środa, 23 lipca 2014

14.Is it right or is it wrong? I can’t go on, you can’t go on.

Od około godziny siedzę razem z Maxem w jakiejś knajpce. Nigdy tu nie byłam. Mimo to, jest tu całkiem miło. Ściany są czarne, z przesmykami szarego. W całym lokalu są duże czerwone sofy, a stoliki mają również barwę szarą. Oświetlenie jest tu niezbyt mocne, więc panuje miły półmrok. Wszystko jest w nienagannym stanie. Kelnerki są ubrane w szare, krótkie sukienki i mają uśmiechy na ustach. W kartach natomiast można znaleźć przeróżne rodzaje alkoholi i koktajli, oraz różne przystawki, typu chipsy, czy słone paluszki. Bardzo podoba mi się to miejsce. Mimo przyjemnej atmosfery i zaistniałej okazji, jak na razie wypiłam tylko jednego drinka, a Max właśnie przyniósł nam po koktajlu.
-Specjalność firmy. - powiedział podając mi kubek. Następnie stuknęliśmy się szklankami. - Za nas. - dodał.
-Za nas. - odpowiedziałam z uśmiechem i wypiłam łyk napoju. Całkiem smaczne.
-Muszę Cię na chwilkę przeprosić, ale zaraz wracam. - powiedział nagle blondyn, po czym oddalił się w kierunku toalet. Ja natomiast rozsiadłam się w wygodnej pufie i zaczęłam sączyć napój. Z każdym łykiem czułam jak rozchodzi się po moim organizmie. Alkohol zawsze tak na mnie działał. nawet gdy piłam go w małych ilościach, to zawsze dostawał się do moich żył i rozprowadzał po całym ciele. Powodowało to delikatne dreszcze, co było całkiem miłym uczuciem. Nagle poczułam, jak telefon w mojej kieszeni wibruje. Wyciągnęłam go i spojrzałam na ekran. Nowy sms od Vanessy. 
"Gdzie jesteś? Martwię się... :)"
Odpisałam od razu:
"W knajpce "Pinrelay" na zboczu miasta z Maxem."
Po chwili przyszedł kolejny sms.
"To ten chłopak, o którym mi mówiłaś?"
Odpowiedziałam:
"No"
 Van spytała:
"A za ile mniej więcej wrócisz?"
Po chwili namysłu wystukałam:
"Do godziny"
Kolejna wiadomość:
"Ok to czekam ;)" 
I na tym kończyła się moja konwersacja z Vanessą. Trochę mnie to zdziwiło. Myślała, że Van będzie zła za wczoraj. Może ona też czuje się winna za tą kłótnię? Mimo iż często się sprzeczamy, to często zawsze kończy się to śmiechem. Natomiast gdy jedna z nas cierpi, to ta druga czuje to. Taka siostrzana więź... Czekając na swojego chłopaka wróciłam do picia napoju alkoholowego.

"oczami Cassidy"

Siedziałam w swoim biurze redakcji w Nowym Yorku i kończyłam pisać jeden z artykułów. Bardzo lubię to miasto. Co prawda jest tu tłoczno, wszędzie unosi się smog i co chwilę mijają mnie szybkie samochody, ale jestem przyzwyczajona do cywilizowanych miejsc. Bardzo lubię w takich przebywać. Kończyłam pisać linijkę przedostatniego akapitu, gdy usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, a uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy. Od razu odebrałam.

*rozmowa telefoniczna*

C:No hej.
Ktoś: No cześć.
C: Masz dla mnie jakąś dobrą informację?
Ktoś: I to nie wiesz jak dobrą.
C: Zamieniam się w słuch.
Ktoś: Jesteśmy razem
C: Żartujesz?
Ktoś: Nie. To czysta prawda. Poszło łatwiej niż myślałem.
C: To teraz Rossy sam poczuje, jak to jest gdy jego była zaczyna się umawiać z kimś innym...
Ktoś: Ale jesteś pewna, że oni byli w sobie zakochani?
C: Zachowywali się jak para... A poza tym jestem dziennikarką i muszę wyłapywać najmniejsze szczegóły. Wystarczy spojrzeć im w oczy. Od razu widać, że coś ich do siebie ciągnie.
Ktoś: Skoro tak uważasz...
C: Ja to wiem.
Ktoś: Spoko. Dla mnie liczy się tylko to, czy mi rzeczywiście zapłacisz.
C: Co do grosza.
Ktoś: No to super. Dobra, ja muszę do niej wracać... To będę jeszcze dzwonił.
C: Ok.
Ktoś: To pa Cass.
C: Do usłyszenia Max. - po tych słowach odłożyłam telefon, a sama opadłam na krzesło. Na mojej twarzy pojawiła się radość. Radość z triumfu. Ta cała Laura pożałuje, że w ogóle zbliżyła się do mojego ukochanego. Rossy jest tylko mój. Jak brunetka zobaczy, co przygotowałam dla niej z Maxem, gorzko pożałuję, że odebrała mi chłopaka...

*oczami Vanessy*

Kończyłam właśnie wkładać pranie do pralki, gdy w ręce trafiły mi się spodnie Laury. To chyba te, które miała na sobie, gdy spaliśmy w tym domu. Znając moją siostrzyczkę, która nigdy nie opróżnia kieszeni spodni, zajrzałam do nich. W lewej nic, ale za to w prawej znalazłam jakieś karteczki. Hmm... To chyba jakieś zdjęcie czy coś. Włożyłam resztę ubrań do sprzętu i włączyłam go. Następnie wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do pokoju mojej siostry. Weszłam tam i położyłam moje zdobycze na jej biurku. Wtedy spojrzałam na jej łóżko. Były na nim porozwalane różne czarne ubrania. Świetnie! Właśnie nastawiłam pranie z rzeczami w tym kolorze... No trudno. Chwyciłam ubrania w ręce i zniosłam je z powrotem do łazienki, w której stała pralka. Wrzuciłam rzeczy do kosza na brudy i poszłam do kuchni. Co by tu można porobić? Mój wzrok skierował się na lodówce. Nienawidzę tej chwili, gdy nie wiem, czy jestem na serio głodna, czy po prostu mi się nudzi. Po chwili jednak podeszłam do lodówki i otworzyłam ją. Przygryzłam dolną wargę i zaczęłam tzw. "penetrowanie terenu". W końcu mój wzrok zatrzymał się na owocowym jogurcie. Wzięłam go do ręki. Następnie wyciągnęłam jeszcze łyżeczkę z szuflady i poszłam do salonu. Tam włączyłam telewizję i zaczęłam oglądać jakiś film zajadając się deserem. Niestety daną czynność przerwał mi dzwonek do drzwi. Skierowałam się więc do holu. Przekręciłam zamek i otworzyłam. W progu stał uśmiechnięty Riker, trzymając Veronikę za rękę. Za nim zobaczyłam skaczącego jak najwyżej się da Rockyego i próbującego złapać powietrze Ellingtona. Ta dwójka nigdy się nie zmieni. Uśmiechnęłam się do blondyna i przywitałam z nim;
-Cześć Riker.
-Cześć Van. Masz jogurt na policzku. - zaśmiał się. Ja natomiast cała poczerwieniałam i próbowałam zetrzeć plamę. Niestety średnio mi to wychodziło. - Czekaj pomogę Ci. - dodał Riker, po czym jednym muśnięciem palca starł plamę z mojego deseru. Ten jakże mały gest spowodował gęsią skórkę, która momentalnie pojawiła się na moich rękach. Na szczęście miałam na sobie bluzę. 
-Co Cię do mnie sprowadza? - spytałam.
-Tak tylko chciałem odprowadzić Veronikę, i tak mam po drodze. - odpowiedział, a wspomniana nastolatka dała mu buziaka w policzek na pożegnanie i przytuliła mnie. Następnie pobiegła do salonu. 
-A tym dwóm to co się stało? - spytałam ponownie wskazując na moich przyjaciół.
-Według przebiegu wydarzeń Veroniki, byli w wesołym miasteczku, a potem poszli do jakiegoś sklepu i upili się tymbarkiem.
-Aha.
-A jak tam u Lau? - spytał troskliwie.
-Chyba dobrze. Aktualnie jest w jakiejś knajpce na zboczu miasta z takim chłopakiem. Pisała mi, że nazywa się "Pinrelay", czy jakoś tak.
-Ten chłopak.
-Nie, ta knajpka. - zaśmiałam się. Spojrzałam na niego, a on obdarzył mnie jednym ze swoich uśmiechów, po których miękły mi kolana. Co on w sobie takiego ma?! Przecież jest tylu chłopaków na ziemi, a ja wciąż przejmuje się akurat nim. Akurat nim, chociaż wiem, że nie możemy być razem. Takie głupie zrządzenie losu. Może opłaca się mu wyznać prawdę? Na pewno byłoby mi lżej, i miałabym jakąś minimalną szansę. Może rzeczywiście warto spróbować. I nie ma żadnego 'ale' i gdybania. Jeśli mu to powiem, to nigdy nie będę żałowała. Żałowała, że bałam się spróbować.
-Riker, ja... Muszę Ci coś powiedzieć. - zaczęłam nie pewnie.
-Coś się stało? - spytał zaniepokojony. Już miałam wymyślić coś na poczekaniu, ale spojrzałam w jego oczy, które dodawały mi otuchy. Oczy, które tak bardzo kochałam.
-Nic się nie stało. Chciałam tylko żebyś wiedział, że ja... - nie dokończyłam, bo przerwał mi dźwięk telefonu.  Riker wyciągnął urządzenie z kieszeni i spojrzał na ekran.
-Delly mi każe wracać do domu. Ponoć to pilne. To co mi chciałaś powiedzieć? - spytał.
-Już nie ważne. Wracaj lepiej do domu, to może być ważne. - powiedziałam i spuściłam lekko głowę. Blondyn przytulił mnie na pożegnanie, a ja wzięłam głęboki wdech wdychając jego perfumy. Następnie Rik puścił mnie i ciągnąc za sobą brunetów skierował się do swojego domu. Patrzałam jeszcze jak odchodzą, aż zniknęli. Patrzałam jeszcze chwilę w puste miejsce i wróciłam do domu. Zamknęłam drzwi i poszłam z powrotem do salonu. Usiadłam na sofie, obok Very, którą widocznie wciągnął film lęcący w telewizorze. Sięgnęłam po mój jogurt i wlepiłam oczy w ekran. Nabrałam łyżką trochę jedzenia i wsadziłam ją do buzi. I nic. Poczułam powietrze. Zerknęłam do pudełka i zobaczyłam w nim pustkę.
-Kto zjadł mój jogurt?! - zbulwersowałam się. Spojrzałam na moją przyjaciółkę, która teraz cicho podgwizdywała. - Veronika?
-Hmm?
-Gdzie mój jogurt?
-Tutaj. - powiedziała wskazując na swój brzuch. - Nie zabijaj. - dodała robiąc szczenięce oczka.
-Ciesz się, że mam dobry humor, bo inaczej byłoby już po Tobie. - warknęłam wysyłając jej groźne spojrzenie.
-A tak w ogóle to nie wiesz gdzie jest Laura? - zmieniła temat.
-Po wczorajszej imprezie rano wyszła i więcej jej nie widziałam. ma dziewczyna dobrą głowę, skoro z takim kacem wychodzi na miasto. - zaśmiałam się.
-Właśnie chciałam z nią pobiegać, ale gdy weszłam do niej, to zobaczyłam w jej łóżku jeszcze Rossa, więc wróciłam do siebie bojąc się o halucynacje. Potem już jej nie było. A co się działo wczoraj? - spytała. No tak, przecież ona nic nie wie. W wielkim skrócie opowiedziałam jej wczorajsze wydarzenia, a z każdym zdaniem Veronice powiększały się oczy.
-I tak to mniej więcej wygląda. - zakończyłam.
-Wow! - zdołała wykrztusić.
-No wiem! - zaśmiałam się. Wtedy usłyszałyśmy głośny dźwięk silnika. Obydwie zerwałyśmy się z sofy i pobiegłyśmy do kuchennego okna. Nie obyło się bez lekkich przepychanek i napadów śmiechu. Wyjrzałyśmy przez szybę i zobaczyłyśmy jak moja siostra zsiada z czarnego motocykla. Następnie równocześnie z jakimś chłopakiem zdjęli kaski z głów. Muszę przyznać, był całkiem  przystojny! Wtedy ona nachyliła się do niego i... pocałowali się! Mi natomiast szczęka opadła. Chwilę potem Laura pożegnała się i skierowała w stronę domu. My natomiast szybko usiadłyśmy do stołu i zaczęłyśmy się czymś zajmować. Po niecałej minucie do kuchni weszła moja siostra i spytała:
-Cześć. Ładnie tak podglądać? - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. 
-Yyy... Ale my nie podglądałyśmy... - próbowałam wybrnąć. Lau spojrzała na nas jak na idiotki.
-Serio? Po pierwsze: Vera struga skórkę od banana. Po drugie: kręcisz końcówkami włosów. Po trzecie: widziałam Was. Maskować to wy się nie umiecie. - zaśmiała się. - Idę do siebie. - gdy moja siostra zniknęła nam z oczu spojrzałam na przyjaciółkę.
-Nie mogłaś strugać marchewki? Dlaczego banan? - spytałam.
-A dlaczego nie? - odpowiedziała mi dziewczyna nie przerywając czynności.
-Bananów się nie struga geniuszu.
-Ta jasne... A masło służy niby do smarowania chleba... - prychnęła. Zrobiłam tzw. "face-palma". Z kim ja mieszkam? 
-Dobra jak chcesz. Idę pogadać z Laurą. - powiedziałam i wyszłam z kuchni. Następnie wbiegłam po schodach i skierowałam się do pokoju mojej siostry. Zapukałam cicho w drzwi i wychyliłam głowę do środka pytając:
-Mogę wejść?
-Jak chcesz. - odpowiedziała mi Lau nie odrywając wzroku od swojego telefonu. Powolnym krokiem weszłam do środka i przysiadłam na końcu łóżka dziewczyna. 
-Co robisz? - spytałam.
-Leżę. Oddycham. Czytam stare smsy. - odpowiedziała obojętnie.
-Słuchaj przepraszam, że tak na Ciebie naskoczyłam wczoraj. Po prostu musisz zrozumieć, że się o Ciebie martwię. - westchnęłam. Laura oderwała wzrok od ekranu komórki i odłożyła ją na stolik nocny. 
-Wiem. Ja też może za ostro zareagowałam. - powiedziała cicho. Nie wytrzymałam i przytuliłam ją mocno.
-Van też Cię kocham, ale zaraz mnie udusisz. - powiedziała moja siostra i obie zaczęłyśmy się śmiać. 
-A właśnie kiedy nauczysz się, że jak rzucasz spodnie do prania, to musisz wyciągać zawartość kieszeni? - spytałam unosząc jedną brew do góry.
-Kiedyś na pewno.
-Położyłam Ci na biurko jakieś zdjęcie które miałaś w tych czarnych dżinsach. i jeszcze jakaś kartka czy coś. - powiedziałam wskazując na mebel. Wtedy moja siostra zerwała się z krzesła i podbiegała we wskazane przeze mnie miejsce. Jedną z kartek wsadziła sobie do szuflady, a druga wzięła z ręki i trzymając ją usiadła z powrotem na łóżku. Chwilę się w nią wpatrywała, aż w końcu powiedziała:
-Van wiem co czujesz do Rikera, ale nie chcę, żebyś później cierpiała. Dlatego muszę Ci coś pokazać. - podała mi karteczkę, a ja na nią spojrzałam. To był chyba jakiś list. Zaczęłam się w to wczytywać, a z każdym słowem czułam coraz większy smutek;

Droga IIIIIIIIIIIIIII
Nawet nie wiem od czego zacząć. Po prostu dziwnie się czuje pisząc to. To nieprawda, że faceci nie mają uczuć i że nie potrafią ich wyznawać. Ja sam wszystkie te słowa składam z największym trudem, ale muszę się postarać. Od kiedy Cię poznałem, wiedziałem, że coś między nami jest. Zawsze mnie coś do Ciebie ciągnęło. Tylko nie wiedziałem co to takiego. Po prostu zakochałem się w Tobie. I to jak szalony. 
To uczucie z każdym dniem było coraz głębsze. Nie umiem o Tobie zapomnieć. Z każdym dniem, gdy nie ma Cię przy mnie czuje ból. Ból, bo nie możesz być moja. Kocham Twój piękny uśmiech, te ciemne włosy, które tak długo zawsze czeszesz, Twoje oczy, Twoje rumieńce, które pojawiają się z każdym moim komplementem, to jak dbasz o wszystkich wokoło i nawet to, jak często złościsz się na moich braci. Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez Ciebie. Chciałbym, żebyś po prostu to wiedziała. I tyle. Więc jeszcze raz: kocham Cię.
Riker.
Przeczytałam to jeszcze raz. I wtedy po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.
-To list do Emily, co nie? - spytałam.
-Chyba tak. W końcu on pisze, że tęskni i o ciemnych włosach. W końcu przecież ona była szatynką. I do tego często wyżywała się na Rockym i Rossie, bo nie za bardzo ich lubiła na początku. Ciekawe tylko, czemu imię jest zamazane... - zamyśliła się Laura.
-Może chciał o niej zapomnieć... - westchnęłam. - Dlatego zamazał imię... Skąd to masz? - spytałam.
-Znalazłam to w jego pokoju, gdy miałam szukać kluczy. Wtedy, gdy wracaliśmy od tej starszej pani. Van na serio mi przykro, ale uznałam, że powinnaś to zobaczyć, bo wiem, co do niego czujesz. Nie chcę, żebyś robiła sobie nadzieję i później cierpiała. - powiedziała moja siostra i mocno mi przytuliła. Czułam, jak łzy skapują mi po policzkach. I na co ludziom jest miłość? Tylko przez nią cierpią, płaczą i żałują. Żałują, że zakochali się w niewłaściwej osobie. Ja tak mam. Czuję coś do Rikera odkąd tylko pamiętam, a pewnego dnia po prostu pojawiła się ona. Emily. Przestał interesować się przyjaciółmi, zespołem, wszystkim. Cały czas spędzał z nią, a ode mnie się oddalał. Pamiętam, że potem byli razem. Byli szczęśliwi. Cieszyłam się widząc szczery uśmiech na jego twarzy. Jedyne czego żałowałam to to, że nie ja wywoływałam tą radość. Miesiąc później ona dostała jakąś propozycję i musiała daleko wyjechać. Rozstali się, ale Riker obiecał jej wtedy, że będzie na nią czekał. Dotrzymał obietnicy. Minął rok. A on wciąż nie może zapomnieć o Emily. Widać muszę to po prostu zaakceptować. Odsunęłam się od Laury i starłam łzy z twarzy. Następnie wysiliłam się na uśmiech.
-No nic. Żyje się dalej, co nie? - powiedziałam. Brunetka spojrzała na mnie nie pewnie.
-Na pewno wszystko jest w porządku? - spytała troskliwie.
-Pewnie minie chwila zanim się pozbieram, ale jest dobrze. To teraz opowiadaj. - zmieniłam temat.
-Ale o czym? - zdziwiła się Laura.
-No o Tobie i Maxie. Słodki był ten całus... - zaśmiałam się. Dziewczyna przewróciła oczami.
-To już nie można pocałować własnego chłopaka? - spytała. Ja natomiast zaczęłam skakać po łóżku i krzyczeć:
-Laura ma chłopaka, a Laura ma chłopaka! - nagle poczułam jak osuwa mi się grunt pod nogami. Wylądowałam na miękkiej pościeli i sturlałam się na ziemię. Moja siostra stanęła nade mną triumfalnie trzymając w dłoni poduszkę. Podniosłam się powoli z ziemi, otrzepałam i krzyżując ręce skierowałam się w stronę drzwi.
-Nie będę ofiarą przemocy w rodzinie. - powiedziałam i wyszłam z pokoju siostry. Usłyszałam za sobą tylko cichy rechot Laury. Zbiegłam po schodach i poszłam do kuchni. Po krótkim zastanowieniu wyciągnęłam z lodówki jogurt, który wcześniej zjadła mi Veronika. Zaczęłam go powoli jeść i spojrzałam w okno. Nadchodził wieczór. Od czasu do czasu przez ulicę przejeżdżały auta, albo gdzieś przelatywał ptak. Wtem przez chodnik przeszła jakaś para trzymając się za dłonie. Ona miała na sobie męską bluzę, pewnie dostała go od tego chłopaka. Wyglądali na szczęśliwych. I zakochanych. Ciekawe czy i mnie to kiedyś spotka?


*oczami Rossa*

Siedziałem na sofie wraz z resztą mojego rodzeństwa. Wszyscy słuchali monologu Delly. No prawie wszyscy. Ja cały czas miałem w głowie jedną myśl: kim jest ten chłopak? Ten cały Maks wygląda mi podejrzanie... To widać. Sam jestem chłopakiem, i wiem jak się zachowujemy, gdy np. na prawdę coś czujemy do dziewczyny, a gdy chcemy ją tylko poderwać, żeby sobie coś udowodnić. Taka już natura mężczyzn. 
-Ross! Słuchasz ty mnie w ogóle?! - krzyknęła Rydel. Ja spojrzałem na nią zdezorientowany.
-Yyy... Tak! Tzn... Wiem co mówiłaś, ale mogłabyś powtórzyć, tak na wszelki wypadek? - próbowałem wybrnąć. Mojej siostrze opadły ręce.
-Mówimy o tym, że może byśmy w piątek zorganizowali jakąś imprezę czy coś? Dawno nic się nie działo... - westchnęła.
-Jeśli "nic się nie działo" ma oznaczać ukrywanie się w domu przed starszą panią, misja ratunkowa dla pijanej Laury i sabotaż na Rossa, o którym dowiedzieliśmy się rok po tym jak to się wydarzyło to masz rację. Nic się działo. - powiedział z nutką sarkazmu w głosie Riker. 
-Ale jesteście za? - dopytała Rydel.
-Pewnie. - odpowiedzieliśmy zgodnym chórem. 
-To super! Ja zajmę się gośćmi, Riker kup jedzenie i picie, Rocky zorganizuj dekorację, Ell pomożesz mi z dekoracjami, a ty Ross zajmij się muzyką. Zrozumiano?
-Tak. - znowu powiedzieliśmy równocześnie.
-Dobra. Możecie się rozejść. - zakończyła blondynka i poszła do kuchni. Rocky i Ell pobiegli do swoich pokoi, a ja i Riker zostaliśmy sami. Mój brat włączył telewizor i przełączył na jakiś kanał. Ja natomiast znów wróciłem do moich rozmyślań.
-Co Cię tak trapi? - spytał nagle Riker. Westchnąłem i opowiedziałem mu całą historię z rana, wliczając w to moje odczucia względem Maxa. Gdy skończyłem zapadła cisza, którą przerwał cichy śmiech mojego brata. Spojrzałem na niego zdezorientowany.
-A ty z czego się śmiejesz?
-Ktoś tu jest zazdrosny o Laurę! - zaczął się śmiać jeszcze bardziej, za co oberwał ode mnie w ramię.
-Nie jestem o nią zazdrosny! Jeszcze do niedawna jej nienawidziłem! Po prostu coś jest nie tak z tym chłopakiem... I ja się dowiem o co tu chodzi...
-Wiesz, jeśli Ci to pomoże, to od Van wiem, że byli dziś razem w jakimś klubie na zboczu miasta. Nazywał się "Pinrelay", czy jakoś tak... - powiedział Riker, po czym wlepił ślepia w ekran. Ja natomiast pobiegłem do holu. Założyłem na nogi buty i ubrałem bluzę. Następnie chwyciłem z półki kluczyki i wołając krótkie "wychodzę" poszedłem do auta. Gdy już się w nim znalazłem odpaliłem silnik i spojrzałem na zegarek. 19:20. Raczej zdążę. Wyciągnąłem z kieszeni spodni komórkę i połączyłem się z internetem. W wyszukiwarkę wpisałem nazwę tej knajpki. Już po chwili znalazłem jej adres i godziny otwarcia. Wpisałem nazwę ulicy w GPS i wrzuciłem wsteczny bieg. Wyjechałem z garażu i włączyłem się do ruchu. Teraz pozostaje mi tylko tam dojechać...

*pół godziny później*

Miałem małe trudności, ale wreszcie znalazłem dobry klub. Zaparkowałem samochód i z niego wysiadłem. Szybkim krokiem ruszyłem w kierunku drzwi. Otwierając je wszedłem do środka. W twarz rzuciły mi się zapachy różnych słonych potraw wymieszane z alkoholową wonią. Górowały tu barwy czerwone, czarne i szare. Duże sofy dodawały temu miejscu uroku. Całkiem miło. Pora zacząć przeszpiegi. Podszedłem do lady i zaczepiłem stojącą za nim kelnerkę:
-Przepraszam, czy mógłbym Ci zadać jedno pytanie? 
-Czekaj, ja Cię skądś kojarzę... - zamyśliła się. Po chwili spytała: - Grasz w jakimś zespole?
-Tak. R5. - odpowiedziałem. - To mogę Cię o coś spytać? - powtórzyłem.
-Pewnie. Pod warunkiem, że dasz mi autograf. - uśmiechnęła się uroczo. Ja cicho westchnąłem i podpisałem kartkę, którą mi podała. 
-Dobra. To co Cię interesuje? - spytała.
-Czy w najbliższym czasie przebywał tu jakiś blondyn? Krótkie włosy, trochę wyższy ode mnie, dobrze zbudowany. Nazywa się Maks. - spytałem. Dziewczyna zamyśliła się. Po niecałej minucie powiedziała:
-Nie za bardzo kojarzę wszystkich klientów, ale go akurat zapamiętałam. Był tu chyba nawet dzisiaj z taką drobną brunetką. To chyba jego dziewczyna... Co chwile się obściskiwali i w ogóle... - zakończyła, a ja na te ostatnie wzdrygnąłem się. Mimo to cieszę się, że może uzyskam jakieś informacje.
-A on przebywał tu wcześniej? - dopytywałem się.
-A po co Ci to? - odpowiedziała pytaniem. 
-Po prostu chcę wiedzieć. To był tu, czy nie?
-Taka informacja będzie kosztować.
-Czego chcesz?
-Zdjęcie. - powiedziała pewnie wyciągając z kieszeni spodni telefon. Lekko zirytowany wziąłem od niej sprzęt i zrobiłem sobie ze dwa zdjęcia.
-No i cudnie. A więc w sprawie tego chłopaka. Był tu może z trzy razy. Z taką blondynką. Nie pamiętam jak ona się nazywa, ale gdy rozmawiali, mówił do niej Classy, Missidy czy jakoś tak... Wiem, że zawsze długo rozmawiali. Chyba zawarli jakiś układ czy coś. - po tych słowach moje oczy momentalnie się zwiększyły.
-A ta dziewczyna to przypadkiem Cassidy się nie nazywała? - spytałem przejęty.
-Tak dokładnie tak! - ucieszyła się dziewczyna.
-Dobra dzięki. - powiedziałem i będąc nadal w lekkim szoku opuściłem lokal. Udałem się prosto do samochodu. Natychmiast odpaliłem silnik i skierowałem się w drogę powrotną. Będąc w drodze do domu jedno pytanie siedziało w mojej głowie; "Co Cassidy łączy z Maxem?". I o co tu w ogóle chodzi? Teraz już wiem, że na pewno tej sprawy tak nie zostawię. Po niecałych 20 minutach dotarłem do swojego domu. Poszedłem do swojego pokoju. Wykonałem wszystkie konieczne czynności i położyłem się do łóżka. Następnie wciąż rozmyślając, odpłynąłem w krainę snów. 

***

Bum! I co tam u Was? 
Na początku dziękuje za 17 komentarzy pod poprzednim rozdziałem i ponad 5000 wyświetleń! Dziękuje Wam! Co prawda z tymi komentarzami to był znów taki mały szantaż, ale i tak ilość się liczy ;D
Nom... To teraz pytanko: Kto spodziewał się, że Max współpracuje z Cassidy? Jestem ciekawa czy ktoś się domyślił. ;p
Słyszeliście już piosenki z Heart Made Up On You? Bo według mnie są genialne! Najbardziej podobają mi się właśnie HMUOY i Stay With Me :D A Wam? Która najbardziej się Wam podoba?
Pamiętajcie, że każdy komentarz wywołuje uśmiech na mojej twarzy! :) Tak więc komentujcie, a ja życzę udanych wakacji! ;D

~MiLka <3


Czy tylko ja kocham ten gif? *.*
 

15 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ,nie mogłam się go doczekać

    OdpowiedzUsuń
  2. ja od dawna wiedziałam, że to on :) po za tym świetny rozdział i czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham ten gif. Taki seksowny *.* Kocham ten rozdział. Ale Maxa nie -,- Lubię Rossa zazdrosnego. Dlaczego Van nie powiedziała Rikerowi co czuje? Ja jak czytałam rozmowe to wiedziałam, że to Max ale wolałam się upewnić xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! Tak myślałam, że to Max. Szkoda mi tylko, że Lau w to wciągnął, a i jeszcze Rossa mi szkoda:( Chciałam Raurę! No nic... Czekam na next:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział!! A ich nowe piosenki są AWSOME! Moja ulubiona to chyba ''STAY WITH ME'' ale trudno mi wybrać bo naprawdę wszystkie są świetne!;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały rozdział!! Ja od dawna wiedziałam że on współpracuje z Cassidy. Moje ulubione piosenki to "Heart Made Up On You" i "Easy Love". Czekam niecierpliwie na nexta!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja dopiero przy zwiastunie się domyśliłam że Max współpracuje z Cassidy :D No i oczywiście świetny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Max to idiota xP Jak ja nienawidzę tej Cassidy -,- Czy w każdym opowiadaniu tą złą musi być dziewczyna o imieniu Cassidy? No fuck xD Rozdział boski, tylko szkoda, że Vanessa nie powiedziała Rikerowi, co czuje. Mi się wydaje, że to do niej był ten liścik. Przynajmniej mam takie przeczucie. Czekam na nexta ^^ ~ Kasiaaa <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, w sumie to nie zwróciłam uwagi na to, że ta zła to jest zawsze Cassidy ;p przypadek ;D

      Usuń
  10. Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam! Nigdy nie ufaj, tajemniczym facetom na motocyklach XD Faantaastyycznyy rozdział *>* A ja, liczę na to, że Lau się otrząśnie i rzuci tego drania.

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział!!! Szczerze mówiąc szybko się zorientowałam że to Max jest tym zakładnikiem Cassidy :p co do piosenek podobają mi się tę same co tobie ;3 reszta tak se. Ale jestem R5er i wierzę że jeszcze napiszą jakieś zarąbiste piosenki na płytę, które się spodobają :) dawaj szybko nexta!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. 2 godziny temu weszłam po raz pierwszy na tego bloga i już się zakochałam <3 Może zareklamuj jakoś swojego bloga ? Bo masz na prawdę ogrooomyyy talent. Super roozdział ;D Czekam na nextaaa ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzisiaj zauważyłam tego bloga i po prostu nie mogę wyjść z podziwu. Jeszcze żaden blog mi się tak nie podobał :) Co do piosenek R5 to podobają mi się te same co tobie co jest miłym zaskoczeniem bo raczej innym się podoba Easy Love.. :3 Czekam na następny i mam nadzieję, że bedzie nie długo bo nie mogę się doczekać! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejku. Dawaj szybko kolejny.
    Wydaje mi się, że ten list co Lau znalazła jest o Van. ;d
    Czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń