poniedziałek, 14 lipca 2014

11. Think you left me broken down, Think that I'd come running back, Baby you don't know me.

Notka Miśki! :)
*oczami Vanessy*
Zaraz po wybiegnięciu Laury z domu, wraz z Rikerem pobiegliśmy jej szukać. W pewnym momencie zobaczyłam jakąś zapłakaną brunetkę. natychmiast do niej podbiegłam. jak się okazało, była to moja siostra. Jej stan był okropny. Mimo to uśmiechnęłam się do niej. Zawołałam Rikera, a on natychmiast znalazł się koło mnie. Gdy zobaczył Laurę, jedyne co z siebie wydał, to ciche:
-O mój Boże... - następnie wziął ją na ręce. Staraliśmy się iść jak najszybciej, żeby nie zmoknąć jeszcze bardziej. Wreszcie dotarliśmy do domu Lynchów. Moja młodsza siostrzyczka spała tak słodko. Kto ją tak skrzywdził? Gdy reszta naszych znajomych zobaczyła stan dziewczyny, natychmiast wstali z sofy, a Ell pobiegł po jakieś koce. Następnie położyliśmy ją i okryliśmy nakryciem. 
-Co się jej stało? - zmartwiła się Veronika pocierając delikatnie dłoń swojej przyjaciółki.
-Nie mam pojęcia. - powiedziałam łamiącym się głosem, a Riker mnie przytulił. W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie... W normalnych okolicznościach odpłynęłabym do krainy marzeń, ale teraz nie potrafiłam. Widząc ból mojej siostry, sama go odczuwałam. Taka siostrzana więź...
-Dobrze, to może ustalmy fakty. - zaproponował Ellington. Widać w poważnej sytuacji umie wysilić się na spokój.
-No to gdy wróciliśmy od tej staruszki, musiała wejść do mojego pokoju.. - zaczął Riker.
-To może tam coś znalazła? - spytałam.
-Nie sądzę... W końcu zajrzała tam tylko do jednej szuflady po klucze, a poza tym nie sądzę abym trzymał tam coś co mogło ją aż tak zasmucić... - zastanowił się najstarszy.
-Do tego później jeszcze była uśmiechnięta. - dodała Veronika. 
-Co było dalej? - zapytał Ellington przybierając pozycję psychologa. 
-No to potem poszłyśmy się do mnie przebrać. Gdy wszystkie byłyśmy gotowe, my zeszłyśmy do Was, a ona poszła oddać Rossowi bluzę, a nast... - nie zakończyła Rydel, gdyż wszyscy momentalnie spojrzeliśmy się na nią, gdy wymówiła imię swojego młodszego brata. - Myślicie, że to przez Rossa? - spytała blondynka.
-O już ja się dowiem! - powiedziałam wkurzona strzelając palcami. Już miałam zamiar iść do pokoju blondyna, ale reszta mnie zatrzymała. 
-Może najpierw z nim spokojnie porozmawiamy? - spytał Riker. W tym samym czasie do salonu wszedł najmłodszy z Lynchów. Wszyscy momentalnie na niego spojrzeliśmy.
-Coś się stało? - spytał zdziwiony. On ma czelność jeszcze się o to pytać?!
-Ja Ci powiem co się stało! - wysyczałam i już miałam się na niego rzucić, ale Riker chwycił mnie w pasie i przerzucił sobie przez ramię.
-Puszczaj! Zaraz mu pokażę jak się kończy zadzieranie z siostrą Laury! - krzyczałam.
-Ciszej, bo ją obudzisz... - zaśmiał się, ale postawił mnie na ziemi. Niestety wciąż przytrzymywał mnie rękami, więc jedyne co mogłam zrobić, to obdarzyć Rossa groźnym spojrzeniem.
-Coś się stało? - spytał ponownie zaniepokojony. Rydel wskazała na moją siostrę. Chłopak powoli do niej podszedł. Gdy zobaczył w jakim jest stanie, momentalnie jego oczy się rozszerzyły.
-Ale.. ja.. ja.. Nie.. Nie wiedziałam, że tak źle na to zareaguje.. Ja.. - zacinał się. Rzeczywiście był przejęty. W tej chwili liczyły się jednak tylko uczucia mojej siostry.
-Na co zareaguje?! Coś ty jej zrobił! - zaczęłam wypytywać wściekła. On odetchnął i przysiadł się koło niej na łóżku.
-To skomplikowane... Dostałem sms'a od Cassidy, że dziś wyjeżdża z miasta. I wtedy przyszła do mojego pokoju Laura. Powiedziałem jej o wszystkim, a ona była radosna. No ale potem byłem dla niej niemiły... I okłamałem ją, że byłem tylko dla niej miły dlatego, że chciałem żeby ze mną udawała ten związek. Przysięgam, że na prawdę tak nie myślę! To znaczy, z początku miałem taki zamiar, ale potem, gdy zaczęliśmy się do siebie zbliżać, i gdy zobaczyłem jaka jest naprawdę to nawet ją polubiłem...
-To dlaczego ją obrażałeś?! - spytała Rydel.
-Bo nie umiem zapomnieć. Próbowałem, ale nie potrafię! - powiedział z żalem.
-Czego nie umiesz wybaczyć? - spytaliśmy zdziwieni.
-To było około rok temu. Pamiętam, że nagle zaczęliśmy się strasznie kłócić. Nie pamiętam nawet o co poszło. Reżyser puścił nas wtedy wcześniej do domu, mówiąc, że i tak nic już nie nakręcimy. Laura pierwsza zeszła z planu, ja poszedłem jeszcze do toalety. Po drodze zaczepił mnie jeszcze scenarzysta, żeby się o coś dopytać. Po około piętnastu minutach dopiero dotarłem do swojej garderoby. Usiadłem przed lustrem, żeby zmazać sobie makijaż, który miałem zrobiony do dzisiejszych scen. I wtedy nagle lustro rozbiło się na tysiąc kawałków. Natychmiast pobiegłem zawiadomić ochronę. Gdy przyprowadziłem ochroniarza, wszystko było w nienaruszonym stanie. On mnie wyśmiał i poszedł sobie. Podszedłem bliżej lustra, aby lepiej mu się przyjrzeć. Jeździłem po nim palcem i nie znalazłem ani jednej rysy. Było to dla mnie dziwne. Wtedy zza przedmiotu wypadła mała karteczka. Wziąłem ją do ręki. Jej treść brzmiała:
"Jeśli spróbujesz o tym komuś powiedzieć, Twoi bliscy pożałują. 
Radzę Ci uważać, Rossy. 
Twoja Lau."                                           
Na początku nie chciałem wierzyć. Wiem, że często się kłóciliśmy, ale nie sądziłem, że ona mogłaby się posunąć do czegoś takiego... Wybiegłem z garderoby, żeby to wyjaśnić. Zobaczyłem wtedy Laurę przy drzwiach wyjściowych i coś we mnie pękło. Pamiętam, że naskoczyłem na nią, a potem znowu zaczęliśmy się sprzeczać. W pewnym momencie ona wybiegła ze studia, a ja wróciłem do siebie. Nie wiem czemu się tak zachowałem... Gdy chciałem się przebrać, już nigdzie nie mogłem znaleźć tej karteczki z groźbą. Od tamtego wydarzenia nie umiem normalnie porozmawiać z Laurą. Stąd też moje zachowanie. Wiem, że ją skrzywdziłem, ale nie umiem jej wybaczyć tamtego incydentu... - zakończył chłopak, a w jego oku zakręciła się łza. Ja natomiast byłam w szoku. Zresztą tak jak wszyscy. To prawda, Laura nie przepadała za Rossem i czasami jest trochę emocjonalna, ale nigdy nie posunęłaby się do czegoś takiego. Moja siostra?
-A próbowałeś z nią o tym pogadać? - zapytała Rydel.
-Nie potrafiłem. - wyszeptał blondyn.
-Czy tylko mi coś w tej historii nie pasuje? - wtrącił się Ell. Wszyscy na niego spojrzeliśmy. - No bo skoro po Waszej kłótni Laura wybiegła ze studia, to w jaki sposób miałaby później zabrać tą karteczkę? Poza tym nie od dziś wiemy, że Laura nigdy nie pozwoliłaby Rossowi nazwać się "Lau", więc dlaczego tak miałaby się podpisać? Do tego ona chyba nie jest taka głupia, żeby grozić komuś i podpisać się. Czy tylko mi to wygląda podejrzanie? - zakończył swoje przemyślenia Ratliff. Ten chłopak mnie zaskakuje.
-A poza tym nie sądzę, aby Laura była zdolna do zrobienia czegoś takiego nawet Tobie. - dodała Veronika.
-Do tego Laura nigdy nie mówi do Ciebie: Rossy. Prędzej Ross, Lynch, albo idiota. - powiedział Rocky śmiejąc się na to ostatnie.
-Myślicie, że to nie jej sprawka? - zdziwił się Ross.
-Według mnie, ktoś zrobił to wszystko specjalnie, aby Was skłócić. - podsumował Ellington.
-Myślałeś o zawodzie detektywa? - spytał Riker. Szczerze, według mnie to nie taki głupi pomysł. Po raz pierwszy Ell aż tak się w coś wczuł. Ratliff poruszył kilkakrotnie brwiami.
-Ale kto mógłby to zrobić? - spytałam.
-Miałeś wtedy jakiś wrogów, albo byłeś z kimś pokłócony? - zapytał Rocky. Ta dwójka wciąż mnie zaskakuje.
-No właśnie oprócz Laury, to chyba z nikim... - westchnął chłopak.
-Trzeba będzie bliżej przyjrzeć się tej sprawie... - zamyślił się Ell.
-Gdybym wiedział, nie potraktowałbym jej tak... - powiedział Ross głaszcząc delikatnie policzek mojej siostry.
-Ross, my Ci wierzymy, ale nie wiem jak będzie z nią... - zaniepokoiłam się wskazując na Laurę.


*oczami Rydel*
*3 godziny później*

Minęły prawie 3 godziny, a Laura wciąż się nie obudziła. Mam nadzieję, że wybaczy mojemu braciszkowi. Wciąż nie mam pojęcia, jak ktoś mógł mu zrobić coś takiego. Gdyby powiedział nam wcześniej... Na pewno byśmy coś poradzili... A teraz? Eh... Przynajmniej pogoda się poprawiła. Siedziałam sobie w moim pokoju słuchając muzyki, gdy nagle z wielkim hukiem wpadł tu Ellington. Bez słowa wyjaśnienia zatrzasnął drzwi i zaczął się nerwowo rozglądać po pomieszczeniu. W pewnym momencie po prostu rzucił się na ziemię i zaczął wchodzić pod moje łóżko. 
-Em.. Ell nie żeby coś, ale dlaczego wchodzisz pod moje łóżko? - spytałam.
-Chowam się przed Rockym. - odpowiedział.
-A co mu takiego zrobiłeś?
-Nic. Po prostu bawimy się w chowanego, więc jakby pytał, to mnie tu nie ma! - zakończył. Ja natomiast szeroko się uśmiechnęłam. Czasami zazdroszczę Ell'owi i Rocky'emu tej dziecinności. Bo gdy inni przejmują się dosłownie najmniejszym szczegółem, starają się być poważni i wszystko robić jak najlepiej, oni po prostu czerpią radość z życia. Co prawda czasami przysparzają nam kłopotów, ale bez nich moje życie byłoby nudne. I za to właśnie ich kocham. Potrafią wprowadzić w nawet najgorszy dzień promień słońca, a na Twojej twarzy pojawia się uśmiech. Znają milion sposobów na nudę i wiedzą jak poprawić Ci humor. Są ludzie, na widok których uśmiech sam pojawia się na twarzy. Kimś takim, jest dla mnie np. Ellington. Za każdym razem gdy rozmawiamy, przypomina mi się jak często mnie rozbawiał, jak wiele razem przeszliśmy. Wspaniale jest mieć takiego przyjaciela. Moje przemyślenia przerwał Rocky, który wbiegł do mojego pokoju.
-Delly, nie widziałaś Ratliffa? - spytał rozglądając się po moim pokoju.
-Ostatni raz widziałam go, gdy razem wyjadaliście żelki ze słoika w kuchni. - zaśmiałam się.
-Ok dzięki. - powiedział, ostatni raz spojrzał na mój pokój, po czym z niego wyszedł zamykając drzwi. Po krótkiej chwili brunet wyczołgał się z pod łóżka i usiadł koło mnie.
-Dzięki za pomoc. - uśmiechnął się.
-Nie ma za co.
-Czego słuchasz? - spytał.
-Aktualnie Ke$ha "TiK ToK" - odpowiedziałam podając mu jedną słuchawkę. On wziął ją ode mnie. Żeby kabel wystarczył, musiał usiąść bliżej mnie. Nie powiem, było to całkiem miłe. W pewnej chwili na ten sam moment zaczęliśmy śpiewać, po czym oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Podczas gdy ja nadal się śmiałam, on bacznie mi się przyglądał.
-Co jest? Mam coś na twarzy? - spytałam speszona. 
-Nie, tylko... Masz ładny uśmiech. - powiedział. Nie powiem, trochę mnie to zdziwiło.
-Dziękuje. - odpowiedziałam nadal zdziwiona. Było to dla mnie nowością, gdyż co prawda, czasem pochwalał z moimi braćmi mój ubiór przed koncertami, albo chwalił naleśniki, które smażyłam wszystkim na śniadanie, ale chyba nigdy nie powiedział mi żadnego komplementu tak od siebie. Zapadła między nami cisza, podczas której patrzeliśmy na siebie. Przerwał ją trzask drzwi.
-Ha! Znalazłem Cię! Teraz ty szukasz! - wykrzyknął uradowany Rocky, po czym wybiegł z mojego pokoju. Ell natomiast dał mi buziaka w policzek i podążył w ślady przyjaciela. Dotknęłam dłonią miejsca, gdzie jeszcze przed chwilą były usta chłopaka. Co to do jasnej ciasnej miało być?

*oczami Laury*

Czułam czyjąś dłoń na swojej. Nie miałam jednak chęci się budzić. W końcu jednak zmusiłam się do tego i ujrzałam przed sobą Lyncha. Natychmiast wyrwałam swoją rękę z jego uścisku i odsunęłam się od niego.
-Co ty tu robisz?! - wykrzyczałam powodując tym pojawienie się w salonie reszty naszych przyjaciół.
-Lau posłuchaj ja... - zaczął, ale nie miałam sił go słuchać.
-Nie chcę słuchać Twoich wyjaśnień. I nie mów do mnie Lau! Pierwszy skreśliłeś naszą przyjaźń. Nie mam zamiaru dawać Ci kolejnej szansy. 
-Laura wiem jak to wygląda, ale..
-Przymknij się Lynch! - warknęłam. Po czym zerwałam ze swojej szyi naszyjnik, który dostałam od niego i rzuciłam nim w blondyna, - Bierz go sobie.
-Laura daj mu szansę... - wtrąciła się Rydel.
-Delly, jesteś moją przyjaciółką, ale zrozum. Ja dałam mu już raz szansę. Chciałam się nawet zaprzyjaźnić. Nie obchodzi mnie, czy on miał sensowny powód, czy nie. Jakiekolwiek nie byłoby jego wytłumaczenie, to skrzywdził mnie. Skąd mogę mieć pewność, że nie zrobi tego ponownie? - spytałam. Blondynka nie wiedziała co powiedzieć. Skierowałam się w stronę drzwi wyjściowych i zaczęłam ubierać swoje trampki. 
-Lau proszę nie idź jeszcze. - powiedział Riker. 
-Posłuchajcie, to nie przez Was. Jesteście moimi przyjaciółmi, i drzwi mojego domu zawsze będą dla Was otwarte, ale póki on tu mieszka, nie będę tu przychodzić. Nie mam zamiaru oddychać dłużej tym samym powietrzem co on. Przepraszam Was. - po tych słowach wyszłam. Może potraktowałam Lyncha trochę za ostro, ale ja też mam uczucia. I mimo iż na taką nie wyglądam, jestem bardzo wrażliwa. Szłam powoli ulica, gdy nagle usłyszałam za sobą głos Veroniki i Vanessy.
-Laura!!! - zatrzymałam się i odwróciłam w ich stronę. 
-O co chodzi? - spytałam i wysiliłam się na uśmiech.
-Posłuchaj, ja wiem, że on Cię skrzywdził, ale wysłuchaj go chociaż... - zachęcała mnie Vera.
-Siostra rozumiem Cię jak mało kto, i wiem co teraz czujesz, ale każdy zasługuje na drugą szansę. - powiedziała Van. Obydwie miały nadzieję w oczach. Doskonale wiedziałam, co teraz czują. Tylko czy one wiedzą, co ja teraz czuje?
-Dziewczyny, dziękuje, że chcecie mi w ten sposób pomóc. Może nasze pogodzenie byłoby dobrym rozwiązaniem, ale ja już raz obdarzyłam go zaufaniem. I nie potrafię mu tego ofiarować drugi raz. Przynajmniej nie teraz. Może kiedyś, gdy ochłonę, będę gotowa na przyjaźń, ale teraz to za bardzo boli. Zrozumcie mnie. Dziękuje, że tak się o mnie troszczycie. Wracajcie do domu. Chciałabym pobyć teraz trochę sama. - zakończyłam. Dziewczyny spojrzały na mnie lekko zaniepokojone. - Spokojnie, nie mam zamiaru popełniać samobójstwa czy coś. Za niedługo też powinnam wrócić. - dodałam, po czym je przytuliłam. Następnie skierowałam się w odwrotną stronę, niż one. Szłam tak powoli rozmyślając nad moim życiem. I jak to wygląda? Zawsze obiecuję sobie, że już nigdy nie będę płakać przez Lyncha, a potem co? Kolejny raz on wywołuje moje łzy. Wtem dotarłam do słupa ogłoszeń. Były na nim różne ulotki z koncertów, uroczystości, ale jedna przykuła moją uwagę. Neonowe napisy na czarnym tle. Było to ogłoszenie, o świeżo otworzonym nowym night clubie. Codziennie imprezy od 21 do białego rana. Może czas zmienić coś w swoim życiu? To chyba dobra decyzja. Zerwałam ogłoszenie ze słupa i skierowałam się do domu. Dzisiaj nadchodzi czas nowej Laury Marano. Laury Marano, która nigdy nie będzie skrzywdzona przez Rossa. Nigdy nie będzie skrzywdzona przez nikogo...


***

Bum! Witajcie miśki wy moje! Co tam, jak tam u Was? 
Zaskoczyłam Was? Zawiodłam? Większość z Was liczyła na to, że Ross zakochał się w Lau, ale u mnie nic nie dzieje się tak szybko ;)
Nie martwcie się, mam już co do tego wszystkiego plan :D
Co sądzicie o moim pomyśle względem Laury? Już w następnych rozdziałach będzie się działo! :D
I to Wasze rozkminianie nad nastolatką ze zdjęcia haha :D Jesteście cudowni! Powiem na razie tyle: Vanessa jest biologiczną siostrą Laury. Reszty w sprawie tajemniczej fotografii dowiecie się wkrótce. :)
Liczę na Wasze szczere opinie w komentarzach :D 
Wow, te rozdziały coraz dłuższe mi wychodzą o.O Ale to chyba dobrze ;D

~MiLka <3 




 





14 komentarzy:

  1. cudowny <3 czekam na nexta, mimo żalu Rossa wolę żeby Laura jeszcze była na niego zła, tak jest ciekawiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie, że nie będzie jeszcze raura :D niech żyje nowa Laura <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. robi się coraz ciekawiej ;) kiedy następny rozdział? już się nie mogę doczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :*
    ...
    Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałaś nominowana do Liebster Award. :) Szczegóły na : http://nic-nie-jest-wiadomo-r5laurainni.blogspot.com/2014/07/1-liebster-award.html

      Usuń
  5. No i wreszcie zaspokoiłaś mój mózg XD
    Rozdział świetny :)
    Czekam na kolejny, mam nadzieję, że szybko się pojawi ;d

    Może nie zauważyłaś mojego poprzedniego komentarza więc napiszę jeszcze raz.
    Nominowałam cię do Liebster Awards :)
    Proszę o to link do moich pytań :)
    http://raura-rossilaura.blogspot.com/2014/07/liebster-awards_14.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam ;p ale aktualnie nie mam czasu tego zrobić, więc albo jutro, albo dziś w nocy ;)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  6. Coś tak czułam że chodzi o jakąś sprawę z przeszłości jestem ciekawa kto wrobił to Laurę

    OdpowiedzUsuń
  7. Nominowałam cię do LBA.
    więcej na: laura-vanessa-r5-i-reszta.blogspot.com w notce "LBA"

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział!!! Kto to może być??? Czekam niecierpliwie na nexta!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Wciągnęłam się w tą historię <3 Dobrze, jeśli Laura mu na razie nie wybaczy. Jeśli Laura stanie się buntowniczką będzie genialnie :D czekam z niecierpliwością na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  10. super!!! next next next!!!!!!!!!!! twój blog jest super!! kocham cię

    OdpowiedzUsuń