Dziękuje misie za wszystkie komentarze pod poprzednim rossdziałem ^^
Rozdział z dedykiem dla każdego, kto czyta to moje cuś :D
-Emily?
-Hej Riker. - powiedziała wciąż niepewnie dziewczyna. Wszyscy przyjaciele wpatrywali się w nią jak w słup soli, nie mogąc wykonać nawet najmniejszego ruchu. Właśnie stała przed nimi dziewczyna, która dwa lata temu wyjechała na zawsze z miasta, łamiąc serce Rikerowi. Właśnie. NA ZAWSZE.
-Co ty tutaj robisz? - zapytała zdziwiona Rydel.
-Ja... Przyjechałam do cioci na resztę wakacji, a może i na dłużej. Zależy czy przyjmą mnie tu na studia. - odpowiedziała blondynce, mimo to jej wzrok wciąż był utkwiony w najstarszym. Między nastolatkami zapanowała niezręczna cisza, której w tle towarzyszyły krzyki dochodzące z publiki. Kilka osób wciąż nie chciało opuścić koncertu. W pewnej chwili Riker podszedł, a raczej podbiegł do Emily i chwytając w swoje ramiona, obkręcił ją kilka razy wokół własnej osi. Na twarzy brunetki pojawił się szeroki uśmiech. Po niecałej minucie blondyn odstawił Emily na ziemię, jednak nie odsunął się od niej nawet na milimetr. Schował twarz w jej włosach i wyszeptał przy jej uchu:
-Tęskniłem.
-Ja też. - odparła dziewczyna mocniej wtulając się w chłopaka.
-Ale, dlaczego nie mówiłaś, że przyjeżdżasz? - spytał Rik odsuwając się od brunetki i patrząc w jej błękitne oczy.
-Chciałam Ci zrobić niespodziankę. Gdy tylko dowiedziałam się, że macie koncert, od razu chciałam Cię zobaczyć.
-Ekhm, ekhm... - odkaszlnął Rocky. Para spojrzała na niego zdziwiona. - Przepraszam, że przeszkadzam w jakże wzruszającym momencie, ale niektórzy z nas także nie widzieli jej długi czas. - zaśmiał się młodszy.
-Wcale się nie zmieniłeś. - powiedziała uśmiechnięta dziewczyna i podeszła do bruneta mocno go przytulając.
-Ej! Z nim się pierwszym witasz?
-Oj nie gniewaj się Ell. - odpowiedziała obrażonemu chłopakowi Emily i go również wyściskała.
-No i jak tam? Przystojnych tych chłopaków mają w Miami? - zapytała Rydel podchodząc do przyjaciółki.
-Nie wiem. Jakoś nie zwracałam na nich uwagi. - odpowiedziała wzruszając ramionami, jednak podczas przytulania przyjaciółki mrugnęła niezauważalnie do Rikera.
-No wiesz co? Takiego przystojniaka na koniec zostawiać? - powiedział Ross robiąc urażoną minę.
-Ty to się w ogóle nie zmieniłeś. - zaśmiała się.
-No hej Emily. - powiedziała Laura, a po przywitaniu się z dziewczyną stanęła obok Rossa. Emily zmarszczyła brwi.
-Jak to możliwe, że nie skaczecie sobie do gardeł i stoicie obok siebie w tak niebezpiecznej odległości? - zapytała niepewnie.
-Bo nasze relacje od niedawna nieco się zmieniły. - wyjaśniła Laura, po czym obdarzyła Rossa słodkim uśmiechem, który od razu został odwzajemniony.
-Ooo... Jesteście razem? - spytała uradowana. Dwójka nastolatków momentalnie się od siebie odsunęła.
-Nie! Przyjaźnimy się! - zaprzeczył blondyn.
-A szkoda. - powiedziała robiąc smutną minkę.
-Czemu? - zdziwili się.
-Bo pasujecie do siebie. - odpowiedziała wzruszając ramionami i odeszła przywitać się z kolejnym członkiem paczki, nie zauważając rumieńców, które pojawiły się zarówno na twarzy brunetki, jak i młodego Lyncha. Gdy dziewczyna przywitała się już z Veroniką, Maią i Jakiem, nadeszła pora na Vanessę. Dziewczyny obdarzyły się krzywymi uśmiechami, po czym z wielką niechęcią przytuliły się do siebie. Podczas tej czynności Emily przewróciła oczami, a Van próbowała powstrzymać odruch wymiotny.
-A Wasz nowy kolega to... - zaczęła niepewnie patrząc na bruneta stojącego obok czarnowłosej.
-To jest Garrett.
-Miło mi Cię poznać. - powiedział chłopak i podał dłoń Emily, którą ta od razu ścisnęła.
-Miałabyś może ochotę się wybrać z nami na pizzę? Bo właśnie tam zmierzaliśmy. - zaproponował Ross.
-Oj... Bo ja miałam nadzieję, że może spędzę ten wieczór z Rikerem. Powspominalibyśmy i tak dalej. O ile nie macie mi tego za złego... - powiedziała niepewnie chwytając chłopaka za dłoń i rzucając Vanessie zwycięskie spojrzenie. Ona tylko podeszła do Garretta i uczyniła ten sam gest, co brunetka, wywołując zdziwienie na jej twarzy. Wszystkie spojrzenia skierowały się na najstarszego.
-Uważam, że to dobry pomysł. - powiedział nie odrywając wzroku od swojej eks. Jakby chciał się nacieszyć jej widokiem, zanim znowu zniknie.
-No dobra. To w takim razie my się zbieramy. - powiedziała nabuzowana Laura i skierowała się do wyjścia z pomieszczenia. - Van, nie idziesz? - zapytała patrząc na siostrę, która wciąż stała w miejscu.
-Właściwie... To umówiłam się z Garrettem... Przepraszam, może innym razem...
-Spokojnie. Rozumiemy. To do zobaczenia! - wykrzyknęła i pociągnęła resztę swoich przyjaciół do wyjścia, zostawiając dwie pary w pomieszczeniu.
-Co wy na to, żebyśmy razem wybrali się na ta kolację? Taka podwójna randka? - zaproponował uśmiechnięty od ucha do ucha Garrett. Emily i Van rzuciły sobie pełne odrazy spojrzenia, ale zrobiły to tak, by ich wspólny przyjaciel tego nie zauważył.
-Dla mnie spoko. O ile Vanessie nie będzie to przeszkadzało. - odpowiedziała z udawaną słodyczą brunetka.
-Ależ oczywiście, że nie będzie mi to przeszkadzało!
-Ja prowadzę! - zawołał nic nie domyślający się Riker, a chłopcy pierwsi opuścili pomieszczenie.
-Mam nadzieję, że wybiłaś sobie już z głowy Rikera. - powiedziała wrogo Emily.
-Nie wiem, czy zauważyłaś, ale jestem umówiona z kimś innym. A jeśli aż tak go kochasz, to mu wreszcie zaufaj. Zrozum wreszcie, że jesteśmy tylko przyjaciółmi! - wściekła się Van. - Ale powiem Ci coś. Jeśli jeszcze raz go skrzywdzisz, to przysięgam, że ruski miesiąc popamiętasz. - warknęła czarnowłosa. Widząc przerażenie w oczach Emily uśmiechnęła się tryumfalnie. Następnie skierowała kroki do wyjścia z pokoju. "1:0 dla mnie" - uśmiechnęła się pod nosem i z gracją wyszła z pomieszczenia.
*oczami Laury*
Wzięłam do buzi ostatni gryz mojej pizzy. Kurczak, ser i kukurydza. Mniam! I to chrupiące ciasto... I jak tu nie kochać tego włoskiego dania?
-Dobra! To co teraz robimy? - zapytał Jake wycierając dłonie w serwetkę.
-Ja to bym na konsoli pograł... - rozmarzył się Ellington.
-Chcesz siedzieć w domu? Przed telewizorem? I to Twoje plany na sobotni wieczór? - powiedziała poważnie Delly.
-A wiecie, że do kin wszedł ten najnowszy film z Tomem Cruisem? - zapytała podniecona Maia, a na to nazwisko blondynce zaświeciły się oczy.
-No to musimy na niego iść! - powiedziała uradowana i przybiła Australijce piątkę.
-Serio? Przed ekranem chcesz sobotni wieczór spędzić? - powiedział z ironią w głosie Rocky, po czym równocześnie z Ell'em skrzyżowali ręce na piersi. Blondynka pokazała im język, po czym zatraciła się w rozmowie z Maią.
-A może byśmy do Wesołego Miasteczka poszli? To niedaleko... - zaproponował Jake.
-Jestem za! - ucieszyłam się.
-To może zróbmy głosowanie, co?
-Dobry pomysł.
-Ok.
-To kto jest za kinem? - głos Mai i Rydel. - Kto jest za konsolą? - głos Rockyego, Ell'a i Very. - A kto jest za Wesołym Miasteczkiem? - głos Rossa, Jake'a i mój.
-To może podzielmy się na trzy grupy i każdy pójdzie tam, gdzie chciał? - zaproponowała Veronika.
-Pewnie. - odpowiedziałam uśmiechnięta.
-To my zmykamy na film! Papa! - rzuciły na szybko Delly i Maia, po czym w ekspresowym tempie opuściły pizzerię.
-Zamawiam pierwszy kontroler! - zawołała Veronika i pobiegła w ślady przyjaciółek. Dopiero po chwili te słowa dotarły do naszych bliźniaków, którzy rzucili się w pogoń za przyjaciółką. Przy stoliku zostałam tylko ja, Ross i Jake.
-O, czyli, że my płacimy za rachunek? - zbulwersował się blondyn.
-Life is brutal... - westchnął Jake, po czym każdy z nas wyciągnął kilka banknotów ze swoich portfeli, aby zapłacić za rachunek. Podczas gdy czekaliśmy na przyjście kelnerki, kątem oka zobaczyłam, że Rydel zostawiła kawałek swojej hawajskiej pizzy na talerzu. Zwinnym ruchem ręki sięgnęłam po niego i zaczęłam się nim zajadać. Po chwili spotkałam się z rozbawionymi spojrzeniami moich przyjaciół.
-No co? Po co ma się marnować? - zapytałam oburzona wgryzając się w ciasto.
-Oj Marano, Marano... Ty się nigdy nie zmienisz. - zaśmiał Ross.
-Przepraszam, można zabrać te talerze? - zapytała kelnerka, która przed sekundą podeszła do naszego stolika. Miała długie, brązowe włosy i była dosyć wysoka. Fartuszek idealnie podkreślał jej talie osy.
-Tak. O ile nasza przyjaciółka jest już pełna, to można zabrać. - powiedział Jake znacząco na mnie patrząc. Przełykając ówcześnie pizzę pokazałam mu język.
-Dziękuje. - odpowiedziała uśmiechając się słodko. Mimo iż mówiła do nas wszystkich, jej oczy od początku były wlepione w mojego blond włosego przyjaciela. Nie uszło to uwadze chłopaka, jednak nie zwracał na nią kompletnej uwagi. Czyżby z naszym kasanową działo się coś złego?
*****
-Daleko jeszcze? - po raz kolejny powiedziałam umęczonym głosem.
-Jeszcze chwilkę. - odpowiedział mi Jake nie odrywając wzroku od ulicy. - Poza tym nie marudź, przecież to Ross niesie Cię na rękach! - zaśmiał się. Była to prawda. Po piętnastu minutach spaceru moje stopy dały o sobie znać. W końcu szpilki nie zostały stworzone do chodzenia, tylko do ładnego wyglądania! Uznałam, że nie dam rady dalej iść. Ross zaproponował więc, że mnie poniesie, bo i tak jestem dosyć lekka. I jakoś tak od około pół godziny siedzę mu na barana, wciąż marudząc, jak to długo musimy iść. No cóż... Nikt nie mówił, że będzie łatwo.
-Najpierw spróbuj przejść w takich butach kilka metrów, a potem krytykuj. - zaśmiałam się. - A poza tym, Ross jest silny i wysportowany, więc da radę. Co nie blondasku? - zapytałam zniżając głowę do jego poziomu tak, że nasze twarze był bardzo blisko siebie.
-Pewnie, że dam radę. - odsapnął. Mimo to uśmiechnął się do mnie. Dumna z powrotem wyprostowałam się. Bo gdy nic już nie działa, pozostaje nam uderzyć w męską dumę. To zawsze działa. Szliśmy jeszcze może z pięć minut, a wieczór zaczął dawać mi się we znaki. W końcu miałam na sobie zwykłą spódniczkę i bluzkę, więc większość mojego ciała była odsłonięta. Wiatr owiewał mnie całą, muskając delikatnie każdy fragment mojej skóry. Nagle poczułam, jak na całych moich rękach pojawia się gęsia skórka.
-Daleko jeszcze? - westchnęłam.
-A co ty, osiołek ze Shreka? - zapytał Ross.
-Ale Jake obiecywał, że to niedaleko! - zawyłam niczym mała dziewczynka. - I zizizimno mi. - zaszczękałam zębami. Nagle poczułam, jak lecę do przodu. I to dosłownie. Z mojego gardła wydobył się cichy pisk i chwyciłam się szybko głowy blondyna. Mimo to wciąż leciałam do przodu. Zamknęłam oczy licząc się z nieprzyjemnym spotkaniem z chodnikiem, które już za chwilkę miało mnie czekać. Zamiast tego poczułam czyjeś silne ramiona, które czule mnie obejmowały. Rozwarłam powoli jedno oko, jednak widząc,że blondyn wciąż mnie niesie, otworzyłam i drugie. Ross niósł mnie na rękach, jedną ręką przytrzymując moje plecy, a drugą mając pod zgięciem moich kolan.
-Mogłabyś zabrać te dłonie z moich oczu? Chyba, że chcesz zaliczyć glebę. - zaśmiał się, a ja spojrzałam na jego twarz, którą obecnie przysłaniały moje ręce. Zostały tam, gdy próbowałam się czegoś złapać, aby nie upaść.
-Ojć... Przepraszam... - zakłopotałam się i wykonałam prośbę chłopaka. - Dlaczego zmieniłeś pozycję?
-Bez skojarzeń. - posłał mi uśmiech starego zboczeńca, a ja walnęłam go lekko w ramię.
-Zboczeńcu jeden! Chodziło mi, dlaczego nie niesiesz mnie już na baranach?
-Bo powiedział, że Ci zimno. - uniosłam brwi nic nie rozumiejąc. Chłopak dokończył więc wyjaśnienia:
-Gdy niosę Cię w ten sposób, na pewno będzie Ci cieplej, niż jak owiewa Cię wiatr, tam u góry. Teraz dodatkowo, możesz się do mnie przytulić. A przecież wiesz, że jestem gorący. - zakończył posyłając mi łobuzerski uśmiech. Przewróciłam teatralnie oczami, jednak skorzystałam z jego propozycji. Całą sobą przylgnęłam do niego, a głowę oparłam o miejsce, w którym znajdowało się serce. Od razu mogłam usłyszeć jego szybkie bicie. Ten dźwięk, był dla mnie jak miła melodia, której mogłabym słuchać w nieskończoność. Ross wzmocnił uścisk, a ja poczułam bijące od niego ciepło. Wtem, cała jego energia zaczęła chwytać moją skórę. Po niecałej sekundzie, ciepło zaczęło przedzierać się przez naskórek, docierając do wszystkich komórek. Rozpościerała się po całym moim ciele. Ciepło Rossa płynęło moimi żyłami i wprawiało mnie w miłe, delikatne dreszcze. Od razu cała się ogrzałam.
-Lepiej? - spytał wyrywając mnie z transu.
-Lepiej. - odparłam i otarłam się głową o jego tors, niczym kot. Wtem moje powieki zaczęły stawać się cięższe. Nie wiem, czy po koncercie byłam po prostu zmęczona, czy to ramiona i ciepło Rossa, wpływały na mnie tak, że czułam się miło i bezpiecznie. Do tego te bijące serce, które zdawało się być niczym najwspanialsza z wszystkich kołysanek...
-Jesteśmy na miejscu! - odparł z dumą w głosie Jake, a ja momentalnie otworzyłam oczy. Gdy zobaczyłam widok, który się przede mną rozpościerał, otworzyłam szerzej buzię. Wyswobodziłam się z objęć Rossa, stając na równych nogach. Przede mną rozpościerał się przeogromny park rozrywki. Przeogromne budowle, kolorowe światła i radosne wrzaski. Całę zmęczenie uleciało ze mnie w jednej chwili, uchylając miejsca entuzjazmowi.
-Warto było iść godzinę. - westchnęłam radośnie. Odwróciłam się do chłopaków, którzy patrzyli na mnie z miną typu "Are you kidding me?". - No co?
-Jeszcze jedno słowo... - nie dokończył Ross, bo oparł się dłońmi o kolana i schylił głowę w dół.
-Jestem aż taka ciężka? - zapytałam smutno.
-Wiesz... Nosiłem Cię z godzinę. - zaśmiał się.
-No to jak już wrócimy z Wesołego Miasteczka, to zafunduję ci masaż. - powiedział pociągającym głosem.
-Sugerujesz coś? - spytał unosząc brwi do góry, jednak na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech.
-Zależy, co masz na myśli. - również uśmiechnęłam się zadziornie.
-Dobra kochasie! Poplanujecie sobie wszystko potem, a teraz idziemy się bawić! - zawołał radośnie i obejmując jedną ręką Rossa, a drugą mnie, skierował się do wejścia.
Kolejki górskie, prędkość, śmiech, wrzaski, a przede wszystkim dobra zabawa. To wielki skrót tego, co towarzyszyło nam podczas dwóch godzin spędzonych w Wesołym Miasteczku. Nie było chyba rollercoastera, na którego byśmy nie poszli. Po prostu uparliśmy się na zaliczenie wszystkich atrakcji, a było w czym wybierać. Co prawda mój strój z początku był bardzo uciążliwy, lecz po jakimś czasie przestałam zwracać na niego uwagę. Jedyne co się dla mnie liczyło, to czas, który mogłam spędzać z tak bliskimi mi osobami.
-Ej! Chodźcie porobimy sobie sweet focie! - zawołał uradowany Ross i podbiegł do budki ze zdjęciami. Już po chwili zniknął w jej wnętrzu. Zaśmiałam się cicho i mocniej wtuliłam w dwie pandy, które trzymałam w rękach.
-Czuje się jak na podwójnej randce. - zaśmiałam się i spojrzałam na Jake'a. - No wiesz... Dwoje fajnych chłopaków, rywalizacja, który wygra dla mnie lepszego pluszaka. - obdarzyłam go uśmiechem, który chłopak od razu odwzajemnił.
-Nie przyzwyczajaj się zbytnio. W końcu, tacy "fajni", jak to ujęłaś, faceci, już wkrótce znajdą sobie jakieś fajne dziewczyny. - zaśmiał się.
-A ja nie jestem wystarczająco fajna? - zrobiłam minkę smutnego psiaka.
-Tego nie powiedziałem.
-Czyli, że jestem fajna?
-Tego też nie powiedziałem. - odparł poruszając znacząco brwiami.
-Idziecie, czy nie? - pośpieszyła nas budka ze zdjęciami, a raczej ktosiek znajdujący się w jej wnętrzu.
-Dobra lepiej chodźmy do środka. Chłopak napalił się na te zdjęcia. - zaśmiałam się i już miałam wejść do środka, ale poczułam, jak ktoś chwyta mnie za nadgarstek. Odwróciłam się i spojrzałam pytająco na Jake'a.
-Gdybyś nie była fajna, to nie spędzalibyśmy teraz tu z Tobą czasu. I nie wygralibyśmy dla Ciebie tych dwóch pand. - powiedział i uśmiechnął się do mnie szczerze. Odwzajemniłam gest wpatrując się mu głęboko w oczy.
-To idziecie, czy nie? - usłyszałam głos i momentalnie wyswobodziłam dłoń z uścisku Jake'a. Zobaczyłam Rossa, a raczej jego głowę, która wychylała się zza zasłony budki.
-No wiesz co! Najpierw mi masaż proponujesz, a potem tu takie rzeczy widzę? Oj nie ładnie na dwa fronty tak jechać. - pokręcił z niedowierzaniem głową, a ja szczerze się zaśmiałam. Chłopak długo nie wytrzymał i również zaczął się śmiać. Po krótkiej chwili całą trójką wpakowaliśmy się do budki. Następnie wybraliśmy odpowiednie ramki i kolor i zaczęliśmy pozować. Na pierwszym zdjęciu po prostu się uśmiechaliśmy. Na drugim natomiast, wszyscy zaczęliśmy się wygłupiać robiąc jakieś głupie miny. Jako, że siedziałam na środku, chłopcy na trzecim zdjęciu nachylili się do mnie i dali mi całusa w policzek. Ja natomiast otworzyłam swoje usta na kształt litery "o". Na czwartym i piątym zdjęciu ponownie wykrzywialiśmy swoje buzie i przybieraliśmy dziwne pozy, wyglądając przy tym jak grupka idiotów. Po usłyszeniu ostatniego pstryknięcia wyszliśmy z budki i poczekaliśmy kilka sekund, aby zdjęcia się wydrukowały. Każde z nas otrzymało swoją kopię. Gdy wreszcie ujrzałam zdjęcia, wybuchłam głośnym śmiechem.
-O Boże! Haha! Wyglądamy tutaj jak zbiegli ze szpitala psychiatrycznego! - zaśmiał się Ross.
-No! A tutaj! Jak jacyś kosmici! Haha! - zaśmiałam się.
-Ja to wszędzie wyszedłem przystojnie. - powiedział Jake przykładając wierzch dłoni do czoła. Wskazałam mu palcem pozę, na której wyszedł przekomicznie, i musiał mi przyznać rację. Jednak nie wszędzie wyszedł tak "idealnie". Śmialiśmy się jeszcze chwilę z naszych min i póz.
-Chyba już czas powoli wracać do domu. - powiedział smutno Ros.
-Co?! - wykrzyknęłam.
-No... Jest dosyć późno... - westchnął Jake.
-Jeszcze jedna atrakcja! Plosie.... - mówiąc to zrobiłam szczenięce oczka. Chłopcy spojrzeli na siebie i westchnęli.
-No dobra. Ale tylko jedna.
-Jej! - wykrzyknęłam uradowana klaszcząc dłońmi i ciesząc się jak dziecko, które dostało upragnioną zabawkę.
-To może Diabelski Młyn? - zaproponował Ross. - Pooglądamy sobie Los Angeles...
-Wiele razy widziałam już Los Angeles z lotu ptaka. - powiedziałam.
-A czy nocą? - powiedział wysyłając mi wielki uśmiech.
-W sumie, to nie... No to dobra.
-Ja jednak pójdę jeszcze raz na ten rollercoaster, na którym byliśmy na początku. To umówmy się przy bramie do wyjścia za jakieś pół godziny. Ok? - spytał Jake, a ja i Ross kiwnęliśmy zgodnie głowami. Po chwili mogliśmy oglądać tylko pył, który pozostawił po sobie Jake. Chłopak pognał ku wspomnianej atrakcji i już go nie było.
-No to panno Marano. - ziewnął Ross i objął mnie. - Co pani powie na masaż z widokiem na Los Angeles? - zapytał poruszając znacząco brwiami.
-Nie w miejscu publicznym. Z tym poczekaj, aż wrócimy do domu. - mrugnęłam do niego i razem ruszyliśmy w kierunku wspomnianej przez nas atrakcji. Staliśmy chwilę w kolejce, a po jakiś 10 minutach przyszła nasza kolej. Pracownik otworzył nam jeden wagonik, a my do niego wsiedliśmy. Ten mężczyzna uznał nas chyba za parę, gdyż cały wagonik mieliśmy tylko dla siebie. Był on w kształcie koła, a po środku znajdowało się pokrętło, którym wprawiało się wagonik w ruch. Początkowo wolno wjeżdżaliśmy do góry. Spojrzałam na blondyna, który był niebezpiecznie blisko mnie.
-Ross, mogę Cię o coś spytać? - powiedziałam niepewnie, a chłopak spojrzał na mnie z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy.
-Pewnie.
-Gdy byliśmy w pizzeri... Ta kelnerka... Ładna była, prawda?
-Ładna...
-I miła.
-Miła.
-I...
-Lau, do czego zmierzasz? - spytał nic nie rozumiejąc.
-Bo nie umiem zrozumieć, dlaczego ją tak zignorowałeś. Przecież ona ewidentnie próbowała zwrócić na Ciebie swoją uwagę. Nie widziałeś tego? - spytałam przypatrując się jego twarzy. Starałam się z niej wyczytać jakieś emocje, cokolwiek.
-Widziałem. Jakby Ci to wytłumaczyć... My faceci, często podrywamy dziewczynami, a zwłaszcza, gdy dają nam wyraźne sygnały, że są nami zainteresowane. - zaczął, a ja przytaknęłam głową na znak, że rozumiem. - Ale czasami, nawet gdy dziewczyna wydaje się być naprawdę fajna, po prostu nie odczuwamy tej chęci. Bo....
-Bo podoba się Wam ktoś inny? Ktoś Ci wpadł w oko? - zapytałam poprawiając się na siedzeniu. Ross spojrzał na mnie uważnie i westchnął.
-Nie wiem. Może poczułem coś do kogoś, ale sam jeszcze tego nie odkryłem? I to samo musi do mnie przyjść? - westchnął.
-Nie martw się. Jeszcze znajdziesz sobie księżniczkę. - zaśmiałam się, a chłopak zrobił to samo. Zapanowała miedzy nami przyjemna cisza, podczas której można było słyszeć tylko nasze oddechy i krzyki, dochodzące z innych kolejek.
-Spójrz w lewo. - powiedział nagle, jakby nieobecny Ross patrząc na obraz, który znajdował się za mną. Odwróciłam głowę. Mimo iż byliśmy dopiero na tj. przedostatnim poziomie, przed nami rozciągał się cudowny widok na całe miasto. Z daleka wyglądało to jak zlepek świateł, jednak gdy wyostrzyło się wzrok, można było dostrzec to piękno. Budynki różnej wielkości, a w niektórych pozapalane światło. W każdym z budynków trwało życie - niektórzy spali, inni imprezowali, lub po prostu oglądali familijnie film. Może ktoś jadł właśnie romantyczną kolację, lub przeżywał swój pierwszy pocałunek? Tego nie wiem. Każdy zajmował się czymś dla niego ważnym. To tak małe szczegóły zmuszały do refleksji i przemyśleń. Trzeba było tylko je zauważyć. Dało się też stąd zauważyć park, z latarniami. W oddali rozciągał się błękitny ocean, w którym odbijało się światło księżyca. Spojrzałam na nocne niebo. Ta ciemność granatu była rozświetlana przez gwiazdy i księżyc. To te szczegóły dawały niebu piękno i różnorodność. A latarnie i światła miasta? To były właśnie osobiste gwiazdy Los Angeles. Dodawały mu piękna. I wtem poczułam w sobie coś dziwnego. Całe ciepło, które czułam podczas przytulania Rossa wróciło do mnie. Te gwiazdy, ten księżyc, te światła, ten widok... To wszystko sprawiło, że znów zechciałam poczuć jego bliskość. Nie odrywając wzroku od miasta przybliżyłam się do Rossa, tak, że moje włosy delikatnie spływały mu na twarz. Mimo iż siedziałam do niego tyłem, wiedziałam, że chłopak równie jak i ja spogląda na rozpościerający się przed nami widok. Jedną dłoń położył na moim biodrze, a prawą objął drugą stronę mojego ciała, tak, że już nie czułam wiatru, który jeszcze przed chwilą owiewał moje odsłonięte ręce. Żadne z nas nie panowało nad swoimi ruchami. To miejsce, ten widok, to niebo, ta atmosfera... To wszystko kierowało naszymi ruchami i zachowaniami. Mimo to każde z nas nie sprzeciwiało się temu. Ostatni raz spojrzałam na miasto i wyszeptałam:
-Ross... - chłopak wyrwał się z zamyślenia, mimo to nie cofnął się ode mnie.
-Tak? - spytał. Odwróciłam się do niego i spojrzałam mu w oczy. Ta brąz wprawiała mnie w jeszcze większy trans, niż widok, który znajdował się za moimi plecami. Nagle poczułam, jakby jakaś siła pchała mnie w jego objęcia. Zaczęłam powoli zbliżać się do chłopaka. Początkowo chwyciłam bandę wagonika i przysunęłam się jeszcze bliżej niego, przygryzając przy tym dolną wargę. Ross chwycił w palce jeden kosmyk moich włosów i założył mi go za ucho. Podczas tej czynności kąciki jego ust uniosły się delikatnie do góry. Wpatrywałam się tak w niego, a on we mnie. Nie wiedziałam co robię. Po prostu czułam, że tak ma być. I tak było. A mi to nie przeszkadzało. Wpatrywałam się w jego twarz, czując przy tym, jak blondyn obkręca końcówki moich włosów wokół swoich palców. Drugą rękę miał położoną na moim udzie. Wtem zaczęłam powoli się ku niemu zbliżać. Twarz chłopaka była coraz to bliżej mojej. Oboje nachylaliśmy się do siebie z delikatnymi uśmiechami na ustach. Byłam coraz bliżej niego, mimo to wciąż nie mogłam go dosięgnąć. Zmieniłam więc pozycję, siadając na kolanach. Wtedy bez problemu chwyciłam jego twarz w swoje dłonie i przymykając oczy złączyłam nasze usta. Z początku pocałunek zdawał się być delikatny, jakbyśmy oboje bali się, że ta druga osoba może nam uciec. Jednak tak się nie działo. Ross całował mnie czule, a ja z przyjemnością oddawałam pocałunki. Po chwili one już mi nie wystarczały. Przysunęłam się jeszcze bliżej blondyna i będąc obrócona do niego przodem, usiadłam na jego kolanach. On obydwoma rękami objął mnie czule, a wciąż pozostawiając jedną rękę na jego rozgrzanym policzku, drugą wplotłam w jego włosy. Nasze pocałunki przestawały być delikatne, a stawały się coraz bardziej namiętne. Nasze usta zdawały się być spragnione siebie nawzajem, a ciała idealnie ze sobą współgrały. Wtem poczułam, jak ręce Rossa delikatnie dotykają moich pleców pod bluzką. Nie sprzeciwiałam się temu. O dziwo, sprawiało mi to nawet przyjemność. Wtem poczułam silne szarpnięcie, a całe młyńskie koło szybko się zatrzymało. Szarpnięcie spowodowało, że oderwałam się od Rossa, upadając tym samym na ziemię...
-Daleko jeszcze? - westchnęłam.
-A co ty, osiołek ze Shreka? - zapytał Ross.
-Ale Jake obiecywał, że to niedaleko! - zawyłam niczym mała dziewczynka. - I zizizimno mi. - zaszczękałam zębami. Nagle poczułam, jak lecę do przodu. I to dosłownie. Z mojego gardła wydobył się cichy pisk i chwyciłam się szybko głowy blondyna. Mimo to wciąż leciałam do przodu. Zamknęłam oczy licząc się z nieprzyjemnym spotkaniem z chodnikiem, które już za chwilkę miało mnie czekać. Zamiast tego poczułam czyjeś silne ramiona, które czule mnie obejmowały. Rozwarłam powoli jedno oko, jednak widząc,że blondyn wciąż mnie niesie, otworzyłam i drugie. Ross niósł mnie na rękach, jedną ręką przytrzymując moje plecy, a drugą mając pod zgięciem moich kolan.
-Mogłabyś zabrać te dłonie z moich oczu? Chyba, że chcesz zaliczyć glebę. - zaśmiał się, a ja spojrzałam na jego twarz, którą obecnie przysłaniały moje ręce. Zostały tam, gdy próbowałam się czegoś złapać, aby nie upaść.
-Ojć... Przepraszam... - zakłopotałam się i wykonałam prośbę chłopaka. - Dlaczego zmieniłeś pozycję?
-Bez skojarzeń. - posłał mi uśmiech starego zboczeńca, a ja walnęłam go lekko w ramię.
-Zboczeńcu jeden! Chodziło mi, dlaczego nie niesiesz mnie już na baranach?
-Bo powiedział, że Ci zimno. - uniosłam brwi nic nie rozumiejąc. Chłopak dokończył więc wyjaśnienia:
-Gdy niosę Cię w ten sposób, na pewno będzie Ci cieplej, niż jak owiewa Cię wiatr, tam u góry. Teraz dodatkowo, możesz się do mnie przytulić. A przecież wiesz, że jestem gorący. - zakończył posyłając mi łobuzerski uśmiech. Przewróciłam teatralnie oczami, jednak skorzystałam z jego propozycji. Całą sobą przylgnęłam do niego, a głowę oparłam o miejsce, w którym znajdowało się serce. Od razu mogłam usłyszeć jego szybkie bicie. Ten dźwięk, był dla mnie jak miła melodia, której mogłabym słuchać w nieskończoność. Ross wzmocnił uścisk, a ja poczułam bijące od niego ciepło. Wtem, cała jego energia zaczęła chwytać moją skórę. Po niecałej sekundzie, ciepło zaczęło przedzierać się przez naskórek, docierając do wszystkich komórek. Rozpościerała się po całym moim ciele. Ciepło Rossa płynęło moimi żyłami i wprawiało mnie w miłe, delikatne dreszcze. Od razu cała się ogrzałam.
-Lepiej? - spytał wyrywając mnie z transu.
-Lepiej. - odparłam i otarłam się głową o jego tors, niczym kot. Wtem moje powieki zaczęły stawać się cięższe. Nie wiem, czy po koncercie byłam po prostu zmęczona, czy to ramiona i ciepło Rossa, wpływały na mnie tak, że czułam się miło i bezpiecznie. Do tego te bijące serce, które zdawało się być niczym najwspanialsza z wszystkich kołysanek...
-Jesteśmy na miejscu! - odparł z dumą w głosie Jake, a ja momentalnie otworzyłam oczy. Gdy zobaczyłam widok, który się przede mną rozpościerał, otworzyłam szerzej buzię. Wyswobodziłam się z objęć Rossa, stając na równych nogach. Przede mną rozpościerał się przeogromny park rozrywki. Przeogromne budowle, kolorowe światła i radosne wrzaski. Całę zmęczenie uleciało ze mnie w jednej chwili, uchylając miejsca entuzjazmowi.
-Warto było iść godzinę. - westchnęłam radośnie. Odwróciłam się do chłopaków, którzy patrzyli na mnie z miną typu "Are you kidding me?". - No co?
-Jeszcze jedno słowo... - nie dokończył Ross, bo oparł się dłońmi o kolana i schylił głowę w dół.
-Jestem aż taka ciężka? - zapytałam smutno.
-Wiesz... Nosiłem Cię z godzinę. - zaśmiał się.
-No to jak już wrócimy z Wesołego Miasteczka, to zafunduję ci masaż. - powiedział pociągającym głosem.
-Sugerujesz coś? - spytał unosząc brwi do góry, jednak na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech.
-Zależy, co masz na myśli. - również uśmiechnęłam się zadziornie.
-Dobra kochasie! Poplanujecie sobie wszystko potem, a teraz idziemy się bawić! - zawołał radośnie i obejmując jedną ręką Rossa, a drugą mnie, skierował się do wejścia.
Kolejki górskie, prędkość, śmiech, wrzaski, a przede wszystkim dobra zabawa. To wielki skrót tego, co towarzyszyło nam podczas dwóch godzin spędzonych w Wesołym Miasteczku. Nie było chyba rollercoastera, na którego byśmy nie poszli. Po prostu uparliśmy się na zaliczenie wszystkich atrakcji, a było w czym wybierać. Co prawda mój strój z początku był bardzo uciążliwy, lecz po jakimś czasie przestałam zwracać na niego uwagę. Jedyne co się dla mnie liczyło, to czas, który mogłam spędzać z tak bliskimi mi osobami.
-Ej! Chodźcie porobimy sobie sweet focie! - zawołał uradowany Ross i podbiegł do budki ze zdjęciami. Już po chwili zniknął w jej wnętrzu. Zaśmiałam się cicho i mocniej wtuliłam w dwie pandy, które trzymałam w rękach.
-Czuje się jak na podwójnej randce. - zaśmiałam się i spojrzałam na Jake'a. - No wiesz... Dwoje fajnych chłopaków, rywalizacja, który wygra dla mnie lepszego pluszaka. - obdarzyłam go uśmiechem, który chłopak od razu odwzajemnił.
-Nie przyzwyczajaj się zbytnio. W końcu, tacy "fajni", jak to ujęłaś, faceci, już wkrótce znajdą sobie jakieś fajne dziewczyny. - zaśmiał się.
-A ja nie jestem wystarczająco fajna? - zrobiłam minkę smutnego psiaka.
-Tego nie powiedziałem.
-Czyli, że jestem fajna?
-Tego też nie powiedziałem. - odparł poruszając znacząco brwiami.
-Idziecie, czy nie? - pośpieszyła nas budka ze zdjęciami, a raczej ktosiek znajdujący się w jej wnętrzu.
-Dobra lepiej chodźmy do środka. Chłopak napalił się na te zdjęcia. - zaśmiałam się i już miałam wejść do środka, ale poczułam, jak ktoś chwyta mnie za nadgarstek. Odwróciłam się i spojrzałam pytająco na Jake'a.
-Gdybyś nie była fajna, to nie spędzalibyśmy teraz tu z Tobą czasu. I nie wygralibyśmy dla Ciebie tych dwóch pand. - powiedział i uśmiechnął się do mnie szczerze. Odwzajemniłam gest wpatrując się mu głęboko w oczy.
-To idziecie, czy nie? - usłyszałam głos i momentalnie wyswobodziłam dłoń z uścisku Jake'a. Zobaczyłam Rossa, a raczej jego głowę, która wychylała się zza zasłony budki.
-No wiesz co! Najpierw mi masaż proponujesz, a potem tu takie rzeczy widzę? Oj nie ładnie na dwa fronty tak jechać. - pokręcił z niedowierzaniem głową, a ja szczerze się zaśmiałam. Chłopak długo nie wytrzymał i również zaczął się śmiać. Po krótkiej chwili całą trójką wpakowaliśmy się do budki. Następnie wybraliśmy odpowiednie ramki i kolor i zaczęliśmy pozować. Na pierwszym zdjęciu po prostu się uśmiechaliśmy. Na drugim natomiast, wszyscy zaczęliśmy się wygłupiać robiąc jakieś głupie miny. Jako, że siedziałam na środku, chłopcy na trzecim zdjęciu nachylili się do mnie i dali mi całusa w policzek. Ja natomiast otworzyłam swoje usta na kształt litery "o". Na czwartym i piątym zdjęciu ponownie wykrzywialiśmy swoje buzie i przybieraliśmy dziwne pozy, wyglądając przy tym jak grupka idiotów. Po usłyszeniu ostatniego pstryknięcia wyszliśmy z budki i poczekaliśmy kilka sekund, aby zdjęcia się wydrukowały. Każde z nas otrzymało swoją kopię. Gdy wreszcie ujrzałam zdjęcia, wybuchłam głośnym śmiechem.
-O Boże! Haha! Wyglądamy tutaj jak zbiegli ze szpitala psychiatrycznego! - zaśmiał się Ross.
-No! A tutaj! Jak jacyś kosmici! Haha! - zaśmiałam się.
-Ja to wszędzie wyszedłem przystojnie. - powiedział Jake przykładając wierzch dłoni do czoła. Wskazałam mu palcem pozę, na której wyszedł przekomicznie, i musiał mi przyznać rację. Jednak nie wszędzie wyszedł tak "idealnie". Śmialiśmy się jeszcze chwilę z naszych min i póz.
-Chyba już czas powoli wracać do domu. - powiedział smutno Ros.
-Co?! - wykrzyknęłam.
-No... Jest dosyć późno... - westchnął Jake.
-Jeszcze jedna atrakcja! Plosie.... - mówiąc to zrobiłam szczenięce oczka. Chłopcy spojrzeli na siebie i westchnęli.
-No dobra. Ale tylko jedna.
-Jej! - wykrzyknęłam uradowana klaszcząc dłońmi i ciesząc się jak dziecko, które dostało upragnioną zabawkę.
-To może Diabelski Młyn? - zaproponował Ross. - Pooglądamy sobie Los Angeles...
-Wiele razy widziałam już Los Angeles z lotu ptaka. - powiedziałam.
-A czy nocą? - powiedział wysyłając mi wielki uśmiech.
-W sumie, to nie... No to dobra.
-Ja jednak pójdę jeszcze raz na ten rollercoaster, na którym byliśmy na początku. To umówmy się przy bramie do wyjścia za jakieś pół godziny. Ok? - spytał Jake, a ja i Ross kiwnęliśmy zgodnie głowami. Po chwili mogliśmy oglądać tylko pył, który pozostawił po sobie Jake. Chłopak pognał ku wspomnianej atrakcji i już go nie było.
-No to panno Marano. - ziewnął Ross i objął mnie. - Co pani powie na masaż z widokiem na Los Angeles? - zapytał poruszając znacząco brwiami.
-Nie w miejscu publicznym. Z tym poczekaj, aż wrócimy do domu. - mrugnęłam do niego i razem ruszyliśmy w kierunku wspomnianej przez nas atrakcji. Staliśmy chwilę w kolejce, a po jakiś 10 minutach przyszła nasza kolej. Pracownik otworzył nam jeden wagonik, a my do niego wsiedliśmy. Ten mężczyzna uznał nas chyba za parę, gdyż cały wagonik mieliśmy tylko dla siebie. Był on w kształcie koła, a po środku znajdowało się pokrętło, którym wprawiało się wagonik w ruch. Początkowo wolno wjeżdżaliśmy do góry. Spojrzałam na blondyna, który był niebezpiecznie blisko mnie.
-Ross, mogę Cię o coś spytać? - powiedziałam niepewnie, a chłopak spojrzał na mnie z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy.
-Pewnie.
-Gdy byliśmy w pizzeri... Ta kelnerka... Ładna była, prawda?
-Ładna...
-I miła.
-Miła.
-I...
-Lau, do czego zmierzasz? - spytał nic nie rozumiejąc.
-Bo nie umiem zrozumieć, dlaczego ją tak zignorowałeś. Przecież ona ewidentnie próbowała zwrócić na Ciebie swoją uwagę. Nie widziałeś tego? - spytałam przypatrując się jego twarzy. Starałam się z niej wyczytać jakieś emocje, cokolwiek.
-Widziałem. Jakby Ci to wytłumaczyć... My faceci, często podrywamy dziewczynami, a zwłaszcza, gdy dają nam wyraźne sygnały, że są nami zainteresowane. - zaczął, a ja przytaknęłam głową na znak, że rozumiem. - Ale czasami, nawet gdy dziewczyna wydaje się być naprawdę fajna, po prostu nie odczuwamy tej chęci. Bo....
-Bo podoba się Wam ktoś inny? Ktoś Ci wpadł w oko? - zapytałam poprawiając się na siedzeniu. Ross spojrzał na mnie uważnie i westchnął.
-Nie wiem. Może poczułem coś do kogoś, ale sam jeszcze tego nie odkryłem? I to samo musi do mnie przyjść? - westchnął.
-Nie martw się. Jeszcze znajdziesz sobie księżniczkę. - zaśmiałam się, a chłopak zrobił to samo. Zapanowała miedzy nami przyjemna cisza, podczas której można było słyszeć tylko nasze oddechy i krzyki, dochodzące z innych kolejek.
-Spójrz w lewo. - powiedział nagle, jakby nieobecny Ross patrząc na obraz, który znajdował się za mną. Odwróciłam głowę. Mimo iż byliśmy dopiero na tj. przedostatnim poziomie, przed nami rozciągał się cudowny widok na całe miasto. Z daleka wyglądało to jak zlepek świateł, jednak gdy wyostrzyło się wzrok, można było dostrzec to piękno. Budynki różnej wielkości, a w niektórych pozapalane światło. W każdym z budynków trwało życie - niektórzy spali, inni imprezowali, lub po prostu oglądali familijnie film. Może ktoś jadł właśnie romantyczną kolację, lub przeżywał swój pierwszy pocałunek? Tego nie wiem. Każdy zajmował się czymś dla niego ważnym. To tak małe szczegóły zmuszały do refleksji i przemyśleń. Trzeba było tylko je zauważyć. Dało się też stąd zauważyć park, z latarniami. W oddali rozciągał się błękitny ocean, w którym odbijało się światło księżyca. Spojrzałam na nocne niebo. Ta ciemność granatu była rozświetlana przez gwiazdy i księżyc. To te szczegóły dawały niebu piękno i różnorodność. A latarnie i światła miasta? To były właśnie osobiste gwiazdy Los Angeles. Dodawały mu piękna. I wtem poczułam w sobie coś dziwnego. Całe ciepło, które czułam podczas przytulania Rossa wróciło do mnie. Te gwiazdy, ten księżyc, te światła, ten widok... To wszystko sprawiło, że znów zechciałam poczuć jego bliskość. Nie odrywając wzroku od miasta przybliżyłam się do Rossa, tak, że moje włosy delikatnie spływały mu na twarz. Mimo iż siedziałam do niego tyłem, wiedziałam, że chłopak równie jak i ja spogląda na rozpościerający się przed nami widok. Jedną dłoń położył na moim biodrze, a prawą objął drugą stronę mojego ciała, tak, że już nie czułam wiatru, który jeszcze przed chwilą owiewał moje odsłonięte ręce. Żadne z nas nie panowało nad swoimi ruchami. To miejsce, ten widok, to niebo, ta atmosfera... To wszystko kierowało naszymi ruchami i zachowaniami. Mimo to każde z nas nie sprzeciwiało się temu. Ostatni raz spojrzałam na miasto i wyszeptałam:
-Ross... - chłopak wyrwał się z zamyślenia, mimo to nie cofnął się ode mnie.
-Tak? - spytał. Odwróciłam się do niego i spojrzałam mu w oczy. Ta brąz wprawiała mnie w jeszcze większy trans, niż widok, który znajdował się za moimi plecami. Nagle poczułam, jakby jakaś siła pchała mnie w jego objęcia. Zaczęłam powoli zbliżać się do chłopaka. Początkowo chwyciłam bandę wagonika i przysunęłam się jeszcze bliżej niego, przygryzając przy tym dolną wargę. Ross chwycił w palce jeden kosmyk moich włosów i założył mi go za ucho. Podczas tej czynności kąciki jego ust uniosły się delikatnie do góry. Wpatrywałam się tak w niego, a on we mnie. Nie wiedziałam co robię. Po prostu czułam, że tak ma być. I tak było. A mi to nie przeszkadzało. Wpatrywałam się w jego twarz, czując przy tym, jak blondyn obkręca końcówki moich włosów wokół swoich palców. Drugą rękę miał położoną na moim udzie. Wtem zaczęłam powoli się ku niemu zbliżać. Twarz chłopaka była coraz to bliżej mojej. Oboje nachylaliśmy się do siebie z delikatnymi uśmiechami na ustach. Byłam coraz bliżej niego, mimo to wciąż nie mogłam go dosięgnąć. Zmieniłam więc pozycję, siadając na kolanach. Wtedy bez problemu chwyciłam jego twarz w swoje dłonie i przymykając oczy złączyłam nasze usta. Z początku pocałunek zdawał się być delikatny, jakbyśmy oboje bali się, że ta druga osoba może nam uciec. Jednak tak się nie działo. Ross całował mnie czule, a ja z przyjemnością oddawałam pocałunki. Po chwili one już mi nie wystarczały. Przysunęłam się jeszcze bliżej blondyna i będąc obrócona do niego przodem, usiadłam na jego kolanach. On obydwoma rękami objął mnie czule, a wciąż pozostawiając jedną rękę na jego rozgrzanym policzku, drugą wplotłam w jego włosy. Nasze pocałunki przestawały być delikatne, a stawały się coraz bardziej namiętne. Nasze usta zdawały się być spragnione siebie nawzajem, a ciała idealnie ze sobą współgrały. Wtem poczułam, jak ręce Rossa delikatnie dotykają moich pleców pod bluzką. Nie sprzeciwiałam się temu. O dziwo, sprawiało mi to nawet przyjemność. Wtem poczułam silne szarpnięcie, a całe młyńskie koło szybko się zatrzymało. Szarpnięcie spowodowało, że oderwałam się od Rossa, upadając tym samym na ziemię...
***
Bum! I jak Wam mija weekend? ^.^
No i jest! Kiss Raury ;p Nie zmieniałam nic w tej scence, bo mi się ona osobiście podobała :)
To teraz tak... Nie mam pojęcia kiedy next. Cały tydzień mam zawalony, ale może uda mi się wejść na lapka w środę, lub w czwartek. Na 95% w któryś z tych dni możecie się spodziewać rozdziału ;3
To może skoro w Rossdziale było tyle Raury, to zrobicie mi mały prezent i zostawicie po sobie dużo komentarzy? ^.^ Haha :) Pamiętajcie, że każdy kom wywołuje uśmiech na moim pyśku :D
A więc... Żegnam się i czatujcie na rossdział ;p ;D
~MiLka <3
KIsss<3333333333
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział:)
Jesteś wredna .W takim momencie przerywać???
Czekam na nexta
Lubię gdy jest dużo Raury <333 Uwielbiam to ! Ten kiss ;D Świetne !!
OdpowiedzUsuńBoski, no po prostu boski !!! Czekam na rossdział <333 Ochh .. Raura <3 Nie no, genialne !!! I ♥ U ;**
Powiem/ napisze Co tyle, że szczerze się jak głupia! Mój pies się na mnie dziwnie patrzy, z resztą czego się tu dziwić jak był KISS RAURY. Taki piękny widok, taka piękna para i czego chcieć tu więcej? Emily...!!!!! Taka słodka idiotka z niej! Niby święta, a do Van się sadzi! Ale i tak Vanka pokaże swoje pazurki, bo będzie bronić swojego "przyjaciela". Teraz coś mi świta: Garrett + Emily? --- zdradzi Rika???
OdpowiedzUsuńOby! Chociaż już nie wiem :)
Rozdział megaaaaaa!! :***
Jaa już chcę środę! Lub czwartek xd
No cóż... drugi raz jestem na Twoim blogu :) przeczytałam wszystkie rossdziały, i musisz wiedzieć, że Twój blog jest na mojej liście najlepszych blogów :P
OdpowiedzUsuńMasz wielki talent. Ja już chcę next *___*
I dzięki za dedyk. Bo to mój pierwszy komentarz, a twoje boskie, jak ty to nazwałaś "cuś" wciągnęło mnie od prologu ;) (Patrz... pierwszy raz mam okazję napisać komentarz i już - w pewnym sensie - dostałam dedyka :) taki zaszczyt!) Więc możesz od teraz spodziewać się o jeden komentarz więcej pod każdym rossdziałem :)
Pozdrowionka :*
~ Weronika :*
Wow, normalnie zajebisty.... Yeah. Raura
OdpowiedzUsuńWreszcie. Moja rybka ma na imię Raura,
A i właśnie. Jak znajdziesz chwilę wpadnij do mnie. Jest już II rozdział.
rauraeasylove.blogspot.com
Z chęcią wpadnę :)
UsuńŚwietny rozdział!!! Po prostu boski! Czekam na nexta!!! :-D
OdpowiedzUsuńaaaaaaa......boski ja juz musze przytczytac. Ludzie trzymajcie mnie bo nie wytrzam i znajde cie i sie dowiem w najlepszym przypadku.........
OdpowiedzUsuńSłodki kiss Raury <3 <3
OdpowiedzUsuńŚwietny Rozdział
Emily niby taka słodka i niewinna, a jednak kiedy nie ma jej Rikra potrafi być wredna :/
Czekam na nexta
Wkońcu dużo Raury ^^ I ten kiss <3
OdpowiedzUsuńOMG....normalnie się rosspływam...to było takie słodkie. Kobieto ten rozdział jest taki..no....sooo romantic. Nie mogłam się odkleić od lapka. Czekałam na ten kiss oj czekałam. Jak napisałaś o tym młynie wiedziałam że będzie kiss. Nie mam słów....ten rozdział jest zarąbisty. Nie no muszę go jeszcze raz przeczytać. Czekam niecierpliwie na nexta...dużo weny i Raury życzy....buziaki kochana<3
OdpowiedzUsuńjaaaa cudowny rozdział i Raura kocham Cie za to hhahah <333
OdpowiedzUsuńO ja pierdziele! W takim ekscytującym momencie. Cudnie :) czekam na next cała w drgawkach :*
OdpowiedzUsuńDobra, czas najwyższy na mój komentarz ;) och będziesz miała czytania - chyba. Tak sobie myślę że to może być naprawdę najdłuższy komentarz ever xd
OdpowiedzUsuńMój pierwszy komentarz był pod prologiem, napisałam ze jak nie zgubie bloga to będę komentować regularnie. I co? Zgubiłam ugh -.- ale się przypomnialas i chwała ci za to. Wczoraj przeczytałam wszystko co było i plułam sobie w brodę bo mówiłaś że w 26 będzie Raura a było do 25 i tak kurde mogłam jeszcze poczekać ;) ale pacze dzisiaj jest i takie ułu ułu ułu ułu ;)
No więc blog mi się naprawdę bardzo podoba, czytałam go z.wielka przyjemnością i emocjami. Nie wiem czy też tak masz ale jak czytam jakieś romantyczne momenty, albo kłótnie to czuje taki ścisk kolo serca przyjemny bądź nie. Stwierdzam że genialnie opisujesz pocałunki, naprawdę świetnie ujęte emocje, ale bez przesadzyzmu. Wszystko tak jak trzeba xd widziałam komentarz jak ktoś napisał że wzorujesz się na blogach moim i In. Ale powiedzmy sobie szczerze że coraz trudniej dać coś nowego, a tu jest tylko podobne to że muszą udawać związek - ale z innych powodów. I żal do rodziców - tez inaczej. Wiec można stwierdzić że po prostu się tak złożyło. Bo nie wierzę żebyś cokolwiek ściągnęła ;) Czasami zdarzały ci się literówki, powtórzenia czy błędy składniowe ale to prędzej z pośpiechu a.potem nie wyłapałaś chodź za "wogole" miałam ochotę cie pacnac xd gdzieś tam raz się zdarzyło xd teraz przejdę do konkretów xd
Veronica - taki śmieszny człowieczek absolutny wariat i mam wrażenie że trochę chłopczyca ale delikatna kiedy trzeba. Szkoda że na razie milczysz jej powiązanie z Jakem które poruszylas w.trakcie wyścigu w parku. Ale mam nadzieje ze wrócisz do niego. Z.tego co pamiętam nie wspomnialaś o.jej.rodzicach. Tylko spadek po babci. Taka wariatka i polubiłam ja.
Jake - takie małe ciasteczko xd miałam wrażenie ze coś ten teges z.Veronica teraz pacze w.bohaterów i.widzę Mindy. Chociaż bardzo lubię aktorkę która uzyczyla jej twarzy - bo jakby to inaczej nazwać to.jakoś bardziej jestem za tym żeby był z.vera chyba ze vera z.Rocky to może być ;) trochę go mało ale powiedzmy sobie szczerze ze chłopcy z R5 zajmuja wiekszosc mojego serca xd
Cassidy i Max.
Nie lubiłam dwójki od początku. Coś czułam ze max się z.ta pinda zjednoczyl a ze to ten od.Mai to ogarnęłam na.imprezie, albo jak szukała soczewek których nie nosi ;) ale chyba to drugie. Dobrze ze Laura się dowiedziała i nie miała pretensji do Mai bo by było źle. Mam.nadzieje ze ta dwójka nie wróci a.jeśli chociaż jedno to znajdę najcięższa patelnie i nią walne te blond lale bo jest oporowo denerwująca. Tez nie lubię jak faceci lecą na pół gole laski które są łatwe i tylko dlatego mają powodzenie - żenada.
Maia - tez mało tej dziewuszki. Utożsamiam się z nią dzięki przyjacielowi z dzieciństwa tez tak miałam i tez nie mogę go znaleźć ;( a był taki fajny xd tez blondyn :D mam nadzieje ze znajdziesz kogoś dla niej żeby się samotna nie czuła. I.dobrze ze spławiła maxa chociaż nie było to dla niej łatwe.
Emily - dopiero się pojawiła. Jeszcze nie mam co do niej zdania ale rzuca się van wiec ma małe szanse ze ja polubie. Zobaczymy co z niej się wykluje xd
Garett - tez dopiero co się objawił ale na razie jest spoko. Może się okazać przydatny w.różnych kwestiach miłosnych ale żeby nie wyszedł na złego i.żeby nie cierpiał pliss ;)
Ell i Rocky - kocham te dwa głąby. Ich głupota.jest powalająca ale chciałabym mieć takich w.paczce. Z.nimi nie ma mowy na.nudę. A.ja uwielbiam się śmiać wiec wiadomo. Coś czuje ze jeszcze nie raz nas zaskoczą głupota lub nagłym przepływem geniuszu xd.to z tym detektywem... Jbc mogę partnerowac xd
Rydel - no tak... Kochan jak zwykle. Trzyma braci twarda ręką. Ale przy tym niewinna słodka i wgl xd da się jakieś złe słowa na.na powiedziec??
............Tak też myślałam xd a.nie jest. Czemu się jeszcze nie kissiała z.Ellem no.... Grzech
koniec cz 1
Riker - ten to już wgl. Te jego sposoby na van są geniuszem ale mógłby się chłop ogarnąć i.zdecydować na.któraś dziewuche a.nie do.jedenej pisze lista a.o.drugiej "ja.ja kocham" a.ja.kocham legolasa i.jakoś tak nie jecze chociaż bym go brała w.nocy o.północy z.pocalowaniem ręki <3.<3
OdpowiedzUsuńVan - to jest dopiero "farciara" kocha faceta ale się boi jak się już zbiera w sobie to coś przerywa a jak się kissneli to szkoda gadać. Jej.więź z.Laura jest taka awwww ze aż żałuję że nie mam.siostry ale mój młodszy brat jest też cudowny i.nie zamienilabym go na nikogo - nawet na.legolasa nad czym bym się musiała trochę pozastanawiac. Ale brat to brat.
Ross - Kocham go coraz bardziej (o ile się da) ale legolasa kocham dłużej wiec musi mi wybaczyć. Był taki słodki podczas udawanego związku. Te kwiatki i przeprosiny i.wisiorek aaww a potem się zjebalo ale dobrze ze się ogarnął bo by kopa w.dupe dostał...
Chodzenie w.samych bokserkach po ulicy było odważne cud ze się żadna dziewczyna na.niego nie rzuciła - to wgl możliwe??
Laura - ehh ta to dopiero. Niewinna jak ja hahashhshshshshsaahahahssh ale potrafiąca dokopać jak ja ;) ale też wrażliwa tez jak ja chlip chlip.
Ciekawe co z tymi jej rodzicami będzie... Mogłaby z łaski swojej spróbować xd to nie boli - chyba
Ehh słów mi już powoli brakuje xd
Rydellington - niech oni się ogarną i.kissna co? Są cudasni a.ell coraz bardziej kradnie moje serce xd.taki słodziak. Ten duet był świetnym pomysłem. Oglądnię filmu i.bitwa o.popcorn tez ;) chowanie pod łóżkiem Rocky czemuś do cholery tam wrócił podobno mózgu nie masz a.wpadles na to żeby tam wrócic.Ehh.
Liczę że się coś między nimi zadzieje xd
Rikessa - oj ci to dopiero mają przerabnae a.rider sam nie wie czego chce,.zresztą van tez. Riker wcześniej pokochał van ale tęskni za em niech się ogarnie w końcu to z van ma to coś. Z nią się ostatnio całował dwa razy. Do niej list napisał a.tylko ta emily która niby kocha. Bez przesady. Nie chce dopuścić do świadomości ze bardziej kocha van bo się boimy odrzucenia bam! Rozgryzlam go taaak xd
Van tak bardzo kocham rikera o.jeju. Wiem ze się wstydzi i boi ale bez ryzyka nie ma zabawy. I.się potem żałuje...
Ten list to od razu wiedziałam że do van bo dużo było zamazane ;) ja jasnowidz xd
Mogli by ich gdzieś zamknąć albo wysłać żeby się dogadali. Małe rikessiatka mile widziane ;)
I.uwaga Raura z nimi to już wgl.
Nie lubią się od dziecka. Nienawidzą od tej grubej akcja. Wgl to z tym lustrem było wtf. Ale nie wnikalam. Potem yeah udają parę jest tak słodko i wgl. Potem to u.tej babci jeju lałam ze śmiechu szczególnie z tej akcji z.vera xd hahahahahahhahhahhaahahhahaahahhaahhaahahahah potem mission imposible w.domu i.formuła jeden na strych hahahahahahhahhahhaahahhahaahahhaahhaahahahah. Potem się zjebalo bo oboje są głupi. Potem jedno było głupie bo jej się na sentymenty zebrało xd ale akcje z pijana lau są zawsze dobre xd.potem ten zajebisty kiss ma.meczu moja reakcja fuck yeah i ten obrazek z.Mercurym ;) taki był ahh wspaniały potem przeprosiny w.sumie szybko im poszło myślałam że będzie musiała się trochę bardziej namęczyć no ale xd te spojrzenia i.uśmiechy huhuhu czyżby romansik i.stwierdzenie jako para było nam dobrze ;) no i teraz ten kiss na.młynie OMG <3 I DON'T CARE I.LOVE IT *.* na jej miejscu zrobiłabym to samo. Ciekawe jak bedzie dalej - znów pluje sobie w.brodę ze musze czekać ugh.... No ale takie życie xd motto na ten tydzień byle do czwartku xd albo środy xd mam nadzieje że się nie spesza a.Ross wykorzysta masaż bo jak nie to się zalamie - taka okazja,.ale taka nawet w biedronce takich nie ma no helou.
koniec cz 2
Chyba nieźle się rozpisałam. Nie wiem.czy powiedziałam tu wszytko ale większość chyba tak ;))
OdpowiedzUsuńNa. koniec mogę stwierdzić że twój blog jest godny polecenia i brania z.niego przykladu. Zrobię reklamę wyszczerze zęby i będzie polecam Niewi i ruch brawami xd hahhaaahhasshsahhs
Komentarz pewnie będzie miał 7383929298882 błędów ale pisałam na telefonie. Byłam inteligenta i.napisałam w.notatce bo jakby mi się usunął w trakcie to padło by tyle przekleństw ze nawet egzorcyzmy by nie pomogły w.końcu jest on sporawy i trochę tekstu tu waknelam xd
Mam nadzieje ze ci się spodoba i.ze się usmiejesz tylko nie płacz w.razie co xd.to tylko moja opinia i reakcje nie ma się czym przejmować ;) ściskam cie mocno czekam na kolejne rozdziały i patrze czy będzie to serio najdłuższy komentarz ever. Może inni też się uśmieja xd
Dobra kończę no nie dotrwasz do końca
Całuski :*
Niewi
PS. Klikam opublikuj a tu takie coś się pokazuje -.-
Twój kod HTML nie może zostać zaakceptowany: Wartość musi mieć co najwyżej 4 096 znaków
Trudno podzielę na dwa. A miało być tak zajebiście :((
HAHHAHAHAHAHAHAHAH to ma 2,5 strony w wordzie OMG :D
kurde to ma 8663 znaków na 3 trzeba podzielić O.o
KONIEC xd nie liczyłam znaków z końcami tylko całośc mojego wywodu :D
Wow *.* no to si rozpisałaś o.O je§li chodzi o Jake'a, Veronikę i Mindy... To mam co do nich pewien plan :D dzięki za opinię i czekam na rozdziały na Twoich obydwóch blogach! ;p
Usuńja tu się napracowałam a ty tylko tyle mi odpowiadasz??? No wiesz co?? :P tak czekałam na twoja odpowiedź :P
UsuńWiem wiem... Po tym Twoim liście, to napisałabym jakiś dłuższy komentarz, ale jestem na fonie :( to dodam jeszcze, że początkowo myślałam, że zapomniałaś o moim blogu, a tu dzisiaj taki szok *o* cały Twój kom czytałam z wyszczerzem na twarzy i jeszcze raz dziękuję! :D i tak.. Na pewno pobiłaś rekord w długości komentarza! :D
Usuńyeah bijacz xd
Usuńno bo to ja a mi się zdarza przebłysk geniuszu :D
No a jak ;D
UsuńA wiesz już kiedy next? Na Twoich blogach? Chociaż na tym co z In piszesz, bo ten pierwszy, to wiem, że pracujecie nad tym z Ciasteczkiem i Sweetaśną ;)
A ja chcę wiedzieć o tym pierwszym, o!
Usuńw tajemnicy mogę powiedzieć że siedzę i pisze 11 ;) a przynajmniej próbuję xd
UsuńO wow...Ale zajefajny rozdzial! Naprawde siwetny! Jeden z najlepszych....cos pojawila sie Emily niszczy Rikesse ;( a Garret chociaz tez to robi to jakos Go lubie ;) Kiss Raury...mrrrau genialny! Nie moglam sie naczytac naprawde swietnie napisane poczulam jakbym to ja bula na miejscu Lau xD coz z niecierpliwoscia czekam na nexta...jestem tylko ciekawa czy Jake sobie kogos znajdzie,mam nadzieje ze Rydel bd z Elem ...a może Rocky i Vera?? No ale to wedle twojego uznania :) nawet nie wiesz jak mi sie mordka cieszyla jak zobaczylam nowy rozdzial :) a wiec jeszcze raz powiem ze kocham twojego bloga i ciebie i nie moge sie diczekac nexta i rozwoju sytuacji...
OdpowiedzUsuńPozdro!! ;** <33 (za bledy przepeaszam znowu z tela pisze)
ZoZoL :** <3
OMG ;)
OdpowiedzUsuńZaczne od tego że kocham tego bloga i jego autorkę (nie żeby coś xD)
A jeżeli chodzi o rozdział no to jestem w szoku *,* ale takim bardzo pozytywnym ;)
Na początek Emily... i Van heheh to jest dopiero ciekawe..Jaka zazdrość ;D Trzeba było nie wyjeżdżać a nie... Podwójna randka? Nie mówię nie :) Ciekawe jak dziewczyny to zniosą nie zabijając się przy tym ;)
Dalej Raura to było słodkie :* Jak Ross ją słodko niósł i jak się jej zrobiło zimno... I potem te sweet focie, och uwielbiam ich ;)
No i oczywiście diabelski młyn hehehe czuję mięte przez rumianek robi się gorąco :D Nasza Raura się w końcu zakochała (to była tylko kwestia czasu xD) Kurdę gdyby nie to że koło się zatrzymało to aż strach pomyśleć co by było dalej. Ludzie to w końcu publiczne miejsce jest! *,* No ale dobra, z uczcimi się nie dyskutuje xD
No wiesz, kończyć w takim momencie?? Nie masz serca xD Ale nie powiem będę czekać na ciąg dalszy. Myślałam że zaraz wejdę w monitor gdy to czytałam (aż w końcu spadłam z krzesła ale to nie ważne)xD
Tak czy owak rozdział zajebisty, pełen wrażeń no i oczywiście very very ciekawy. Także czekam na next ;)
Oczywiście nie poganiam ale pisz pisz :* Dużo weny zapału czy czego tam jeszcze potrzebujesz *,* xD
Pozdrawiam xD
To się rozpisałaś.. o.O haha ale Niewi i tak nikt nie pobije ;p dzikuje za miłe słowa! ^^ a rossdział mam już napisany, tyle że na lapku! ;) a do niego bd miała dostęp w tą środę lub czwartek ;-;
UsuńOj tak wiem nawet nie mam zamiaru jej przbijać xD W środę lub czwartek? juhu będę czekać :D
UsuńEh, robię tą przerwę ale od teraz:D Muszę skomentować ten cudny rozdział, chociaż NIKT nie przebije Niewidzialnej hahaha, czytałam jej koma dłużej niż rozdział:D A rozdział...wow! Jak to czytałam to się rossspłynęłam! Jak ty świetnie umiesz wszystko opisać, tak, że czuje się to wszystko na własnej skórze:D I jeszcze takie romantico, że ho ho! W sumie to nie wyjdzie mi taki koma, jak u Niewi, ale podpisuję się pod nią! W całości. Twój blog jest świetny, a ty jesteś niesamowitą bloggerką:D A wracajac do tego rozdziału, na który tak się napaliłam ,to powiem ci, iż się nie zawiodłam, serio:D Jest idealny, tylko ten koniec hahaha, jestem ciekawa co bd dalej i na pewno to przeczytam... kiedyś, za miesiąc hahaha, znowu za dużo papryki i za mało Papity:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Patka'm:*
JAKA PRZERWA??? CO??? no sobie chyba w kulki ze mną lecisz młoda damo....
UsuńOoo dzikuje :D ale ty i tak piszesz lepiej oode mnie ^^ komentowałam pod twoją notką i napisze to tutaj: nie wytrzymię tej twojej przerwy! Idę płakać do kąta :((( no ale odpoczywaj odpoczywaj... :) będ czekała ;)
UsuńGenialny rozdział :*
OdpowiedzUsuńPojawiła się Emily.... i chyba ją lubię.
A ten kiss Rury <3 Me gusta..
NIECIERPLIWIE Czekam Na Next <3333
RANY!! genialne!! naprawdę!! to by najlepiej opisany KISS jaki kiedykolwiek czytałam;)) REALLY! :)))) Już się uzależniłam od tego bloga i nie mogę wytrzymać jak nie sprawdzę czy nie ma rozdziału.. Ohh Uwielbiam ten blog.. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału a najbardziej początku i tego jak będą próbować tłumaczyć ROSS I LAURA co się stało...
OdpowiedzUsuńskacze z radości dla tego że a co ja ci będę tłumaczyć pewnie wiesz czemu :) a co do rozdziału to cudny
OdpowiedzUsuńSuper blog. Nasz kochana Raura <3 Naprawdę świetnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział, zwłaszcza ostatni fragment. w końcu doczekałam się prawdziwego pocałunku pomiędzy Laurą, a Rossem. błagam Cię, nie zepsuj mi tego :c
OdpowiedzUsuńa jeśli chodzi o Emily - nie wiem dlaczego, ale nie pałam do niej sympatią. może dlatego, że kibicuję Vanessie, no ale :D czekam na rozwój wydarzeń na ich podwójnej randce.
zapraszam Cię do mnie :)
#neverletmegiveup
Podziękowania dla Niewi za podanie mi linka do twojego bloga i zachęcenie mnie XD God, nie sądziłam, że to aż tak bardzo mnie wciągnie ;-; Czytam tego bloga odkąd wstałam i czuję niedosyt.
OdpowiedzUsuńRauraaa!! *---* Ten pocałunek brui3beriutef pojebałaś mnie :3
Emilyy :3 Cóż, chyba nie bardzo jestem za Nessą i Rikerem ;-;
Tak samo jest za Rydel i Ell'em. Mam nadzieję, że nie będą razem, ja ich traktuje po prostu jak "rodzeństwo". Niech Ell i Veronica będą razem! Nie tylko ze względu na to, że Veronica to moje imie, a Ell to mój crush, ale kurde, niech będą! XD
Jestem zmęczona, jutro, a właściwie dziś, mam wstać z rana, więc nie rozpisuję się.
Wiedz, że zyskałaś czytelnika ^^
Czekam na kolejny!
unbroken-love.blogspot.com
Ps. Dziękuję, że pod którymś rozdziałem poleciłaś mojego bloga :D :D
Słodziaki <3
OdpowiedzUsuńJak słodko :d
Czekam na kolejny ;p
A i rozdział po prostu niesamowity <3
Mam nadzieję, że nie zrobisz czegoś aby raura jednak nie była razem ;p
Soooo od czego by tu zacząć... KOBIETO TEN ROZDZIAŁ BYŁ CUDOWNY! Umiesz w taki sposób opisać ich pocałunek, że można się poczuć co najmniej na ich miejscu :P No, spisałaś się. To było po prostu niesamowite, świetnie się czytało. A tak dla jasności to Lau upadła na ziemię w sensie w wagoniku czy na ziemię poza nim? XD Bo wiesz, różnie to bywa XD
OdpowiedzUsuń"Dlaczego zmieniłeś pozycję?
Bez skojarzeń" padałam XD
Emily niby taka milutka, a jak Rikera nie ma to na Van naskakuje, zobaczymy co z niej będzie...
Czekam na next <3
No ja cię nie mogę noooo........
OdpowiedzUsuńAż mi sumienie wyrzuca że nie byłam tu prędzej!
Bosz jaki zarąbisty rozdział! Po prostu miodzio!
Ten pocałunek... ^^ mrrr.... Ciekaw jestem co dalej będzie :D
,, - Dlaczego zmieniłeś pozycję?
-Bez skojarzeń.'' <-- No leże i nie wstaję xD
Pamiętaj... Jesteśmy umówione na karuzele ^^
Weny życze na nexta!
Pamiętam pamiętam ;3
UsuńJuż nie mogę się doczekać ;p
Będę odrobiną świeżej krwi jak widzę xd
OdpowiedzUsuńJuż drugi raz chce dac o sobie znać. Ktoś nowy z rocznym opóźnieniem postanowił czytać twoje "cuś" i jest pod ogromnym wrażeniem :))