przed chwilą powiedział. Ta wymiana zdań potoczyła się tak szybko, że nie zdążył zastanowić się nad odpowiedzią, tylko powiedział pierwsze, co przyszło mu na myśl. Na twarzy Rossa pojawił się szeroki uśmiech.
-Wiedziałem! Wiedziałem, wiedziałem, wiedziałem! - cieszył się młodszy. - Wciąż Ci się podoba!
-Ross... Po prostu mi się tak powiedziało. Skończmy już ten temat... - powiedział wymijająco Riker i omijając swojego brata wyszedł z łazienki, po czym skierował się z powrotem do salonu.
-Wiedziałem, wiedziałem, wiedziałem! - powtórzył uradowany Ross. Dopiero po chwili zorientował się, że jego brata już dawno nie ma w pomieszczeniu. Momentalnie poszedł w jego ślady...
*w tym samym czasie*
-Przepraszam Cię za moich przyjaciół... - powiedziała zakłopotana dziewczyna podając Garrettowi mąkę. - A zwłaszcza za Rikera. Czasem mu odbija. - dodała, zaciskając pięści na wspomnienie wydarzenia, które przed chwilą miało miejsce w salonie.
-Spokojnie. Ale między Wami na pewno nic nie ma? - chciał upewnić się brunet. Vanessa chwilę biła się z myślami, ale w końcu odpowiedziała pewnym głosem:
-Nic, a nic.
-To dobrze... - odetchnął. Vanessa uniosła brwi ku górze.
-Dlaczego? - spytała rozbawiona.
-Bo głupio by mi było starać się o zajętą dziewczynę. - powiedział, a na twarzy czarnowłosej pojawiły się dwa rumieńce. - Masz czas w sobotę? Może byśmy poszli gdzieś razem? - zaproponował z nadzieją w głosie. Nessa już chciała odpowiedzieć twierdząco, ale przypomniało jej się o imprezie na plaży.
-Przepraszam, nie mogę... Idę ze znajomymi na imprezę na plaży. Mają tam koncert... - zasmuciła się. Do tego momentu cieszyła się z tej imprezy, ale teraz na samą myśl o utraconej randce zrobiło się jej przykro.
-Koncert? - brunet uniósł brwi do góry.
-Tak. R5. To właśnie oni. - wyjaśniła dziewczyna z uśmiechem na twarzy.
-Wiedziałem, że skądś z ich znam. - powiedział i oboje skierowali się do holu. Gdy byli przy drzwiach, Van otworzyła je, a chłopak miał zamiar wyjść. Stojąc w progu odwrócił się jeszcze.
-O której zaczyna się ten koncert? - spytał.
-Impreza o 16, a oni grają od 19 do 20.
-To mam pomysł. Co ty na to, żebyśmy poszli na tą imprezę razem? A po ich koncercie wybierzemy się do jakiejś knajpki, czy coś? Co ty na to? - spytał, a na twarzy dziewczyny wykwitł kolejny szczery uśmiech. Była uradowana faktem, że może połączyć dwie rzeczy, które sprawiały jej radość - koncert z przyjaciółmi i spotkanie z świetnym chłopakiem.
-Mi to odpowiada. - odpowiedziała szczęśliwa.
-Tyle, że o 16 muszę pomóc dziadkowi w pewnej sprawie, więc przyjdę chyba na sam koncert. Jakoś znajdziemy się w tłumie. - uśmiechnął się. Następnie nachylił się do dziewczyny i złożył na jej policzku ciepły pocałunek, wywołując tym kolejne już rumieńce dziewczyny. - To do zobaczenia. - powiedział i opuścił ich dom.
-Do zobaczenia! - krzyknęła za nim Vanessa i zamknęła drzwi. Następnie oparła się o nie i zjechała na sam dół. Przygryzła dolną wargę. Czyżby szczęście w końcu się do niej uśmiechnęło? Wtem dziewczyna zmrużyła oczy, przypominając sobie o pewnym blondynie, który ostro się jej naraził. Momentalnie podniosła się z ziemi.
-Riker!!! - zawołała w głąb domu wściekłym głosem i szybkim krokiem skierowała się do salonu. Wpadła tam niczym tornado i rozejrzała się po zdziwionych twarzach swoich przyjaciół. Nie znalazła jednak tej odpowiedniej. - Gdzie on jest? - spytała wysilając się na spokój.
-Ale kto? - spytał zdziwiony Jake.
-Już jestem. - powiedział Riker wchodząc powolnym krokiem do salonu i przecierając sobie twarz. Dopiero po chwili zorientował się, że stoi w nim Vanessa. Od razu przystanął. Dziewczyna odwróciła się w jego stronę mrużąc oczy. Chłopak uniósł ręce w geście samoobrony.
-Wyjaśnij mi proszę mój drogi... - zaczęła spokojnie. - Co to do jasnej ciasnej miało być?! - krzyknęła wkurzona.
-Uuu! Będzie się działo! - uradowała się Veronika i przestała spożywać posiłek, kierując całą swoją uwagę na parę stojącą na środku salonu.
-Van ja po prostu... - zaczął Riker. Chciał się tłumaczyć, ale wtedy przypomniał sobie o innym sposobie, aby uspokoić Vanessę. - No chodź tu. - powiedział uśmiechnięty nie spuszczając jej z oczu.
-Ja Ci dam chodź tu! - warknęła i rzuciła się na chłopaka. Ten jednak był szybszy. Złapał ją za nadgarstki i chwycił tak, żeby Nessa spojrzała mu w oczy. Efekt był oczywisty. Van mimowolnie odpłynęła. Teraz nie liczyło się dla niej to, że są tu ich znajomi. Nie myślała o tym, że przed chwilą nawiązała bliższą znajomość z Garrettem. Bo czas ponownie stanął. Liczyła się tylko ona i on. Jednak tym razem, nie tylko Vanessa uległa jego oczom. On również zatracił się w jej spojrzeniu. Stali tak i patrzyli sobie głęboko w oczy, jakby chcieli doszukać się uczucia, które w obojgu z nich drzemało. Było ono ukryte bardzo głęboko, a tylko ta druga osoba mogła je odnaleźć. Pewnie ta chwila trwałaby dłużej, gdyby Vanessa się nie otrząsnęła. Od razu wyswobodziła się z uścisku Rikera i odwróciła od niego wzrok. Gdy i ten powrócił do rzeczywistości ponownie na niego spojrzała.
-Dlaczego, gdy wreszcie spotkałam kogoś, na kim mi zależy, ty musisz wszystko psuć? - spytała. Ale nie było już w niej gniewu. Pozostał sam żal i smutek.
-Vanessa ja po prostu chciałem Ci pomóc. - odpowiedział bezradnie.
-Pomóc?! - głos dziewczyny ponownie był pełen złości. - Jak to miało mi pomóc?! - zaczęła krzyczeć.
-To przecież nieznajomy! - Riker również krzyczał.
-A ty to niby wiesz...
-Widziałaś go pierwszy raz w życiu!
-Drugi!
-O wielka mi różnica! - prychnął.
-Znawca się znalazł!
-A żebyś wiedziała!
-A co Cię obchodzi moje życie?! Biegnij sobie do tej Twojej Emily!
-Nie mieszaj w to Emily! - powiedział blondyn wskazując na Van palcem i patrząc na nią groźnie.
-O przepraszam, że przypomniałam Ci o Twojej byłej!
-Skończ...
-Nie, nie skończę! Zerwaliście ponad półtora roku temu! Człowieku, zacznij żyć!
-Odezwała się! Przynajmniej ja potrafię sobie kogoś znaleźć!
-Ja też znalazłam, ale uznałeś, że jest nieodpowiedni! Przepraszam, następnym razem spytam Cię o zdanie! - prychnęła Vanessa.
-To leć sobie do tego Twojego Garretta!
-To leć sobie do tej Twojej Emily!
-Dobrze!
-Dobrze!
-Świetnie!
-Super!
-Ugh... - warknął blondyn i wyszedł z salonu, kierując się do holu. Następnie trzaskając drzwiami opuścił dom sióstr Marano.
-Idiota... - warknęła Vanessa i pobiegła na schody, kierując się do swojego pokoju. W tym samym czasie do salonu wszedł Ross, którego przed chwilą minął jego wkurzony starszy brat.
-Co mnie ominęło? - spytał zdziwiony.
-Oni się po prostu kochają! - westchnęła radośnie Veronika opierając głowę o otwartą dłoń...
***
Bum! Nadszedł i 24 rozdział :D Co prawda wiem, że strasznie mało w nim Rossa i Laury, ale to opowiadanie ma też innych bohaterów, i po prostu czasem muszę się też na nich skupić :) Każda postać się liczy ^^
Dziękuje za ponad 12400 wyświetleń. Jesteście wspaniali :D A ja wciąż się dziwię, że ktoś czyta to moje cuś ;p
Osobiście jestem z rozdziału zadowolona, ale wasza opinia jest dla mnie ważniejsza :)
Tak więc piszcie co o nim sądzicie, bo czuję, że coraz rzadziej chce się Wam komentować :( Dla Was to krótki moment, a dla mnie wielka radocha :D
Tak więc życzę miłego tygodnia i żegnam się ;)
~MiLka <3
Nie no dlaczego pokłóciłaś Rikesse!? Foch XD
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że ich pogodzisz, a będe mieć dzieci XD Tylko nie tak odrazu :)
Rozdział boski :>
Czekam na nexta :D
Super
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta.
W nexcie więcej Raury plose.
Skłóciłaś Rika i Va,czemu???Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :D już nie mogę się doczekać co dalej, jak Riker zareaguje na randkę Nessy z Garretem ;) czekam na nexta
OdpowiedzUsuńDziękuje za dedykację! Serio masz tak samo na imię O.o No to był wielki szok! A teraz co do rozdziału: Miała być Rikessa, a nie Riker i Vanessa :( Smuteczeg :) JA NIE LUBIĆ GARRETTA! A Ty o tym wiedzieć! Błagam niech nie wraca Emily ( coś mi tu śmierdzi dlatego to piszę ).
OdpowiedzUsuńKocham Veronikę! Mało Raury, ale jakoś mi to nie przeszkadza xd Czekam na nexta z niecierpliwością!
PS.Chyba wszyscy wiedzą jak mam na imię :>
Haha no to wszyscy wiedzą.. Trudno ;p a ta kłótnia Rikessy ma duże znaczenie, bo Rik robi si zazdrosny, więc.. Wszystko przed Wami ;*
UsuńNo i mam nadzieję, że Garrett oberwie PORZĄDNIE od Rikera przy jakiejś tam okazji xd
UsuńJak odwiedzają mój profil to wiedzą xd
OMG ;) Zarąbisty, a zazdrość Rikera?? Bezcenne ;)
OdpowiedzUsuńMnie też nie przeszkadza brak Raury :)
Już nie mogę się doczekać nexta i randki Van :)
Sorry ludzie ale ja jednak wolę gdy Garrett jest z Van bo Riker cały czas jest niezdecydowany czy kocha Emilly czy Vanesse
OdpowiedzUsuńRozdział boooski, przez duże B! A ja dalej czekam na ten 26 hyhyhyhy
OdpowiedzUsuńNie przeszkadza mi brak Raury, wynagradzasz mi to całym rozdziałem:)
Ej, a czy ty nie masz czasem na imię Julia???:D
Czekam na nexta MiLka:*
Heh ;D tak.. JuLia jestem ;p
UsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na neext <33
Wiesz to dobrze że dzieje się coś pomiędzy innymi bohaterami!! Gdyby była tylko sama Raura to to było by nudniejsze! A rozdział super! ;))
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział jak każdy!!! czekam niecierpliwie na nexta!!!
OdpowiedzUsuńNie noo... Vercia i jej teksty wymiatają xD
OdpowiedzUsuńSuperowy rozdział! Scena zazdrości, kłótnia.. Dużo się w nim działo! (w porównaniu do mojego bloga to ło matko) Piszesz naprawdę ciekawie. Nigdy mnie nie zanudzisz, zawsze cuś się wydarzy :D Dziękuję ci za to.
Weny na nexta życzę! C:
Super rozdział akurat na moje urodzinki :D
OdpowiedzUsuńOoo :) to wszystkiego najlepszego :D
UsuńCudowny rozdział i boska RIKESSA WIĘCEJ JEJ!1! <333
OdpowiedzUsuńAle oczywiście nie zapominaj o Raurze <33
Dlaczego skłóciłaś Rikesse???!!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny <3
Czekam na nexta :)
Jak mogłaś skłócić Rikesse?! Ale zazdrość Rikera - bezcenna :P Świetny rozdział, czekam na next
OdpowiedzUsuńJA SIĘ PYTAM JAK DO JASENJ CIASNEJ MOGŁAŚ SKŁÓCIĆ RIKESSĘ???????????? Ja pierdziele... ty serca nie masz czy jak? Ona se idzie na randkę z tym Garrettem i zadowolona -,- Fochhh na Vanessę.. Zazdrość Rikera, była niesamowita.. Hyhyyhy... Choć kocham tę parkę, to i tak wolę Raurę ♥ Czekam na next i więcej Rauryyy,,, <3
OdpowiedzUsuńCzemu jeszcze nie ma następnego rozdziału?? (25 ) ;(((((((
OdpowiedzUsuńBędzie jutro, tak więc misie, czatujcie na kolejny Rossdział :)
UsuńWoowowowow super! To ja juz czatuje XD
OdpowiedzUsuńNa dobry początek dnia rozdział <3
OdpowiedzUsuń