środa, 9 lipca 2014

10. część I. Let's go no where that we know Get strange with the stars together.

Bardzo ważna notka!!! Przeczytajcie! :)
*oczami Laury*
Odkąd Riker poszedł do sąsiadów wypełnić swoje zadanie, minęło trochę czasu. Już jedno z nas miało po niego pójść, gdy wspomniany blondyn wbiegł przerażony do domu.
-Co się stało? - spytałam w tym samym czasie co Ross. Obydwoje na siebie spojrzeliśmy. I znowu ta głupia synchronizacja!
-A więc poszedłem do domu obok tak jak mi kazaliście. - zaczął najstarszy. - Przychodzę tam i dzwonię do drzwi. Po chwili otworzyła mi jakaś starsza pani. Potem powiedziałem to, co mi kazaliście. Wtedy ta babcia bardzo się ucieszyła, powiedziała, że jej mąż zginął na wojnie i że czuje się bardzo samotna. 
-I co było dalej? - dopytywał Ell.
-No ona adoptowała Veronikę. - na słowa Rikera wszyscy podnieśliśmy się z ziemi krzycząc głośne:
-Co?!
-I ty ją tak po prostu oddałeś?! - wściekłam się.
-Nie sądziłem, że się zgodzi! Tak mnie tym zszokowała, że ze zdziwienia upuściłem Verę. Wtedy ta babcia po prostu wciągnęła ją do środka za ręce i zatrzasnęła mi drzwi przed nosem. - tłumaczył się blondyn.
-A to nie mogłeś do niej znów zapukać i spróbować ją odzyskać? - spytała Rydel.
-Mogłem, ale zrobiło mi się żal tej staruszki.... No bo wyobraźcie sobie: wasz mąż, lub żona, ginie na wojnie i przez cały dzień siedzicie sami w takim wielkim domu! - rozczulił się najstarszy, ale chyba nie najmądrzejszy z nas.
-A Veroniki to już Ci nie żal? - spytałam lekko podirytowana.
-O tym nie pomyślałem... - zamyślił się Rik. 
-Koniec tego! Idziemy odzyskać naszą przyjaciółkę! - wykrzyknęła Van i zacisnęła dłonie w pięści.
-Masz zamiar pobić staruszkę? - wystraszył się Ross. Znając moją siostrę, jest zdolna do wszystkiego...
-Oj nie chcę jej pobić! Chce tylko delikatnie uszkodzić jej stan fizyczny. - uśmiechnęła się szyderczo. 
-Riker, proszę przydaj się na coś i wytłumacz mojej siostrze, że jak pobije jakąś babcie to wyląduje w więzieniu... - zwróciłam się do chłopaka. Podczas gdy Riker działał na Nessę swoim magicznym spojrzeniem, ja moją uwagę skupiłam na dwóch małpkach (czyt. Ell i Rocky), które aktualnie leżały na podłodze i trzymając się za głowy rozpaczały:
-Już nigdy jej nie odzyskamy!
-I kto nam będzie piekł ciasto?
-A kto będzie z nami jeździł w wózkach po sklepie?
-Kto nas będzie zabierał do zoo?
-Z kim będziemy chodzić na kolejki górskie w wesołym miasteczku? - czasami się zastanawiam, czy oni przypadkiem nie zatrzymali się w rozwoju na poziomie pięciolatka. Chociaż w sumie to niektóre pięciolatki umieją już wiązać buty, a nasi przyjaciele niestety wciąż nie opanowali tej jakże skomplikowanej zdolności. Z drugiej strony też martwię się o Veronikę. No, ale szkoda mi trochę tej starszej pani... Po krótkim namyśle, jednak wolę odzyskać przyjaciółkę. 
-Ej kto idzie ze mną odzyskać Veronikę? - spytałam. Wszyscy się zgłosili. Wyszliśmy z domu. Jako że nadszedł już wieczór, było już dosyć ciemno. Wymyślając uprzednio mowę, dotarliśmy pod dom kobiety. Niepewnym ruchem przycisnęłam dzwonek. Po krótkiej chwili w drzwiach pojawiła się niewielkiej budowy staruszka, o siwych włosach i niewinnym wzroku. Miała na sobie niebieski fartuszek.
-Witajcie dzieciaki! Co Was do mnie sprowadza? - spytała uśmiechając się do nas.
-Dzień dobry pani. Chciałam powiedzieć, że nastąpiła pomyłka... Nasz kolega przez przypadek oddał tu naszą przyjaciółkę, a my chcielibyśmy ją odzyskać. - powiedziałam najmilej jak tylko potrafiłam. Niestety na nic się to nie zdało, gdyż staruszce od razu zrzedła mina.
-Nie. - powiedziała oschle, po czym zatrzasnęła mi drzwi przed nosem. Lekko zdziwiona ponownie zadzwoniłam w dzwonek. Po niecałej minucie w drzwiach znów pojawiła się staruszka.
-Znowu wy? Czego tym razem? - warknęła. O nie! Nie takie zachowanie z Laurą Marano!
-Pani posłucha. Albo odda nam pani dziewczynę po dobroci, albo... - nie skończyłam bo zatrzasnęła mi drzwi przed nosem. Już całkowicie wkurzona zaczęłam dobijać się do domu.
-Zostawcie mnie w spokoju! - wykrzyknęła kobieta.
-Te babcia posłuchaj, albo otworzysz te głupie drzwi i oddasz nam przyjaciółkę, albo gorzko tego... - znów nie skończyłam, gdyż ktoś przyłożył mi dłoń do twarzy. Drugą chwycił mnie w pasie i odciągnął od domu. Po mojej lewej w takiej samej pozycji stała Van, tyle że ją przytrzymywał Riker. Jedynej osoby której nie widziałam był Ross, czyli to pewnie on mnie przytrzymywał. Nagle na balkonie pojawiła się ta starsza pani i krzyknęła do nas:
-Jaka ta młodzież niewychowana! Za moich czasów dziewczyny miały kulturę i były dużo ładniejsze i wyższe! - przegięła. Nikt nie będzie się naśmiewał z mojego wzrostu! Ugryzłam blondyna w dłoń, którą zakrywał mi usta, więc momentalnie mnie puścił. Ja natomiast wzięłam duży rozbieg i... Po prostu wyważyłam drzwi. Będąc już w środku chwyciłam się za ramię, gdyż trochę mnie rozbolało od zderzenia z drewnem. Do tego kręciło mi się w głowie, więc nie umiałam utrzymać równowagi. Jakimś cudem odwróciłam się w stronę moich przyjaciół i nie upadłam. Wszyscy mieli szeroko otwarte buzie. Może z wyjątkiem Vanessy, która korzystając z tego, że Riker był zbyt zdziwiony żeby ją przytrzymać, podbiegła do mnie i przybiła mi piątkę.
-Genialna taktyka siostra! - pochwaliła mnie, a ja objęłam ją ramieniem. W innym wypadku po prostu zaliczyłabym glebę.
-To będziecie tak stać z otwartymi buziami na zewnątrz czekając aż komary Was dopadną, czy może wejdziecie do środka? Otwarte... - powiedziałam wykonując teatralny gest ręką.
-Jesteście straszne! - powiedział Ross, który pierwszy się ocknął.
-I zapamiętaj to Lynch. - zaśmiałam się. - Chodźcie zanim ta babcia się tu zjawi. - pośpieszyłam ich. Wszyscy powoli weszli do środka przyglądając się dokładnie mojemu dziełu.
-Ciekawe gdzie będzie Veronika... - zamyśliłam się.
-A gdybyś była starszą panią, to gdzie ukryłabyś swoją pociechę? - zapytał się mnie Rocky, jakby to było oczywiste.
-Yyy... W piwnicy? - strzeliłam. Chłopakowi natomiast opadły ręce.
-Nie myśl jak psychopatka! Myśl jak babcia... - powiedział brunet wymachując przy tym dziwacznie dłońmi przed moją twarzą. I wtedy dostałam olśnienia.
-W kuchni! - uradowałam się.
-Brawo dla tej pani! - zaczął klaskać Rocky.
-Ale czemu w kuchni? - spytała Vanessa.
-No bo babcie zawsze gdy odwiedzają je wnuki, to cały czas chcą im dawać jedzenie - ciasta, słodycze itp. W ten sposób okazują nam swoją miłość. Często też dostajemy od nich różne prezenty. Bo jak mówi przysłowie: "Dzieci się kocha, a wnuki rozpieszcza!". - zakończył Rocky. Wszyscy natomiast dziwnie się na niego spojrzeli. - No co? - spytał zdezorientowany.
-Po prostu to zdanie było nawet mądre. A jak na Ciebie, to stwierdzenie było genialne! - wytłumaczyła Rydel.
-Serio?! Super! Widzicie? Jestem najmądrowszy w całym świacie! - zaczął cieszyć się chłopak. My tylko westchnęliśmy cicho. Po chwili wyruszyliśmy na poszukiwania pomieszczenia zwanego kuchnią. Staraliśmy się skradać, aby przypadkiem nie zauważyła nas właścicielka domu. Czułam się tak trochę jak ninja! Chociaż biorąc pod uwagę fakt, że drzwi od domu są rozwalone, a w sumie jest nas siódemka to szanse, że nie zostaniemy zauważeni są bliskie zeru. Zwłaszcza, że Rocky i Ell zachowują się, jakby przed chwilą uciekli ze schroniska, stopień agresywności mój i Van w skali od 1-10 wynosi 83, Riker i Ross zachowują się jak słonie w składzie porcelany, a genialna Delly sobie po prostu śpiewa. Żyć nie umierać! Byliśmy już chyba w większości pokoi, ale żaden nie okazał się tym którego szukamy. I w żadnym nie było Veroniki. Tak mi jej już brak! A co jak oni robią na niej jakieś testy?! Lub każą jej sprzątać?! Albo zmuszają ją do czytania książek?! Ona tego nie znosi! Muszę ją znaleźć! Biedactwo... Nagle usłyszałam cichy szmer, więc gwałtownie się zatrzymałam. Jako że szłam pierwsza, to wszyscy na mnie wpadli i po kolei poprzewracali się do tyłu. Wyglądali dosłownie jak domino! Współczuję tylko Rikerowi, który szedł na końcu. No cóż... Life is brutal. Szmery się powtórzyły. Szłam w ich kierunku, a reszta grupy stawiając jak najcichsze kroki podążała za mną. W pewnej chwili dotarłam do średnich rozmiarów pomarańczowych drzwi. Tym razem usłyszałam wyraźnie głos Veroniki. Lekko uchyliłam drzwi i zajrzałam do środka. Zobaczyłam tam naszą przyjaciółkę, która siedziała w małym krzesełku, takim dla dzidziusiów, a ta staruszka wkładała jej na siłę jedzenie do buzi.
-Ja już nie chcę! - rozpaczała Vera.
-Jak nie zjesz to nie urośniesz! - pogroziła staruszka wkładając dziewczynie kolejną łyżkę papki do ust.
-Ale ja i tak jestem już bardzo wysoka! Mam 170 cm wzrostu! - broniła się. Staruszka poprawiła okulary na nosie i przyjrzała się dokładniej nastolatce.
-To ile ty masz lat? - spytała po chwili.
-19!
-To co robisz w takim krzesełku dla dzieci, skoro masz aż tyle lat? - spytała babcia kładąc ręce na biodra. Żeby jej tylko dysk nie wypadł...
-Pani mnie tu wsadziła! - zbulwersowała się Vera.
-Co ci wsadziłam? - spytała zaskoczona kobieta. Nagle usłyszałam nad głową ciche śmiechy. Oczywiście należały one do braci Lynch. Zboczenie chłopaków mnie przerasta...
-Nic mi pani nie wsadziła! Tylko mnie TU pani wsadziła! - wytłumaczyła piskliwym głosem nastolatka.
-Gdzie? - spytała babcia. Dobra rozumiem, że starsi ludzie już nie są tacy sprawni, no ale błagam! Cytując Stephena Kinga: "Czasem człowiek sądzi, że ujrzał już dno studni ludzkiej głupoty, ale spotyka kogoś, dzięki komu dowiaduje się, że ta studnia nie ma dna". Czasami myślę o tych słowach, gdy patrzę na zabawy Rockyego i Ellingtona. No ale bez nich moje życie byłoby nudne!
-Eee.. Nie marudź tylko jedz! - powiedziała staruszka, po czym wepchnęła Veronice kolejną porcję łyżeczką do buzi. Jak można tak męczyć człowieka? Podniosłam się do prostej pozycji i już miałam tam wejść, gdy poczułam czyjąś dłoń na moim nadgarstku. Ten "ktosiek" pociągnął mnie w swoją stronę. Był to oczywiście Ross. Jako że jestem od niego trochę niższa, gdy uniosłam ręce żeby się z nim nie zderzyć, wylądowały one na jego klatce piersiowej. Muszę przyznać, że jest całkiem dobrze zbudowany. Nasze twarze były niebezpiecznie blisko siebie.
-Mam lepszy pomysł na odzyskanie Very. - wyszeptał, aby dwie osoby w kuchni go nie usłyszały.
-Dobrze. Jaki? - spytałam równie cicho. On nachylił się do mnie i powiedział mi do ucha co zrobimy. Odchylając się, jego usta lekko musnęły mój policzek. Nie był to pocałunek, raczej przypadkowe dotknięcie. Mimo to i tak poczułam, jak moje policzki stają się czerwone. Odwróciłam więc głowę, by tego nie zauważył. Następnie poszłam wraz z Vanessą, Rydel, Rossem i Rikerem schować się za rogiem. Rocky i Ell natomiast weszli pewnym krokiem do kuchni i spytali:
-Wie może pani gdzie jest toaleta? - gdy staruszka ich zobaczyła, chwyciła do ręki wałek do ciasta i ruszyła w pogoń za chłopcami. Muszę przyznać, że jak na osobę w swoim wieku, całkiem szybko się poruszała. Gdy chłopcy się oddalili, mogliśmy wkroczyć do akcji. Natychmiast wbiegliśmy do kuchni.
-Veronika! - zawołałam wesoła i podbiegłam do niej się przytulić.
-Też się cieszę, że ją widzę, ale Laura jeśli się nie pośpieszymy to ta kobieta zaraz tu wróci! - ponagliła mnie Van.
-Racja. - powiedziałam i odsunęłam się od dziewczyny.
-Tak się cieszę, że Was widzę! Czułam się jak Małgosia, gdy zła czarownica chciała utuczyć ją i Jasia, żeby później ich wrzucić do pieca! - rozpaczała dziewczyna, podczas gdy Ross wraz z Rikerem wyciągali ją z małego krzesełka.
-Znowu wy?! - na ten głos wszyscy odwróciliśmy się w stronę drzwi. Stała w nich ta starsza pani. -Co robicie z moją małą dziewczynką? - spytała wchodząc powoli do kuchni.
-Hej wszystkim! Zgubiliśmy ją! - wykrzyknęli uradowani Ell i Rocky wchodząc do kuchni. Wtedy zauważyli wspomnianą 'zgubę'. -Aaaaa!!! - krzyknęli, po czym schowali się z nami za stołem. Kobieta spojrzała na nas groźnie i podbiegła do nas. My w tym czasie okrążyliśmy stół z drugiej strony i zaczęliśmy uciekać. Vera nie miała czasu puścić się chłopaków, więc obecnie Ross ją trzymał. Nawet nie miał czasu żeby ją puścić! Jeju, ile ta starsza pani ma w sobie energii? I jak szybko się porusza! Skierowaliśmy się do dużego holu, w celu opuszczenia budynku. Gdy dotarliśmy do rozwalonych drzwi już mieliśmy się wydostać na zewnątrz, ale wtedy w werandę uderzył piorun. Do tego lało jak z cebra! Jeszcze nigdy nie widziałam takiej burzy! Nie było szans na wyjście z domu. Zwłaszcza, że jedyną rzeczą której boi się Vanessa jest burza. Gdy zobaczyliśmy kolejny trzask, moja siostra zemdlała. Rocky wykazał się męstwem, i mimo że panicznie boi się Nessy, wziął ją na ręce. Niestety jedynym wyjściem, był powrót do strasznego domu. Niestety przeczuwam, że właścicielka domu nie zechce wynająć nam pokoi, więc musimy schować się gdzieś w środku i przeczekać burzę. Jakby czytała mi w myślach, Vera nagle powiedziała:
-Strych! Początkowo, ta babcia oprowadziła mnie po domu i pokazała też, gdzie jest strych! Prowadzi na niego taka mała drabinka, więc spokojnie się ją po prostu gdy wszyscy wejdą wciągnie! I będziemy mogli się tam schować! - wszyscy uznali to za dobry pomysł. Już mieliśmy skierować się w kierunku wybranego wcześniej pokoju, ale usłyszeliśmy kroki staruszki. Nie było wyjścia. Musieliśmy się tu ukryć. Ross i Ell stanęli za drzwiami, Rocky z Vanessą na rękach schował się za wieszakiem z kurtkami (ta pani miała ich tyle, że nie było go ani trochę widać), Rydel weszła do takiego wielkiego pudła na wszystkie buty (nie wiem jak ona się tam zmieściła), a ja i Riker weszliśmy do szafy. Było to pełno czapek, rękawiczek, szali itp. Niestety mebel nie był zbyt duży, więc stykałam się z chłopakiem nosami.
-Hmm.. Laura naprawdę zaczynam się zastanawiać, czy nie próbujesz mnie poderwać. Najpierw na mnie wpadasz, teraz to... - wyszeptał chłopak. Każdy jego oddech wyczuwałam na własnych ustach. Już miałam odpowiedzieć, gdy usłyszałam kroki staruszki.
-Wiem, że tu jesteście... - powiedziała. W pewnej chwili lekko poruszyłam ręką zrzucając tym jakiś przedmiot z wieszaka, który poruszył się i lekko stuknął w ścianę szafy. Zamarł mi oddech. Widziałam, że Rikerowi też. Modliłam się, żeby babcia tego nie usłyszała. Niestety, moje prośby nie zostały wysłuchane. Kobieta zaczęła powoli podchodzić do naszej skrytki. Co ona jako szpieg w młodości pracowała? Była coraz bliżej. Położyła dłonie na klamce od mebla. Wymieniłam z chłopakiem pełne obaw spojrzenia. Staruszka już miała otwierać, gdy nagle...

***
Bum! Nadeszła środa, więc nadszedł i rozdział. :D 
I co o nim sądzicie? Podoba Wam się? Liczę na szczere opinie. 
A teraz taki mały szantaż :) Jeśli pod tym rozdziałem będzie conajmniej 10 komentarzy, to 2 część pojawi się już jutro. Jeśli będzie mniej komentarzy, to następną część dodam w sobotę, lub w niedzielę. Buahaha :D
Słyszeliście o tym, że Laura ma zagrać w nowym filmie Disneya? Wszystkie informacje na ten temat, a także nowinki ze świata R5 i Laury Marano, znajdziecie na tym blogu:
Polecam odwiedzenie bloga! ;D
~MiLka <3 



21 komentarzy:

  1. Zabiję cię! XD
    Czemu teraz...
    Czekam na kolejny ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział ale serio(?) Teraz?

    OdpowiedzUsuń
  3. Serio w takim momencie !!! Czy tylko ja czekam na Raura kiss ?!! Tak wiem jestem dziwna xd Ale musialas tak :)))))!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :*
    Czemu w tym momencie?
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zartujesz sobie?? Dlaczegooooo !!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. WOW. Dawaj szybko następny część *.*
    /Ola

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski wez dawaj nexta

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo nie moge się doczekac kolejnego właśnie czytam go poraz drugi z koleżanką i obie jesteśmy zachwycone

    OdpowiedzUsuń
  9. Aż dech mi zaparło i to dosłownie
    Dream Chick

    OdpowiedzUsuń
  10. Super ;d
    I dlaczego akurat w tym momencie?
    Nie lubisz nas? :( XD
    A i mam do ciebie pytanie, może by będziesz wiedziała.
    Jaka piosenka R5 leciu tu w tle? https://www.youtube.com/watch?v=Yxvtied3Ges

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta piosenka co leci w tle to: Can't Get Enough Of You.
    Tutaj masz link do niej z tekstem, tłumaczeniem i teledyskiem: http://www.tekstowo.pl/piosenka,r5,can_t_get_enough_of_you.html
    Mam nadzieję, że pomogłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Widzę, że coraz dłuższe rozdziały piszesz! Cudnie!
    Ale dlaczego w tym momencie?! MiLka bo zabiję ;_; nie no żart <3
    kocham i czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  13. To bedzie dzisiaj rozdzial ???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie do godziny, jak będę miała dostęp do kompa ;-;
      Ale za niecałą godzinę będzie na 100% :D

      Usuń
    2. Ok :) juz nie moge nie moge sie doczekac!

      Usuń
    3. Miał być za niecałą godzinkę a nie ma do tej pory ;((

      Usuń
  14. To co bedzie ??

    OdpowiedzUsuń
  15. Miał być za niecałą godzinkę a nie ma do tej pory :((((((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już jest :) Przepraszam, ale dopiero teraz mogłam włączyć kompa... ;)

      Usuń