środa, 27 sierpnia 2014

27. Damn, damn, damn! What I'd do to have you, Here, here, here...

 Dziękuje za komentarze pod poprzednim rozdziałem ^^ Nawet nie wiecie, jaką miałam radochę czytając je :D
Rozdział z dedykiem dla:
Niewi, za zostawienie mi ostatnio koma długości listu ;p
Patataciastko, za dłuuugie rozmowy i zaproszenie na karuzele ;D
Olga Lynch, żebyś odzyskała dobry humor i lepiej się czuła ^^
Patka Cher, żebyś jak najszybciej do nas wracała *.* 
 A dla wszystkich: miłego czytania! :D

Koło młyńskie spowodowało mój upadek. Dosyć mocno zderzyłam się z dnem wagonika, a z mojego gardła wydał się głośny jęk. Poczułam jak przeszywa mnie mocny ból w okolicach końca kości ogonowej. Chwyciłam się z obolałe miejsce i zaczęłam je rozmasowywać, chwytając się również za głowę, w której czułam przeraźliwy ból. Z początku nie wiele widziałam. Tylko jakieś ciemne i jasne plamy. Poczułam czyiś ciepły dotyk na swoich rękach. Odwróciłam powoli głowę, ale nie mogłam zobaczyć tej osoby. Słyszałam, że chyba coś do mnie mówi. Zamrugałam kilkakrotnie powiekami. Obraz stawał się coraz wyraźniejszy. Dopiero po chwili mogłam ujrzeć przed sobą twarz Rossa. W jego oczach widziałam przerażenie, ale nie wiem, czy było ono spowodowane troską o mnie, czy raczej tym, co przed chwilą miało miejsce... Właśnie!
-Laura! Nic Ci nie jest? - do moich uszu dotarły już wyraźne słowa blondyna.
-Co się stało? - powiedziałam chwytając się za głowę.
-Koło młyńskie zostało zatrzymane, gdyż ktoś tam na dole wychodził, a ty upadłaś i uderzyłaś się o to głową. - powiedział wskazując na pokrętło znajdujące się na środku wagonika.
-Oprócz bolącej głowy chyba wszystko ok... - odparłam, a Ross pomógł mi się podnieść. Stanęłam na równe nogi. Lekko się zachwiałam, więc chłopak mnie podtrzymał. Potem udało mi się już samej stanąć. Spojrzałam na blondyna i uśmiechnęłam się do niego szczerze. I dopiero teraz dotarło do mnie, co się przed chwilą wydarzyło. Ponownie chwyciłam się za głowę, ale tym razem już nie przez ból. Tym razem spowodowane to było strachem i zdziwieniem.
-O Boże... - tylko tyle zdołałam z siebie wydusić. Następnie szybko odsunęłam się od chłopaka i stanęłam po drugiej stronie wagonika.
-Co jest Lau? - zapytał mnie troskliwym głosem i próbował do mnie podejść, ale znowu się odsunęłam. Ross cały czas za mną szedł, próbując mnie złapać, a ja wciąż mu uciekałam. W ten sposób obydwoje biegaliśmy w kółko po całym wagoniku. W pewnej chwili zobaczyłam, że nasz wagonik zjechał już na sam dół. Wzięłam rozbieg i próbowałam z niego wyskoczyć. Efekt jego był jednak taki, że Ross złapał mnie w pasie i posadził z powrotem na siedzeniu.
-Co ty wyprawiasz? - zapytał zdziwiony. W tej samej chwili nasz wagonik ponownie zaczął jechać do góry, a ja opadłam bezsilnie  na siedzenie.
-Co się z nami stało? - zapytałam łamiącym się głosem. Chciałam zapaść się pod ziemię. Nie umiałam określić swoich uczuć... Jak do tego doszło? Dlaczego się pocałowaliśmy? Może i tam na górze, ten nastrój zrobił swoje, ale przecież mogłam zapanować nad swoimi gestami! Mogłam nie dopuścić do tego pocałunku!
-Nie mam pojęcia. - odparł równie bezradnie Ross. Patrzałam ślepo przed siebie. Nie potrafiłam spojrzeć na Rossa. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Nie po tym, co się stało...
-Ten pocałunek... - zaczęłam niepewnie. Nie miałam pojęcia co powiedzieć. Co zrobić. Wstałam więc i zaczęłam chodzić w kółko po całym wagoniku. Trwało to dobre kilka minut. Wtem usłyszałam cichy śmiech mojego przyjaciela.
-Z czego się śmiejesz? - spytałam wpatrując się w swoje buty i przystając na chwilkę.
-Z Ciebie... Jeśli zaraz nie przestaniesz tak chodzić, to zrobisz w tym wagoniku dziurę i spadniemy. A wierz mi, tu jest dosyć wysoko. - zaśmiał się. Podeszłam do niego, jednak wciąż nie potrafiłam na niego spojrzeć. Wychyliłam się lekko z wagonika i spojrzałam w dół. Wtedy poczułam, jak wagonik się przechyla, a ja wypadam. Lecę w dół i krzyczę, jednak nikt mnie nie słyszy. Nikt nie próbuje mnie złapać. Już za chwilę mam spaść. Mam zginąć. Ta wysokość była dla mnie tak przerażająca, a ta wizja tak realistyczna... Momentalnie z powrotem odsunęłam się od krawędzi i przysiadłam obok Rossa. Z całej siły chwyciłam się siedzenia i przymknęłam oczy. Zaczęłam głośno oddychać. Czułam, że serce zaczyna mi szybciej bić.
-Co jest? - usłyszałam czyiś ciepły głos. Należał on do Rossa.
-A jak Ci powiem, to nie będziesz się śmiał?
-Obiecuję.
-No więc ja... Ja... Mam lęk wysokości. - wyznałam.
-Dlaczego miałbym się śmiać? Lau... Każdy z nas się czegoś boi i to jest normalne. Spokojnie. Póki jestem przy Tobie, nic Ci się nie stanie... - usłyszałam jego głos. Następnie poczułam, jak blondyn kładzie mi swoja jedną rękę na ramieniu, zmuszając mnie przy tym, abym przysunęła się do niego. Mimo małego oporu zrobiłam to. Chłopak zaczął głaskać moje włosy i szeptać do mojego ucha czułe słowa. W końcu odważyłam się na niego spojrzeć. Uchyliłam powoli jedną z moich powiek i napotkałam się z troskliwym wzrokiem Rossa. A gdy spojrzałam w jego czekoladowe oczy, wszystko do mnie wróciło. Wszystkie myśli i odczucia związane z chwilą, w której się pocałowaliśmy. Ponownie poczułam jego usta na swoich. Ponownie moje tętno stało się szybsze. Ponownie odczułam jego ciepłe policzki. Ponownie dotknął moich pleców. Ponownie zatraciłam się w jego spojrzeniu... To wszystko mnie przerosło. Odsunęłam się szybko od blondyna i schyliłam głowę.
-Przepraszam Cię Ross - szepnęłam.
-Nie masz za...
-Właśnie, że mam. - przerwałam mu i na niego spojrzałam. - Gdybym się wtedy nie odwróciła, prawdopodobnie do tego pocałunku by nie doszło. To wszystko nie powinno się wydarzyć. - westchnęłam.
-Chyba masz rację. - powiedział smutno.
-Chyba tak.
-Laura, my... Jeszcze do niedawna w kółko się kłóciliśmy. Dopiero co udało nam się wszystko poukładać i... Chyba nie chcę tego komplikować. - odpowiedział, a w jego oczach widziałam strach, który mieszał się ze zdziwieniem i smutkiem...
-Ja też tego nie chcę. Wolę, żeby było tak, jak jest teraz. - odpowiedziałam i wysiliłam się na delikatny uśmiech, który blondyn od razu odwzajemnił.
-Czyli... Zapominamy? - bardziej stwierdził, niż spytał.
-Tak będzie lepiej. - odpowiedziałam uśmiechnięta. Mimo to dobrze wiedziałam, że tej chwili nie będę potrafiła zapomnieć. Nie wiem dlaczego, ale wydała się ona mi ważna, i mimo że rozum kazał mi tego nie robić, to serce wciąż biło jak oszalałe na wspomnienie tej bliskości Rossa. Wtem poczułam kolejne mocne szarpnięcie i znowu poleciałam na ziemię. Tym razem nie uderzyłam jednak o nic głową. Na szczęście. Usiadłam po turecku i skrzyżowałam ręce. Następnie wypuściłam mocno powietrze z płuc, aby zdmuchnąć włosa z twarzy.
-Czemu siedzisz na ziemi? - zapytał Ross cicho się śmiejąc.
-Bo tu jest bezpiecznej. - zmarszczyłam brwi.
-Słodko wyglądasz, jak się wkurzasz, wiesz? Haha. - zaśmiał się, a ja pokazałam mu język. I wtedy ponownie poczułam, że atmosfera między nami już nie jest aż taka napięta. Każde z nas wciąż miało w głowie ten pocałunek, tą chwile zapomnienia, ale próbowaliśmy o tym nie myśleć. Chociaż nie cofniemy czasu, to wciąż możemy decydować o tym, jak potoczy się nasze życie. Sami jesteśmy panami naszego losu. Po raz kolejny poczułam silne szarpnięcie i tym razem wylądowałam głową na ziemi. Rozłożyłam bezradnie ręce.
-Nigdy więcej nie idę z Tobą na Młyńskie Koło. - odburknęłam.
-Oj już się tak nie denerwuj. - zaśmiał się. - Nie wiedziałem, że masz lęk wysokości. Czemu nic nie mówiłaś?
-Bo czasami o tym zapominam. Widzisz, na początku nic mi nie było. A gdy powiedziałeś, że możemy spaść, dopiero zdałam sobie sprawę z tego, że to jest aż tak wysoko. - westchnęłam.
-Usiądziesz koło mnie? Bo mi tak smutno tu samemu. - powiedział blondyn i zrobił smutną minkę, która wywołała mój dziki napad śmiechu.
-Nie moja wina, że jesteś taki forever alone! - wydusiłam wciąż się śmiejąc i tarzając po dnie wagonika.
-No weź! -  powiedział i skrzyżował ręce. Odwrócił ode mnie głową robiąc urażoną minę.
-Oj no nie fochaj się tak... - zaśmiałam się i podniosłam. Następnie zajęłam miejsce obok chłopaka i poczochrałam mu włosy. - Nie gniewaj się już. - powiedziałam i zrobiłam szczenięce oczka.
-Ta mina na mnie nie działa. - powiedział spoglądając na mnie obojętnie.
-To co podziała?
-Obiecany masaż. - odpowiedział poruszając znacząco brwiami.
-Mówiłam już. Nie w miejscu publicznym. - posłałam mu chytry uśmiech. Ross przewrócił teatralnie oczami i znowu zapanowała między nami cisza.
-O zobacz! Jake na nas już czeka. - powiedział nagle chłopak, wskazując jakieś miejsce w wesołym miasteczku. Spojrzałam w dół, tam, gdzie pokazywał nastolatek. Od razu tego pożałowałam. Cały strach przed upadkiem do mnie powrócił, a ja wlepiłam wzrok w swoje buty i zaczęłam się trząść.
-Nie bój się. Nic Ci się nie stanie. - szepnął chłopak i ponownie mnie objął. Tym razem zrobił to mocniej, jednak nie mniej czule. - Tym razem już mi nie uciekniesz. - zaśmiał się. Ja natomiast oparłam głowę o jego klatkę piersiową, wsłuchując się w bicie jego serca. Gdy się do niego tuliłam, ponownie poczułam się tak bezpiecznie i przyjemnie. Przymknęłam oczy. Już nie odczuwałam strachu przed upadkiem, czy wysokością, bo wiedziałam, że mam przy sobie przyjaciela, na którego mogę liczyć. Nagle zrobiłam się senna. Poczułam, jak powoli zaczynam odpływać...
-Ross? - wyszeptałam na wpół już śpiąc.
-Tak? - zapytał.
-Moglibyśmy nikomu nie mówić o tym pocałunku? Chyba czułabym się z tym trochę nieswojo... - poprosiłam niepewnie.
-Jeśli tylko tego chcesz... - usłyszałam ciepłe słowa blondyna. Sekundę potem, odpłynęłam do krainy Morfeusza...

 *w tym samym czasie*
*oczami Vanessy*

Smaczne jedzenie. Wspaniała kolacja. Romantyczny nastrój. Miła obsługa. Przystojny chłopak. I obślizgła flądra, która siedzi na skos mnie. Wszystko byłoby pięknie i ok, gdyby ona cały czas nie próbowała rzucać mi wyzwań! Co chwilę chwyta Rikera za rękę i wlepia we mnie te tryumfalne ślepia! Gdy Riker pierwszy raz mi ją przedstawił, próbowałam się z nią zaprzyjaźnić. Jednak po pewnym czasie ona uznała mnie za konkurencję. Tylko dlatego, że miałam dobry kontakt z jej chłopakiem! Wyobrażacie sobie? Groziła mi, że jak się od niego nie odczepię, to gorzko pożałuję. No, a jako że ja z natury uległa nie jestem, to rozpoczęłyśmy kłótnie. Tyle, że wypadałoby żebym chociaż w najmniejszym stopniu tolerowała dziewczynę mojego przyjaciela, więc udajemy przyjaciółki. Emily to dobra dziewczyna i ja naprawdę nic do niej nie mam, ale po pierwsze: straszna z niej zazdrośnica. Po drugie: złamała Rikerowi serce. A to wystarczający powód, żeby jej nie lubić. Jestem ciekawa, czy oni do siebie wrócą. W końcu, odkąd blondyn ją zobaczył, to oczu od niej oderwać nie może. Ale z Lynchem koniec! Teraz liczy się tylko i wyłącznie Garrett. Z tą myślą posłałam brunetowi ciepły uśmiech. Chłopcy zaprosili mnie i Emily do jakiejś drogiej restauracji. Usiedliśmy tak: ja obok Rikera, a naprzeciwko Garretta, a Emily obok bruneta, a naprzeciwko najstarszego. W sumie, to mój sąsiad i Rik są w tym samym wieku, ale przyzwyczaiłam się do tego, że on zawsze był najstarszy w naszym gronie. Po krótkim oczekiwaniu elegancko ubrany kelner przyniósł nam przystawki. Spojrzałam na swój talerz i zaczęłam przyglądać się dziwnemu daniu,  które za chwilkę miałam zjeść. Spojrzałam przed siebie. Garrett i Emily byli już w trakcie jedzenia. Aby upewnić się, czy jestem jedyną osobą, która boi się tego skosztować, zerknęłam na Rikera. On równie jak i ja wpatrywał się w zielonkawo niebieskie danie, które nam zaserwowano. Po krótkiej chwili on także na mnie spojrzał i powiedział prawie bezgłośnie, tak, żeby nasi partnerzy tego nie usłyszeli:
-To jest jadalne?
-Nie wiem. - wzruszyłam ramionami i oboje posłaliśmy sobie rozbawione spojrzenia.
-Czemu nie jecie? - zapytał się Garrett patrząc na nas zdziwiony.
-A to na pewno jest jadalne? - spytałam unosząc jedną brew do góry.
-Nie bój się. Mi nic nie jest. - zaśmiał się brunet unosząc kciuki ku górze. Spojrzałam niepewnie na Rikera.
-No weź. Nie będzie tak źle. - zachęcała go Emily.
-Ja tego skosztuję, tylko, jeśli Van to zrobi pierwsza. - powiedział posyłając mi zwycięski uśmiech. Uniosłam brwi do góry.
-Ja zjem, dopiero gdy ty zjesz.
-Byłem pierwszy.
-Dziewczyny mają pierwszeństwo! - zaczęliśmy się przedrzeźniać, ale nie była to już kłótnia, jak u nas w salonie przed kilkoma dniami. Była to raczej sprzeczka, bardziej wywołana śmiechami i typowa dla dwójki przyjaciół. Co chwilę się do siebie uśmiechaliśmy.
-Nie! Ty zjesz pierwsza!
-To może zjecie na raz! - zaproponowała trochę wkurzona Emily. 
-Dla mnie spoko. O ile on nie spęka. - posłałam Rikowi chytry uśmiech.
-Podejmuję wyzwanie. - odpowiedział pewnie. Następnie każde z nas nabrało na swój widelec trochę jedzenia i odwróciliśmy się ku sobie.
-Na trzy. - zaproponował.
-Raz...
-Dwa...
-Trzy! - po moich słowach obydwoje otworzyliśmy buzię i wsadziliśmy sobie nawzajem do niej jedzenie. Kiedy blondyn wyciągnął z mojej buzi swój widelec, zaczęłam uważnie przeżuwać pokarm. I muszę przyznać, to nie było takie złe! A nawet mi zasmakowało.
-Ej! To jest dobre! - powiedział uradowany Riker z pełną buzią zielonkawo niebieskiej potrawy. 
-Nawet bardzo dobre! - uśmiechnęłam się szeroko.
-Wręcz pyszne!
-A widzisz? A spróbować nie chciałeś! - powiedziałam i klepnęłam go w ramię.
-To ty się bałaś! Ja od początku Cię zachęcałem!
-A kto pytał, czy to jest jadalne?
-A kto mówił, że nie wie?
-Ekhm, ekhm... - usłyszeliśmy odkaszlnięcie i odwróciliśmy się do naszych towarzyszy przerywając wspólną wymianę uśmiechów i chichotów. Emily patrzyła na nas wyczekująco, a jej twarz przybrała z lekka czerwonawą barwę. Wraz z blondynem poprawiliśmy się na naszych miejscach. Spojrzałam na Garretta, który patrzył się na mnie z rozczarowaniem i zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Posłałam mu ciepły uśmiech, który on odwzajemnił. Jednak oczy mówią to, czego nie są w stanie wypowiedzieć usta. A jego oczy wskazywały, że jest mu smutno. Kurde! Od razu wiedziałam, że ta podwójna randka to zły pomysł!
-Riker, dałbyś mi skosztować Twojej przystawki? - spytała Emily uśmiechając się do niego słodko.
-Ale przecież mamy to samo...
-Ale chcę zobaczyć, czy Twoje też w smaku jest takie dobre, jak moje. - powiedziała i podała chłopakowi swój widelec. Riker nałożył na sztuciec trochę swojej potrawy i chciał nim nakarmić brunetkę. Jednak gdy był tuż przy jej ustach, niechcący lekko go przekrzywił, sprawiając tym, że całe jedzeniu zamiast w ustach Emily, wylądowało na jej policzku. Gdy to zobaczyłam, prawie wyplułam wodę, którą właśnie piłam. Zakłopotany blondyn od razu wziął chusteczkę, aby wytrzeć twarz brunetki. 
-Ja na Twoim miejscu bym tego nie ścierała. - powiedziałam patrząc na dwójkę nastolatków.
-Czemu? - zdziwiła się dziewczyna.
-Bo pasuje Ci do oczu. - zaśmiałam, w czym zawtórowali mi chłopcy. 
-Ale moje oczy są niebieskie, a nie niebiesko zielone! - zbulwersowała się.
-Bo zielony podkreśla Twoje włosy.
-Ale one są brązowe...
-Serio? A widzisz! A ja cały czas myślałam, że zielone... - wzruszyłam ramionami, a Emily posłała mi groźne spojrzenie. Kątem oka zerknęłam na Rikera, z obawy przed jego reakcją. Ku mojemu zaskoczeniu, blondyn posłał mi rozbawiony uśmiech. Garrett natomiast niezauważalnie do mnie mrugnął. Wróciliśmy do dalszego jedzenia. Riker wziął do buzi pierwszy kęs jedzenia. 
-Rik, wiesz, że możesz poprosić o nowe sztućce? - zapytała niepewnie Emily.
-Czemu? - spytał zdezorientowany chłopak wyjmując z ust widelec.
-No wiesz... Przed chwilą miała go w buzi Vanessa... To niehigieniczne... - powiedziała niepewnie brunetka. W sumie to ją trochę rozumiem. W końcu to nie jej wina, że jej rodzice mają świra na punkcie higieny. To też przeniosło się na nią.
-Spoko. Ja jeszcze nic nie jadłam, więc masz mój widelec. - powiedziałam uśmiechnięta i wymieniłam się z chłopkiem sztućcami. Następnie widelcem Rikera rozpoczęłam jeść swój posiłek.
-Ale przecież Riker już jadł tym widelcem. - wzdrygnęła się Emily patrząc na mnie. Westchnęłam cicho.
-Dla mnie to nie problem. Spoko. - posłałam jej pierwszy tego wieczoru szczery uśmiech. - Poza tym, wszystko zostaje w rodzinie, co nie? - zapytałam uśmiechając się do blondyna. Następnie przybiliśmy zgodnie piątkę. Po tym ruchu ułożyłam prosto wyprostowaną dłoń, a Riker "połaskotał ją" od dołu, a później ja to zrobiłam z jego dłonią. Po wykonaniu tej czynności oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Żadne z nas nie podejrzewało, że to drugie pamięta naszą słyną "piąteczkę" z dzieciństwa. Wymyśliliśmy ją mając po pięć lat, bawiąc się w piaskownicy. Na to wspomnienie uśmiechnęłam się szeroko pod nosem.
-Przepraszam Was na chwilkę. Musze pooddychać świeżym powietrzem. - powiedziała Emily i wstając od stołu wybiegła z restauracji. Cała nasza trójka wpatrywała się w miejsce zniknięcia dziewczyny.
-Idź. - wyszeptałam prawie niesłyszalnie do Rikera. Chłopak odwrócił się do mnie zdziwiony. - Ona Cię teraz potrzebuje. - powiedziałam chwytając go za dłoń. Posłał mi ciepły uśmiech, który od razu odwzajemniłam. Blondyn wstał od stołu i dopiero podczas odejścia od niego puścił moją dłoń, która bezwładnie opadła na moje kolano. 
-Vanessa? - usłyszałam czyiś głos i odwróciłam wzrok od znikającego w drzwiach restauracji Rikera. Spojrzałam pytająco na Garretta.
-Hmm? 
-Czujesz coś do Rikera? - zapytał niepewnie, a ja zastygłam w miejscu. I teraz nie miałam pojęcia, co zrobić. Co powiedzieć. Jak się wytłumaczyć. I dopiero po chwili dotarło do mnie to pytanie. Tyle, że największym dylematem, nie było dla mnie, co mam odpowiedzieć Garrett'owi. Tylko co mam odpowiedzieć samej sobie. 

***

Bum! No więc plany mi się trochu pozmieniały, więc weszłam na lapka i dodałam rozdział. :D
No cóż... Raury jeszcze ni ma, ale wszystko przed Wami ^^ A teraz, już tylko z górki :)
Gdyby ktoś nie zauważył, w "bohaterach" pojawiła się pewna osóbka, który już niedługo się pojawi ^^ Dodałam ją, żebyście mniej więcej wiedzieli, jak będzie wyglądać ;)
A! Żem zapomniała! Gdyby ktoś chciał ze mną popisać, albo cuś, to oto moje gg: 51456687 :D
Tylko u mnie tak leje na dworze? ;-; Masakra jakaś :(
No więc, życzę udanej resztówki wakacji i żegnam się ;3
~MiLka <3



 
 



21 komentarzy:

  1. No wiesz?? jak mogłaś ja.tu liczyłam na.sceneke.z.masażem a.tu dupa -.- ugh.
    Było by cudownie gdyby była a.tak.jest bardzo dobrze. A.dylemat Van jest ciekawy. Szkoda ze nie rozwiązała go od razu!!
    Trza do następnego czekać.ugh
    Dziękuję za dedykacje..więcej ci takiego koma nie walne ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha nie martw się ;) o tym masażu, nie zapomniałam ;p

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. *
    Niech powie TAK!
    No wiesz Ty co? Ja tu liczyłam na porządny długi, długaśny masaż... Inaczej. A tu tylko O! I tyle. Wiesz sądziłam, że lubisz jak jest Raura kiss, a tu takie rozczarowanie! 
    Nie no żarty sobie robię xd 
    Nie tylko u Ciebie leje cały dzień -,- 
    Zajebista końcówka wakacji, normalnie żyć nie umierać! 
    Napisałaś, że Raury jeszcze nie ma ale wszystko przed nami... Czyli już można się szczerzyć? ( w moim przypadku :))
    Dobra nie zanudzam już bardziej!
    Ps. A jednak doczekałam się tej upragnionej środy! 
    Czekam z niecierpliwością na neexta!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział! Zakończyć w takim momencie... No wiesz co!? :-D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo, rozdział niesamowity. Czekam niecierpliwie na next i dziękuję za dedykacje :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział :**
    Ciekawe co powie Van..
    Czekam na next <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Van i Riker. Idiotyzm. Kocham ich.
    Co do Raury. Why...??? Niszczysz tym moje dzieciństwo(które minęło z 3 lata temu)
    Trzymam kciułki i czekam na nexta.

    Wpadnij do mnie i pozostaw komentarz.(że byłaś.)
    rauraeasylove.blogspot.com.
    Jest 3 rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział :)
    Tak jak inni czekałam na ten masaż... Oraz myślałam że będzie Raura!!!
    U mnie też pada... Męczy mnie ta pogoda... Ugh!
    Czekam na szybkiego nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  9. " -To jest jadalne?
    -Nie wiem. - wzruszyłam ramionami i oboje posłaliśmy sobie rozbawione spojrzenia." Wyobraziłam sobie tą scenę i zaczęłam się śmiać XD
    Szkoda, że jak na razie nie ma raury :(
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział <3 Czekam na to co powie Van i na te mam nadzieję ciekawy masaż ;) Przepraszam, że tym razem tak krótko, ale jestem chora i jak mi zaraz głowa nie wybuchnie to będzie dobrze :P Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  12. jesteś genialna! naprawdę, tak dobrze czyta mi się Twoje opowiadanie, nie masz pojęcia.
    rozdział bardzo mi się spodobał - nie wiedziałam, czy bardziej byłam ciekawa sytuacji pomiędzy Rossem, a Laurą, czy też pomiędzy czwórką randkowiczów!
    trochę się rozczarowałam tym 'zapomnieniem' o pocałunku, ale jestem cierpliwa :D
    czekam z niecierpliwością na następny!
    #neverletmegiveup

    OdpowiedzUsuń
  13. Soooo sweet....nie ma innego określenia. Raura nie no to było piękne...a ich rozmowa totalnie mnie rozwaliłaś...(chociaż i tak mi już odwala i to dzięki tobie kofana).....A jak Laura zasnęła na torsie Ross'a normalnie się rosspływam. Nie mam słów. Rikessa..do teraz się śmieję. Skąd ty bierzesz takie pomysły....jesteś w tym niezła. W sumie powinnam się przyzwyczaić. Co mogę dodać....wciąż mi odwala....i czekam niecierpliwie na nexta kochana...życzę weny....buziaki<3

    OdpowiedzUsuń
  14. No! Ja myślę że nie zapomniałaś o masażyku! Bo inaczej było by w pyśka! Tak się na niego napaliłam... Że normalnie mrrr i wrrr...
    Rozdział zarąbisty! Tylko dlaczego od razu zapomnieć..? :c
    Heh no i Van z Rikiem przecudowni. Ciekaw jestem co ona odpowie •.•
    Ło maj gad!! Dziękuję za dedyka! To dla mnie zaszczyt C: dziękuję.
    Weny na nexta życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Scenka z Raurą mega sweet *.*
    szkoda, że jeszcze nie ma Raury :( ale rossdział super! Fragment z Rikessą mnie rozwalił. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  16. zajebisty rozdział czekam z niecierpliwością na next.Szkoda tylko że Ross i Laura chcą zapomnieć o tym pocałunku.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestem pewna że nie uda im się zapomnieć o tym pocałunku pewnie cały czas będą o tym myśleć (i oby tak było..:) czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  18. Zajebisty rozdział a ja jak zwykle spóźniona --,-- Złośliwość bloggera nie zna granic :\
    Ale powracając do tematu, rozdział. No narmalnie OMG *,* Zakochałam się, znowu, jak zresztą we wszystkich twoich rozdziałach ;)
    Jeżeli chodzi o Raurę, ja tutaj czekam na wyznanie miłości itp, a ty mi wyskakujesz z takim czymś?? o.O No nie serio?!?! zapomnijmy o pacułunku bo co? Bo nic nie znaczył?? Gówno prawda. (Sorry za mój wybuch, ale oni są ślepi :() Ech... aż się smutno robi.. Ale ja tu wyczuwam jakiś podstęp <,> Ja mówię (bo jak mówię to mówię a jak mówię to wiem xD - ta wiem bezsensu xD) że oni są sobie pisani i oboje nie zapomną i sie skończy że się będą roznamażać o ;D Ta już mnie ponosi xD
    No właśnie nasza zakochana dwójka... yy.. znaczy czwórka.. xD Randka the best ;D a Vanka na bank coś czuje do Rikusia xD (miłość w powietrzu czuję xD) Szkoda mi tylko Garretta :( Chłopak się fajny wydaję tylko że Van jest nie dla niego... :( Ale zachowanie Rikessy w restauracji i reakcja Emilly bezcenne ;D Leżę i nie wstaję xD W sumie oni są przecież przyjaciółmi tak? No ale z drugiej strony ja tu widzę naruszenie granic przyjaźni ale co tam moje czcze gadanie ;) Co z nimi zrobisz to już zobaczymy :D
    Więc jeszcze raz wielki szacun za rossdział xD Był.. no właśnie brak mi słów ;) Powiem tak na pewno czekam na następny i na dalszy rozwój Raury xD hehehe ;D
    I przepraszam w ogóle za ten komentarz jakiś taki chaotyczny i no... powiem krótko że mi nie wyszedł i sorry za takie badziewie :( Weny dzisiaj nie mam i trochę za dużo czekolady xD
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo mi się podobają twoje opowiadania. Przepraszam za spam, ale mam nadzieję, że wejdziesz na mojego bloga, no i skomentujesz:
    http://raura-auslly.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń